NA ROZDROŻU

sobota, października 17, 2015



Co dziewiąty człowiek żyjący dziś w świecie nie ma co jeść i co pić. Europejczycy mają picia i jedzenia w brud. 

Mają pieniędzy tyle, że nie wiedzą co z nimi zrobić. Wiedzą też, że za pieniądze można kupić wszystko, czy prawie wszystko.

Jednocześnie, jak wszyscy widzimy, na Starym Kontynencie toczy się  wojenka ( na razie tylko wojenka)  z uchodźcami z Południa. Jedni Europejczycy nie chcą ich u siebie, drudzy kierowani współczuciem otwierają przed nimi granice. Ci pierwsi  budują  mury graniczne z drutów kolczastych, ci drudzy zorientowali się, że dalszych tysięcy imigrantów nie udźwigną.

Największy kłopot mają Niemcy. Większość z nich głowi się i troi jak utrzeć nosa pani Merkel, która okazała się największą samarytanką XXI wieku. Chcą zastopować samarytańskie pomysły pani kanclerz. Zresztą nie tylko oni. Do Polski co prawda, jak dotąd nie dotarła jakaś znacząca  grupa uchodźców (chyba nawet żadna), to nasi rodacy już ostrzą kosy, aby bronić Ojczyzny przed potopem z południa.

W Europie zachodniej  ostatnio nie wiele pisze się o naszym kraju ( z wyjątkiem bramek strzelanych przez Roberta Lewandowskiego), ale w tych dniach, jednych zaskoczyła, innych ucieszyła wypowiedź naczelnego lidera opozycyjnej partii, która już za kilka dni prawdopodobnie przejmie władzę w Polsce. Otóż lider ów zagrzmiał pod adresem uchodźców.

Zagrzmiał  - woła się w Niemczech - jakby był stąd, jakby był z nas. Prasa niemiecka pisze, że ważny lider, ważnej partii polskiej mówi  „językiem rasistowskim” , że za żadne skarby nie chce uchodźców z ich chorobami, brudem itp.

Wydarzenie odnotowały  czołowe dzienniki  niemieckie, między innymi wpływowy „Frankfurter  Allgemeine  Zeitung”. Obszerną relację przekazała rozgłośnia ARD . Lider ów - cytuję za komentatorem „Tagesschau” - wyraził się o uchodźcach z Południa w "faszystowskim języku”. Komentatorzy zachodni twierdzą, że lider prawicy głosi poglądy, które popiera większość Polaków i dlatego z takimi poglądami występuje tuż przed wyborami.

Muszę przyznać, że coś mi się tu nie zgadza. Albo nie chcę, żeby mi się zgadzało.

Może owemu mówcy jedynie się coś „wymsknęło”, „palnęło”. Bywa przecież, że nasza głowa chwilami przestaje pracować…

Co by jednak nie powiedzieć, jakby nie tłumaczyć -  jesteśmy na ustach Europy. W bardzo negatywnym znaczeniu.


A swoją drogą apel papieża Franciszka, aby wesprzeć ludy z Południa gdzieś się ulotnił. Karykatur pani Merkel pełno w Berlinie, Monachium, w całych Niemczech. Bywa i tak, że wielu uchodźców  zapomniało po co przybyło do Europy. Biją się między sobą nie o chleb, lecz o przywództwo.


Europa nie daje sobie rady z samą sobą. Przed nami kryzys, który potoczy się w nieznanym kierunku. Nie będzie to kierunek prowadzący do raju na ziemi. Przeciwnie

Gotujemy sobie piekiełko. W naszej kochanej Ojczyźnie jesteśmy do niego na tyle przyzwyczajeni, że napływających do Europy czarnych chmur nie dostrzegamy. Mamy swoje własne. Wystarczająco zniechęcające, aby się cieszyć.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze