PO TRUPACH DO CELU

sobota, kwietnia 09, 2016


Przed laty królował absolutyzm oświecony. Potem powstały demokracje. Z upływem czasu, tu i ówdzie, skarłowaciały. Jak np. demokracje ludowe, socjalistyczne itp. I tak pozostało po nasze czasy. Bywa , że opakowanie, tytuły, zajmowane fotele nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Nie korona się liczy, tylko to, kto trzyma lejce, kierownicę, ster nawy państwowej.

"Państwo to ja" (fr. "Letat cest moi") miał powiedzieć Ludwik XIV, król Francji i Nawarry (1643-1715). Przeszedł do historii jako Król-Słońce. Dziś również mamy nie jedno takie słoneczko.

Władcy epoki absolutyzmu oświeconego uznawali niektóre zasady umowy społecznej przyznając poddanym ulgi „wolnościowe”. Jednak król, caryca, cesarz czy inny wódz pozostając monarchą absolutnym, nadal sprawował władzę nad wszystkimi możliwymi dziedzinami administracji państwowej. Mianując się pierwszym sługą państwa praktycznie pozostawał jego niekwestionowanym szefem.

Różne były i bywają nazwy na określenie tego pierwszego. Nie jest nim koniecznie premier, prezydent czy nawet król, bądź królowa, jak to ma miejsce w Wielkiej Brytanii. Nie nazwa się liczy, lecz stan faktyczny.

Idea absolutyzmu oświecenia wywodziła się z filozofii, która zakładała, że władza panującego pochodzi od ludu. Lud jednak  nie mając innego wyjścia dobrowolnie zrezygnował ze swoich praw politycznych na rzecz monarchy, władcy. Można czy nawet należy tę zasadę przenieść do naszych czasów.
Nikt przecież niczego ludowi nie narzucał. Lud sam wybrał monarchę. I to w wolnych, demokratycznych wyborach.

Co prawda król poddanym niższego stanu powtarzał: "moje dzieci, jestem tylko waszym sługą", ale „dzieci” i tak wiedziały , że „sługa” jest  panem, pierwszym po Bogu. Kropka, przecinek i basta.

Charakterystyczna dla absolutyzmu oświeconego była centralizacja władzy przy jednoczesnym tworzeniu różnych organów administracji. Era absolutyzmu oświeconego to złote czasy  biurokracji. Szczególnie widoczna była wówczas troska monarchy o silną pozycję międzynarodową państwa. Przeprowadzano reformy administracji, finansów, wystawiano nowoczesne armie, inwestowano w rozwój nauki.

W III RP proporcje się nieco zmieniły. W III RP, jeśli staramy się uwspółcześnić absolutyzm oświecony najmniej inwestuje się w rozwój nauki, zaś z nowoczesnymi armiami jesteśmy na bakier, choćby dlatego, że mamy gdzieś sojusznicze okręty, samoloty. Nam wystarczą rodzime szable i rapiery. I to jest z pewnością godne uwagi, jako wyraz przywiązania do narodowych tradycji.

Absolutyzm oświecony najpełniej rozwinął się w Prusach (Fryderyk II Wielki), Austrii (Maria Teresa i Józef II), w państwach skandynawskich (Gustaw III), w Hiszpanii ( m.in. Karol III Burbon). W Rosji ideę absolutyzmu oświeconego przyjęła Katarzyna II Wielka - główna sprawczyni naszych nieszczęść czyli 123 lat trwającej niewoli.

A Król Słońce, od którego zaczęła się ta gawęda, to co prawda historia sprzed 400 lat, ale ciągoty do podobnego myślenia możemy znaleźć w niezbyt odległym otoczeniu. Niektóre z wątków  panowania francuskiego monarchy, być może nieświadomie, chętnie przyswajają sobie nasi politycy. W ich mowach publicznych znajdzie się nie jedno podobieństwo do doktryny Króla Słońce,  z zasłanianiem się obrony praw boskich , jako usprawiedliwienia własnych, partyjnych zamierzeń i planów.

Światli teolodzy od lat powtarzają, że branie Boga na obrońcę doktryn i planów politycznych  - to herezja.

Bóg, tworząc człowieka, zwierzęta i rośliny, stworzył  jednocześnie owo pragnienie władzy, wpoił je każdej żywej istocie. Każdy z nas sprawuje nad kimś lub czymś władzę: dyrektor nad uczniami, rodzice nad dziećmi, szef nad pracownikami , żona nad mężem albo odwrotnie (co osobiście  w tym ostatnim przypadku uważam za błąd, a to z tego prostego powodu, że kobiety nie wolno urazić nawet kwiatkiem). Lepiej już być dla wygody pantoflarzem, ponieważ każda władza wiąże się odpowiedzialnością za drugiego człowieka.

Władza państwowa  wiąże się z odpowiedzialnością za swoich poddanych, a człowiek sprawujący władzę powinien cechować się zdrowym rozsądkiem i rozróżniać dobro od zła.

Niestety poczucie władzy odbiera racjonalne myślenie. Osoby ogarnięte rządzą władzy zmieniają się w egoistów i nie obchodzi ich, ile krzywd wyrządzają innym. Po trupach dążą do wyznaczonych celów. Pisarz francuski André Maurois: "Władza absolutna wywołuje u człowieka rozpętanie najgorszych instynktów”.

W "Folwarku zwierzęcym" George'a Orwella władzę sprawowały świnie.

Zwierzęta na farmie zaufały i pozwoliły im przewodniczyć, bo uważały świnie za najmądrzejsze i najbardziej kompetentne. Te jednak, wykorzystując swoją pozycję, zabierały sukom szczeniaki i szkoliły je na silnych policjantów, kradły żywność, tłumacząc, że muszą dbać o swoje zdrowie, aby miały siłę zapewnić innym zwierzętom bezpieczeństwo. Dyrygowały stworzeniami przy budowie wiatraka, a same nic nie robiły. Zwierzęta pod władzą świń głodowały i pracowały ponad swoje siły.

Nie zapominajmy o "Małym księciu" Antonina de Saint Exuper'ego. Chłopiec, podróżując po świecie, trafił na planetę Króla, który uważał się za monarchę  uniwersalnego, absolutnego i rozsądnego. Władca ten ze względu na to, że mieszkał sam na swojej planecie, nie miał poddanych, toteż bardzo się ucieszył, gdy zjawił się Mały Książę. Kiedy chłopiec chciał odlecieć, obiecał mu rożne posady, jednak bohater nie skorzystał z propozycji. Wiedział co robi. Wiedział ile może stracić, gdy zostanie poddanym Króla. Straci wolność.

Każdy bowiem wódz (z nielicznymi wyjątkami), choćby obiecywał złote góry, prędzej czy później zmienia się w istotę nieprzyzwoitą - mówiąc najdelikatniej.


Może Ci się Spodobać

0 komentarze