GENIUSZE - WARIACI
sobota, listopada 21, 2015
Pospolici zjadacze chleba czyli większość z nas patrzy na
świat z perspektywy przeciętniaków. Należą do nich także ci,
którzy pokończyli studia, znają języki obce, zasiadają na fotelach
dyrektorskich, ministerialnych czy
biskupich. Natomiast będzie tu mowa o tych, którzy są z innego świata. O
geniuszach.
Większość z nich tym się wyróżnia, że psychika ich nie
przystaje do zwykłego zjadacza chleba. Są ulepieni z innego gliny, zwłaszcza
pod względem psychicznym. Wiele, bardzo wielu z nich to po prostu – naszym zdaniem
- wariaci. Mówiąc delikatniej, często uważa się ich za psychicznie
zwichrowanych.
Już Demokryt z Abdery (ur. 460 p.n.e., zm. ok. 370 p.n.e.
- myśliciel i podróżnik, znany jako
„śmiejący się filozof”) głosił , że „bez szaleństwa nikt nie może być dobrym
poetą”.
„W życiu
psychicznym - pisał Zygmunt Freud (1856 – 1939) austriacki lekarz neurolog i
twórca psychoanalizy - nie może zginąć nic co raz w nim, powstało, wszystko
zostaje w nim zachowane i może w różnych okolicznościach ponownie być
ujawnione. Badanie przeszłości życia psychicznego jest umożliwione przez fakt
współistnienia tego, co przeszłe, z tym co aktualne”.
Wydarzenia z dzieciństwa, traumatyczne przeżycia,
patologie odzywają się po latach w życiu prawie każdego z nas .Tyle, że dla artysty,
poety, malarza, twórcy bywają podstawowym pokarmem do twórczej pracy.
Bywa odwrotnie: to sztuka, talent wyzwala w artyście
zaburzenia psychiczne oraz ekstremalne przeżycia. Freud: „Ujawnienie
zamierzchłych doświadczeń, odczuć pragnień odbywa się w sposób zamaskowany,
symboliczny. Dlatego jest niezbędna interpretacja tego, co ujawnione,
zrozumienie sensu zamaskowanej treści,
ale także znaczenia samego procesu maskowania”.
Demony przeszłości, przeżycia z dzieciństwa u wielu
geniuszy znajdują ujście w ich twórczości.
Zamykają się oni w sobie i uciekają
do świata. Jednocześnie są pogubieni w otaczającym ich świecie. Są
melancholikami albo egocentrykami, dziwakami, samotnikami, po prostu - zdaniem
otoczenia są – wariatami. Jak Witkacy, van Gogh i prawie cała reszta.
Artysta poszukując inspiracji zostaje sam na sam ze
swoimi myślami, wizjami i przeżyciami. W
pewnym sensie sam ze sobą rozmawia. Nadwrażliwość natury artysty sprawia, iż jest on również chorobliwie wyczulony
na odbiór, percepcję jego twórczości.
Ucieczka od problemów codzienności do krainy wyobraźni, gdzie wszystko wydaje się
realne lub nie, zdaje się być idealnym rozwiązaniem. Uciekając od rzeczywistości
do samego siebie, do własnej twórczości wielu geniuszy topiło życie w alkoholu
i narkotykach.
Gorączka tworzenia doprowadza do skrajnych zachowań i
odstępstw od normy. W ich egzystencji pojawiają się zaburzenia natury
psychologicznej. Trwające latami wyniszczenie i samounicestwienie, owa ucieczka
w narkotyki, wszystko to doprowadza do wyniszczenia fizycznego i psychicznego. Samobójstwo
dla wielu staje jedyną ucieczką. Ich wrażliwość na realia, na okrucieństwo wojen i zbrodni
niektórym nie pozwalało żyć.
Nasz wybitny malarz, dramaturg Stanisław Ignacy
Witkiewicz (na zdjęciu) prowadził szalone
życie zabarwione tajemnicą i nałogami. Życiu jego towarzyszyła atmosfera
tajemnicy i skandalu. Eksperymenty z substancjami takimi jak kokaina, pejotl i
syntetyczna meskalina, eter czy zwykły alkohol kontynuował też i później,
skrupulatnie notując na obrazach rodzaj użytej substancji.
Był wielkim twórcą i wielkim patriotą. Po wybuchu II
wojny światowej w czasie kampanii wrześniowej starał się o przyjęcia do Wojska
Polskiego, jednak z powodu wieku i stanu zdrowia nie został zakwalifikowany.
Kilka dni później, 5 września, razem ze swoją partnerką Czesławą Oknińską
opuścił Warszawę i skierował się, razem z innymi uchodźcami, na wschód. Około
15 września dotarli do majątku znajomych Witkacego, rodziny Ziemlańskich, we
wsi Jeziory na Polesiu. 18 września, po dotarciu informacji o ataku Związku Sowieckiego
na Polskę, Witkiewicz popełnił samobójstwo, podcinając sobie tętnicę szyjną.
Był wrażliwym, nadwrażliwym twórcą. I kochał Polskę. Nie
potrafił znieść sowieckiego „noża w plecy”. Upadek Rzeczpospolitej był dla
niego ciosem nie do przyjęcia. Ciosem śmiertelnym. Dosłownie.
Antoni Kępiński
(1918 - 1972 ) - humanista, filozof, psychiatra proponował stosowanie
szerokiego, niewartościującego określenia "schizofreniczna ekspresja
plastyczna", obejmującego różnorodne formy ekspresji . Kępiński pisze o
schizofrenii artystycznej, określając tym pojęciem obraz choroby u osób wyróżniających
się wybitną inteligencją, wyobraźnią i uzdolnieniami artystycznymi.
1 komentarze
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń