KTO NAMI RZĄDZI ?

poniedziałek, kwietnia 04, 2016



Kobieta dla piszącego te słowa nie jest wcale „puchem marnym”. Jest to istota zdecydowana, wie czego chce i tak dzieje się od wieków. Uważa się błędnie, że przez wieki całe była „kurą domową” i dopiero w naszych czasach przywrócono jej godność. Jest to nieprawda . Niech kobiety rządzą nami, co nie znaczy, że każda kobieta do tego się nadaje.

Kobiety już dawno rządziły same i to bez męskiej pomocy. I to właśnie wówczas świat był o wiele lepiej rządzony. Tyle, że to było tak dawno, iż wydaje się bajką. 

Matriarchat  to bardzo ciekawa epoka historyczna.
Za pierwszą formę rozwoju społecznego uznawano heteryzm żywiołowy.  Polegał na współżyciu wielu kobiet z wieloma mężczyznami. Takie czasy hippisowskie przed wieloma laty. 

Później była epoka prawa macierzyńskiego. To czas pełnego matriarchatu, w którym mężczyźni zajmowali podrzędną rolę. Pojawiła się jednak instytucja małżeństwa, w którym kobieta współżyła z jednym mężczyzną. Panowała jednak kobieta. Mężczyzna zajmował się wojnami i łowiectwem, co trzymało go z dala od domu, aby nie przeszkadzał w rządzeniu. Rodzina i stada zwierząt były podporządkowane kobietom, a potomstwo uznawano w linii matki.

Kultura matriarchalna cechowała się głębokim humanizmem. Była to epoka dobrobytu i pokoju. Władza społeczna i polityczna należała do kobiet. Zbieractwem zajmowały się kobiety, mężczyźni łowiectwem.
Matriarchat trwał około 30 000 lat. Przejawiał się w ideologicznym systemie rządzenia, który nosił charakter religijny i wyrażał się w kulcie bogiń.  

Pojawiła się wtedy idea Wielkiej Bogini, która była Bogiem naczelnym. Jako Magna Mater - Wielka matka rządziła całością, była boginią życia, śmierci i odrodzenia.  Obejmowała swoim panowaniem życie roślin, zwierząt i ludzi. Zarządzała wegetacją, naturą, a jej macica tkwiła w ziemi, która rodzi bez przerwy wszelkie formy życia. Elementy matriarchatu dostrzec można w religiach - w judaizmie i chrześcijaństwie.

Również w religii starożytnej Grecji pobrzmiewały elementy dawnego matriarchatu. Gaję uważano za matkę ziemię, boginię wszystkiego, co rośnie. Była ona wszechmatką i zrodziła istoty ludzkie. Echa dawnych bogiń przetrwały również w kulturach Celtów i Etrusków.

Jeszcze dziś w Chinach  mieszka społeczność Mosuo, która funkcjonuje na zasadach matriarchalnych. Mężczyźni Mosuo nie należą do rodzin matek swoich dzieci. Żyją w domach swoich własnych matek. Rolę ojców pełnią wobec dzieci swoich sióstr. W tej kulturze nie istnieje małżeństwo. Kobiety i mężczyźni mogą nawiązać romans z kim chcą. Najwyższą pozycję w domu zajmuje najstarsza kobieta - matka rodu. Inne matriarchalne społeczności to m.in. Ajnowie w Japonii , na Oceanie Spokojnym,  w Indiach, niektóre społeczności Bantu w Afryce. W Ameryce Północnej - wśród Indian.

Ongi kobiety odgrywały dominującą rolę. Były głowami rodu, szamankami i kapłankami. Oddawano cześć boginiom, rodzicielkom świata, które różnie nazywano w poszczególnych kulturach i religiach. Ich atrybutami były: płodność, tajemnica nowego życia i rodzicielstwo.

Tak jak matriarchat ustępował stopniowo patriarchatowi, tak religie pogańskie były wypierane przez religie monoteistyczne. I dopiero wtedy zaczęła zmieniać się rola kobiety w społeczeństwie. Ich wyższość nad mężczyznami malała. Pozycję jej należną kobieta odzyskała dopiero dzięki rewolucji francuskiej . Rewolucja francuska wprowadziła we Francji całkowite równouprawnienie płci, dając kobietom te same prawa, co mężczyznom. Stan ten trwał jednak zaledwie kilka lat.

