BOHATER JAKIEGO NIE ZNAMY
czwartek, czerwca 30, 2016
Pracą archiwalno-redaktorską zajmują się wolontariusze. Na ogół nie znają podstawowej zasady, że każde źródło należy zweryfikować. Różne są metody, sposoby weryfikacji. Jeśli opisuje się odległe wydarzenia jest to trudne.
Wolontariusze encyklopedii internetowej - aczkolwiek nie brak wśród nich uczciwych - chętnie szukają sensacji. I tak np.jeśli znajdą w gazecie negatywne zdanie na temat jakiejś osoby, chętnie puszczają ją w świat internetowy sądząc, że odkryli Amerykę. Oni nie odkryli Ameryki, lecz własne nieuctwo. Puszczają w świat niezweryfikowane opinie i "fakty". Także kłamliwe. Czyli krzywdzą innych.
Ponieważ ta czy inna encyklopedia internetowa za niepodważalny dowód prawdy uważa informacje drukowane, wystarczy w jakiejś gazecie, najlepiej brukowcu, zamieścić sfingowany albo odpowiednio podretuszowany tekst np. list i będzie on potem służył jako dowód prawdy o nikczemności tego, który w danych liście przedstawiony jest jako kreatura. W tym celu najlepiej wybrać taki brukowiec, którego szefem jest kumpel albo osoba przekupna.
Należy dodać, encyklopedie internetowe cieszą się renomą. Gdy próbowałem skorygować pewne fakty przez nią zamieszczone przyjęto to jako interwencję w wolność słowa. Tak oto internet, który osobiście uważam za cudowne zjawisko, działa także negatywnie. Kij , jak wiadomo, zawsze ma dwa końce.
Ten tekst napisałem, gdyż próbowałem sprostować pewne dane kursujące w internetowym świecie, na temat jednego z bohaterów Powstania Warszawskiego 1944. Odbiegają one od rzeczywistości tak dalece, że z dzielnego por. Antka uczyniono szpicla.
Bywa, że ci, którzy w swoim życiu podejmowali się czynów niezwykłych, heroicznych, ale działali w ukryciu, do końca życia nie zdołali ujawnić - nawet przed najbliższymi - bohaterskiej prawdy o sobie. W pamięci innych żyją jako czarne owce. I bywa całkiem odwrotnie.
Dekownicy, spryciarze, tchórze podszyci przez całe życie strachem, grają bohaterów i pretendują do wystawiania im pomników.
0 komentarze