MUZYKA I POLITYKA
wtorek, marca 01, 2016
W tym roku mija 75 lat od śmierci Ignacego Jana Paderewskiego.
Podbił Stany Zjednoczone jako pianista i
zdobył przyjaźń prezydenta Thomasa Woodrowa Wilsona. W 1915 r. podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych zorganizował
ponad 300 spotkań połączonych z koncertami, na których przemawiał i zachęcał do
udzielania pomocy walczącym o wolność Polakom. Przyczynił się do tego, że w orędziu
prezydenta USA do Kongresu znalazł się punkt dotyczący odbudowy niepodległej
Polski.
W 1919 r. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski powołał Paderewskiego na stanowisko premiera i ministra spraw zagranicznych. W przekonaniu
Piłsudskiego, osoba Paderewskiego, gwarantowała zasypanie podziałów między
prawicą i lewicą w tak ważnym dla Polski momencie.
Na krótko przed śmiercią, w pierwszych latach II wojny
światowej w radiowym
przemówieniu Paderewski powiedział:
"Poświęciłem
życie dla swojej Ojczyzny. Służyłem jej z całego serca i ze wszystkich sił
moich, a wiecie, jak bardzo jest ona teraz nieszczęśliwa i jak cierpi. To ona
wezwała mnie do służby. W takich okolicznościach nie liczy się ani wiek, ani
stan zdrowia, ani ryzyko ciężkiej i długiej podróży".
Takiego polityka nam potrzeba również w drugim
dziesięcioleciu XXI wieku. Muzyka - polityka. Bowiem właśnie muzyka najskuteczniej
łagodzi obyczaje, nasze postawy, zachowanie. Pierwszy tych słów użył Arystoteles. „Muzyka łagodzi obyczaje”. Rozsławił to
powiedzenie Jerzy Waldorff.
W XXI wieku sentencja ta staje się bardziej żywa niż
dotąd. Jest nam potrzebna, abyśmy się - my Polacy - nie pozjadali wzajemnie.
Muzyka w różny sposób wpływa na człowieka. Oddziałując
przede wszystkim na podświadomość, muzyka przynosi ulgę i przywraca równowagę
psychiczną, czego tak wyraźnie brakuje występującym na polskiej scenie
politycznej.
Muzyka powstała przy ogniskach szamanów, aby leczyć
dysharmonię psychiczną. Współcześnie uczeni nadal zgłębiają ozdrowieńcze
tajniki muzyki te zwłaszcza, które kojąco wpływają na żywy organizm.
„Requiem” Mozarta w okresie epidemii wykorzystywano do
przeganiania choroby. Muzyka Bacha, Haendla, Brahmsa pomaga w skupieniu i
oczyszcza psychikę od zbędnych naleciałości. Beethoven większość utworów
skomponował będąc głuchym. Kto mu więc podpowiadał dźwięki?
Polscy politycy zajmujący ważne fotele, przed ich
objęciem powinni zostać poddani terapii muzycznej. Niewrażliwych na muzykę
należałoby wysłać na kurację. Opornych należałoby skierować do innych zawodów.
Głusi, bez wrażliwości muzycznej są bowiem skażeni brakiem wrażliwości. I stąd,
gdy osobnicy ci obejmują wysokie fotele zamieniają się w kruki i wrony.
Muzyka to m.in. zjawisko fizyczne. Najsilniejszy wpływ na
organizm człowieka wywiera rytm. Organizm człowieka słuchającego muzykę niejako
dostosowuje się do niej. W efekcie poprawia się nastrój, zdolność do pracy,
zmniejsza się wrażliwość na ból, normalizuje się sen i wraca właściwy rytm
uderzeń serca oraz częstość oddechu. Nienawiść, złość są eliminowane przez ład
i wewnętrzny spokój.
W starożytności za
symbol ludzkiej konstytucji uważana była lira: korpus instrumentu symbolizował
ciało fizyczne, struny - nerwy, a muzyk - ducha.
Grając na nerwach, duch
tworzył harmonię muzyki, która - nauczał Pitagoras - „przekształcała się w
dysharmonię, jeśli natura człowieka była niemoralna”.
Grecki uczony podkreślał , że muzyka ma nadzwyczajny
wpływ na uczucia i emocje człowieka. Nie wątpił również we wpływ muzyki na
umysł i ciało nazywając to zjawisko „muzyczną medycyną”. Twierdził, że dusza
powinna być oczyszczona z nieracjonalnych wpływów, poprzez tryumfalny śpiew z
akompaniamentem liry.
Uczeni zauważyli, że rośliny lepiej rosną przy dźwiękach
muzyki klasycznej, niż bez nich, zaś w towarzystwie muzyki rockowej rosną
gorzej, niż w ciszy. Podobnie jest z
ludźmi. Im więcej wydają z siebie wrzasku i wściekłości, tym bardziej sami
stają się niczym groźne zwierzęta.
W biblijnym Starym Testamencie czytamy o tym, że Dawid
wyleczył izraelskiego króla Saula z depresji przy pomocy gry na instrumencie
strunowym. Lekarze ze starożytnego Egiptu radzili cierpiącym na bezsenność
słuchać śpiewu chóru. Koryfeusze świata antycznego tacy, jak wspomniani Pitagoras i Arystoteles twierdzili, że muzyka określa porządek i
równowagę w całym wszechświecie, a przede wszystkim przywraca harmonię ciału
fizycznemu i świeżość umysłu. Podobnie twierdził Platon.
I to jest nasze największe nieszczęście.
0 komentarze