Poświęciłem trochę czasu na lekturę tego, co wypisują w Internecie zarówno anonimy, jak i autorzy popisujących się imieniem i nazwiskiem a także tego, co się wyprawia w różnych portalach, encyklopedycznych nie wyłączając. Włos stanął mi dęba.
Anonimy skreślam bez czytania. Kogo nie stać na odwagę - tego skreślamy. Najsmutniejszy jednak widok przedstawia "twórczość" aspirująca do miana encyklopedii. Rzecz jasna nie dotyczy to takich instytucji jak Biblioteka Narodowa, Lauross itp. Tam jednak, gdzie biogramy piszą dyletanci nie tylko roi się od błędów faktograficznych. Subiektywizm czyli inaczej mówiąc tendencyjność, brak obiektywizmu, uwypuklanie i zniekształcanie faktów po to, aby nadać wydarzeniom walor sensacyjności prowadzi do wulgaryzacji i do przypisywania osobom czynów niezgodnych z prawdą.
Częstą argumentacją "encyklopedystów" jest zasłanianie się źródłami. Tyle, że każde źródło danej informacji należy zweryfikować. Jeśli "encyklopedysta" za podstawowe źródło uważa np.prasę,to najpierw musi zwrócić uwagę na wiarygodność tego czy innego tytułu gazety i autora. Jeśli swoją encyklopedyczą wiedzę czerpie np. z prasy bulwarowej - to z góry można założyć, że otrzymamy dane bulwersujące, sensacyjne, ale z pewnością, choćby częściowo nieprawdziwe.
Internet daje cudowne możliwości edukacyjne. Strzeżmy się jednak szarlatanów i dyletantów. Im nie chodzi o wiarygodność. Im chodzi o to, aby towar dobrze się sprzedawał.
Można sobie powiedzieć: nie przejmuj się, psy szczekają - karawana jedzie dalej. Takie uspokajanie jest bez sensu. Sensowne jest jedynie demaskowanie kłamstw, owego bezkarnego opluwania drugiego człowieka.
Kij ma dwa końce. Internet to coś niezwykłego, wspaniałego. Są wszak tacy, którzy świadomie, z głupoty czy z niechęci do innych, zamieniają go w narzędzie zła.
Anonimy skreślam bez czytania. Kogo nie stać na odwagę - tego skreślamy. Najsmutniejszy jednak widok przedstawia "twórczość" aspirująca do miana encyklopedii. Rzecz jasna nie dotyczy to takich instytucji jak Biblioteka Narodowa, Lauross itp. Tam jednak, gdzie biogramy piszą dyletanci nie tylko roi się od błędów faktograficznych. Subiektywizm czyli inaczej mówiąc tendencyjność, brak obiektywizmu, uwypuklanie i zniekształcanie faktów po to, aby nadać wydarzeniom walor sensacyjności prowadzi do wulgaryzacji i do przypisywania osobom czynów niezgodnych z prawdą.
Częstą argumentacją "encyklopedystów" jest zasłanianie się źródłami. Tyle, że każde źródło danej informacji należy zweryfikować. Jeśli "encyklopedysta" za podstawowe źródło uważa np.prasę,to najpierw musi zwrócić uwagę na wiarygodność tego czy innego tytułu gazety i autora. Jeśli swoją encyklopedyczą wiedzę czerpie np. z prasy bulwarowej - to z góry można założyć, że otrzymamy dane bulwersujące, sensacyjne, ale z pewnością, choćby częściowo nieprawdziwe.
Internet daje cudowne możliwości edukacyjne. Strzeżmy się jednak szarlatanów i dyletantów. Im nie chodzi o wiarygodność. Im chodzi o to, aby towar dobrze się sprzedawał.
Można sobie powiedzieć: nie przejmuj się, psy szczekają - karawana jedzie dalej. Takie uspokajanie jest bez sensu. Sensowne jest jedynie demaskowanie kłamstw, owego bezkarnego opluwania drugiego człowieka.
Kij ma dwa końce. Internet to coś niezwykłego, wspaniałego. Są wszak tacy, którzy świadomie, z głupoty czy z niechęci do innych, zamieniają go w narzędzie zła.