ZAMORDYZM
niedziela, września 25, 2016
Gdy władza ingeruje w życie twórcze określa się to zamordyzmem. Nawet jeśli dochodzi do tego w kraju demokratycznym, takim na przykład jak Polska.
Jednym z największych w historii zamordystów był Józef Wissarionowicz Stalin. Podporządkował sobie filozofię, muzykę, historię, nauki ekonomiczne, nauki przyrodnicze, malarstwo, architekturę literaturę. Przewodnie motywy były wszędzie te same: każdy obcy to potencjalny wróg, żadnego klękania przed Zachodem. Wszystkie dziedziny kultury należy podporządkować sławieniu wodza i państwa. Dla świętego spokoju trzeba zniszczyć wszelkie ogniska twórczości samodzielnej myśli. Dziś, gdy w kraju demokratycznym politycy próbują ingerować w twórczość i wskazują jakie należy robić filmy, jakie wystawiać sztuki teatralne, czy nawet jakie pisać książki, ożywają upiory przeszłości.
A więc - głoszą upiory - zadaniem literatury, teatru i filmu jest wychowywać młodzież w duchu patriotyzmu i zapału do budowy ustroju. Literatura, film i malarstwo mają być partyjne i polityczne, mają demaskować gnijącą kulturę, mają pokazywać wielkość człowieka i ludu - i to nie tylko jakim jest on dzisiaj, ale także, jakim będzie w przyszłości. Stalin nie oszczędzał nawet muzyki. Z jego polecenia w styczniu 1948 r., na konferencji kompozytorów, dyrygentów i krytyków muzycznych, wrogami ludu pracującego miast i wsi ogłoszono tych, którzy komponują zgniłą muzykę burżuazyjną, którzy szukają natchnienia w zachodnich nowinkach, zamiast kontynuować tradycje wielkiej muzyki narodowej. Muzyka zaś ma służyć ludowi. Teatr ma służyć ludowi. Film ma służyć narodowi a nie wyuzdanym piewcom tego, co uderza w wielkość naszego ludu. Tych, którzy nie podporządkowali się wodzowi wykluczano. W różny sposób. Zsyłki na Sybir należały do kar
"humanitarnych".
Historia - w mniejszej lub większej skali - lubi się powtarzać.
Polska ma nad sobą rodzimą władzę, ale tu i ówdzie coś tam nam doskwiera i coś tam się kojarzy, najlepiej więc byłoby, żeby ci, którzy sprawują władzę nad Wisłą i innymi rzekami, nie wpadali w euforię i nie głosili, że tylko oni mają rację i monopol na mówienie tego, co białe, co czerwone, co polskie, i co antypolskie, gdyż jakiekolwiek sterowanie narodem kończy się fatalnie dla wszystkich.
Dla narodu - co jest zrozumiałe. I dla nich również. Wszak znalezienie się na śmietniku historii jest karą od której nie ma odwołania.
0 komentarze