Napoleoński kodeks cywilny pozbawiał kobietę prawa do dysponowania majątkiem, nakazywał całkowite posłuszeństwo mężowi, nie dawał właściwie żadnych szans rozwodu, kobieta nie mogła wystąpić samodzielnie do sądu, itd. Jego postanowienia były rozpowszechnione przy udziale wojsk zdobywającego Europę przez Napoleona Bonaparte i w niektórych krajach dotrwały nawet połowy XX wieku.

Ale jednak z biegiem czasu zaczęto dostrzegać to, co jest tak wielką siłą kobiety, co ją pozytywnie na tle mężczyzn wyróżnia:  opiekuńczość, empatia, intuicja, ofiarność.

Prawo głosu kobiety zaczęły otrzymywać dopiero w XX w. W 1906 roku kobiety otrzymały prawo głosu w Finlandii, w 1918 w Wielkiej Brytanii (ale dopiero od 30. roku życia), w 1919 w Polsce, w 1920 w USA. We Francji doczekały się one tego dopiero  w roku 1944, Włoszech w 1946, w Szwajcarii w 1971, Portugalii w 1974 , po pokonaniu Salazara. Najbardziej „prokobieca” jest Skandynawia.

Prawo prawem, ale obyczaje, zwyczaje pachną dulszczyzną. Widać to dzisiaj w podejściu części kleru do roli kobiety w naszym życiu. Sojusz obecnej władzy III RP z Kościołem katolickim zagroził kobietom bezwzględnym, karnym zakazem aborcji. Wydarzenie kuriozalne na cały cywilizowany świat.

Poeta francuski ( polskie korzenie)  Charles Baudelaire pisał, że kobieta jest zaproszeniem do szczęścia, bo świat bez kobiet byłby jak ogród bez kwiatów.
Poeta opiewając kobiece walory tak pisał czule o Ewie: „W męskiej chęci dominacji, walki i udowodnienia czegoś za wszelką cenę, Ewa jest niczym uderzeniem skrzydeł motyla pośród wybuchu męskich ambicji i ślepych pragnień”.

Kobiety zaprowadzają ład tam, gdzie mężczyźni wprowadzili chaos. Mężczyzna ma jedyną miłość - świat, podbić świat. Kobieta ma jedyny świat - miłość.

Kobiety coraz częściej sięgają po władzę. W prezydenckich fotelach  obecnie zasiadają lub do nie dawna zasiadały panie w Szwajcarii, na Litwie, Maltcie, w Kosowie, Korei Płd., Chile, Brazylii, Argentynie, Liberii, Republice  Środkowoafrykańskiej. Na czele rządów stoją czy też do niedawna stały panie w Norwegii, na Łotwie, na Jamajce, w Trynidad  i Tobago, Peru, w Bangladeszu. 

W naszym kraju mamy w ostatnich dwóch latach dwie panie premier,  jedna po drugiej, aczkolwiek najspokojniejsze i najmądrzejsze były przed laty rządy pani premier Hanny Suchockiej, późniejszej ambasador przy Watykanie; dziś wysoka figura w strukturach Unii Europejskiej.

Kobieca umiejętność rządzenia nie wszystkim jest w smak. Z różnych przyczyn. Politycznych, sekciarskich itd. Co nie znaczy, że każda pani premier nadaje się na ten urząd. Bywa, że lepiej także i dla niej samej byłoby, gdyby zajmowała się bardziej przyziemnymi sprawami od rządzenia krajem.

Finał tekstu niech będzie pojednawczy dla konkurujących z sobą pań o najwyższe fotele, choćby te poselskie. Zdarza się wszak, że jakaś pani poseł wychodzi z roli kobiecej i płynie z niej krzykliwy strumień połajań na prawo i lewo. Większość jednak pań  - to słodycz  życia. Także politycznego.

Dla powszechnej zgody -  wiersz Juliana Tuwima:

Od grzechu zaczął się jej świat,
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna.

Początek i koniec – kobieta, acha!

Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza,
I gołąb i żmija, i piołun i miód,

I anioł i demon, i upiór i cud. 

Może Ci się Spodobać

1 komentarze

  1. Bardzo miły i sympatyczny tekst, trochę - wiedzy, trochę - wydaje mi się, trochę - tak widzę świat. :)
    Najmądrzejsze i najspokojniejsze były rządy Hanny Suchockiej, Autorze co za bzdura.
    Czym mierzysz tą mądrość Suchockiej, kilogramami czy pudami?

    OdpowiedzUsuń