O POLAKACH I POLSCE
niedziela, listopada 08, 2015Twórcą II Rzeczpospolitej jest Józef Piłsudski. Wykształcony, oczytany, znający języki obce, wrażliwy na kobiece wdzięki.
A przy tym operował dosadnym słownictwem, ostrym jak
brzytwa, zwłaszcza gdy mówił o nas, o Polakach, o naszych wadach, wiele z nich,
bardzo wiele z nich jest aktualnych po dzień dzisiejszy, zwłaszcza tych, które
odnoszą się do klasy politycznej. Oto skromny ich wybór.
X
Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy.
Polska to jeden wielki kołtun, trzeba przedtem dobrze
grzebieniem ten kołtun rozczesać, aby każdy włos był z osobna, a wtedy może da
się kosę zapleść.
Proszę państwa, w 1918 roku – zgodnie z piosenką
legionową – „ni z tego, ni z owego była Polska na pierwszego”. Żywo pamiętam
ten czas. Od tego czasu liczę swoje przeżycia największe i najcięższe. Od tego
bowiem czasu zacząłem pracować na Państwo Polskie, stojąc na jego czele. Proszę
państwa, ten dziki chaos, w który wpadłem po powrocie z Magdeburga, dziki chaos
sądów, zdań, myśli, dziki chaos ugrupowań, dziki chaos, niemożliwy do ułożenia
w jakiejkolwiek łamigłówce. Te dzikie rozbieżności były tak wielkie, tak
olbrzymie, że uważam to za jeden z cudów talentu, że mogłem z tego chaosu
wyprowadzić państwo na jakąś ścieżkę, gdyż wydawało się to wprost
niemożliwością.
Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje
się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium.
Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie
jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości.
Żadne
zdrowe społeczeństwo nie będzie bez zdobycia się na opór czynny, znosić
gospodarki bandytów podtrzymywanych przez władzę i władz podtrzymywanych przez
bandytów. I jeśli takim społeczeństwem jesteśmy - podobnych gospodarzy
powinniśmy się pozbyć.
Kobiety są w ogóle najgorliwszymi propagatorkami mego
imienia i wpływu i jestem im niezmiernie wdzięczny za to, że tyle dobrego
zrobiły przez swój bardzo ładny instynkt narodowy, który wykazały.
Konkurencja partyjna poszła
u nas od pierwszej chwili istnienia państwa tak dziwacznie i tak ostro, a
zarazem z tak wielką ilością kłamstwa i łajdactwa, że od razu zaczęło się
wytwarzać to, co nazwałem: cloaca maxima. Każde nadużycie, każde łajdactwo było
dobrym wtedy, gdy robił je członek partii własnej, złym zaś tylko wtedy, gdy
robił je członek innej partii.
Gdy myślę o tym, zbliżając się co krok do grobu, to
zawsze mi się zdaje, że odrodzenie, piękno i pieśń odrodzenia nie z naszych
niewolniczych piersi się wyrwie — że piersi dziecinne i głosiki dziecięce tę
pieśń, gdy dorosną, wyśpiewają, że one zobaczą Polskę odrodzoną, pełną śmiechu
i szczęścia, gdy my, niestety, spotkaliśmy Polskę z kwasem śledzinników i
burczeniem ludzi o chorych żołądkach.
Każdy z posłów ma prawo wrzeszczeć, krzyczeć, ma prawo
rzucać obelgi, ma prawo oszczercze pisać interpelacje, dotykające honoru
innych, ma prawo i przywilej zachowywać się jak świnia i łajdak, natomiast ci,
co tak ciężko pracują, jak to jest z ministrami, pobierając za szaloną pracę
jakieś głupie grosze, muszą zewnętrznie okazywać nadzwyczajny dla tej sali
szacunek. Stwierdzam stanowczo, że tych piekielnych nudów, które z sali
sejmowej wieją, nie mógłbym wytrzymać nawet pół godziny.
Takiego Piłsudskiego, jak go przedstawiają moi
współcześni, ja nie znam. Nieraz ze zdumieniem czytam, to co o mnie różni
ludzie piszą. Są to najczęściej fałsze i brednie... A ja chciałbym, aby coś z
prawdy o mnie przeniknęło do potomności.
Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i
spocząć na laurach to klęska.
Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta
niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi. A niepodległość jest
dobrem nie tylko cennym, ale bardzo kosztownym.
Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj
fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli.
W każdym ugrupowaniu ludzkim, w którym kiedykolwiek
byłem, byłem uważany za coś w rodzaju heretyka.
Trzeba, aby to co było szaleństwem, stało się także rozumem
polskim.
Powoływać się na Kościuszkę, posługiwać się jego
imieniem, zachwycać się nim i solidaryzować się z jego ideałami może każdy
bezkarnie, bez konsekwencji i kosztów. Bo Kościuszko nie żyje. Kto solidaryzuje
się ze mną, musi płacić wysiłkiem, męką, trudem, ofiarą z wolności, z życia.
Kiedyś, gdy mnie już nie będzie, będę miał także miliony równie zapalczywych i
podobnie nieryzykujących wielbicieli.
Myślałem już nieraz, że umierając przeklnę Polskę. Dziś
wiem, że tego nie zrobię. Lecz gdy po śmierci stanę przed Bogiem, będę go
prosił, aby nie przysyłał Polsce wielkich ludzi.
Staję do walki, tak jak poprzednio, z głównym złem
państwa: panowaniem rozwydrzonych partyj i stronnictw nad Polską, zapominaniem
o imponderabiliach, a pamiętaniem tylko o groszu i korzyści.
Jestem człowiekiem silnym, lubię decydować sam. Ale gdy
patrzę na historię mojej ojczyzny, nie wierzę – naprawdę – aby można było
rządzić w niej batem. Nie lubię bata.
Siła nie może liczyć się z tym, co się komu podoba, a co
się nie podoba. Gdy frymarczy, gdy zaczyna się wahać, przestaje być siłą.
Byłem nie tylko „rozumny szałem”, lecz znałem drgnienia
serc polskich, na nich się opierałem, serce brałem za instrument i mierzyłem
siły na zamiar.
Ilekroć słyszę te głosy rozsądku i trzeźwości, ilekroć
spotykałem się z tymi zarzutami romantyzmu, poezji… tylekroć chcę zawołać w
odpowiedzi: a jednak ten romantyzm, ta poezja, to szaleństwo zwyciężyły!!!
Każdy może zostać do nas przyjęty, lecz nie każdy może
wśród nas pozostać.
Choć nieraz mówię o durnej Polsce, wymyślam na Polskę i
Polaków, to przecież tylko Polsce służę.
0 komentarze