SŁODKA ZEMSTA

sobota, listopada 28, 2015















Wielki sprawiedliwy, jaśnie nam panujący wysoki urzędnik państwowy, ksywa „Zbycho”, planuje odkręcić decyzję polskiego sądu i polskiej prokuratury, w głośnej sprawie Romana Polańskiego ( na zdjęciu: Polański z żoną Emmanuelle Seigner ) sprzed 38 lat. 

Marzy o jego ekstradycji do USA.  

Trzeba nosić w sobie solidny potencjał  niechęci do bliźniego, aby zajmować postawę tak konsekwentnie mściwą, aczkolwiek nadmienić wypada, że zdaniem jego samego (nosiciela mściwości)  i z pewnością wielu jego zwolenników jest to postawa słuszna, sprawiedliwa, bowiem zrównuje wszystkich do tego samego poziomu.

Bogaty czy biedny, Polak, Żyd czy Eskimos, rudy czy łysy każdego dosięgnie ręka sprawiedliwości. A jak nadejdzie sposobność - będzie to ręka zemsty.

Francja i inne kraje europejskie goszczą w swoich granicach państwowych Mistrza Romana od „Noża w wodzie”, z otwartymi ramionami. Jednak wielu naszych rodaków pójdzie za głosem „Zbycha”. Lud bowiem kocha igrzyska. Od wieków. Chrześcijan w starożytnym Rzymie rzucano lwom na pożarcie. Dziś - jak widać wokół - sami się zjadają.

Stare chińskie przysłowie mówi: "Ten kto szuka odwetu, powinien wykopać dwa groby, gdyż rewanż niszczy nie tylko drugą osobę, ale i tę, która domaga się odwetu. Ścieżka, która bierze początek z zemsty, wiedzie zawsze w dół ”.

Czy można wybaczyć rzeczy niewybaczalne? Czy można wyrzec się zemsty? Czy można przebaczyć  „z serca”?

Nasze naturalne pragnienie sprawiedliwości, wskutek historycznych doświadczeń, często kieruje się w stronę rewanżu. Tego typu rozumowanie odbierane jest jako właściwe i słuszne. Często dopiero  po latach przychodzi spóźniona refleksja. Chciałoby się bowiem  przebaczyć innym. Jednak na to albo jest już za późno, bo na przykład delikwent swoje odpokutował i przebaczenia od gawiedzi nie potrzebuje.

Najtrudniej jest przebaczyć samemu sobie. Zwłaszcza wtedy, gdy wymierzając sprawiedliwość kierowaliśmy się rewanżem. Osobistym czy politycznym, ideologicznym czy rasowym, jak być może mamy do czynienia w omawianym przypadku Romana Polańskiego.

Polański – świetny reżyser, twórca noszony na rękach przez świat filmowy i ludzi kultury, cztery dziesięciolecia wstecz popełnił grzech.

"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem? ".
Ale kto dziś słucha proroków i samego Chrystusa!

Purytanie  od moralności, sami mający na sumieniu nie jeden grzech, o którym nikt nie wie, pierwsi biegną ze sznurem, aby artystę – grzesznika - lekkoducha z czasów młodości powiesić. Taka jest natura ludzka. Gdy sam jesteś nikim – pragniesz  zemsty. Ale wówczas sam sprowadzasz się do poziomu oprawcy.

"Zadawanie urazów stawia cię poniżej twego wroga; odwzajemnienie urazu czyni was równymi; przebaczenie stawia cię powyżej".

Roman Polański nie stał się dla „sprawiedliwych” wrogiem dlatego, że dopuścił się przed laty czynu karalnego. Jest wrogiem dlatego, że mimo to stał się sławny, nakręcił wiele świetnych filmów, że już przeszedł do historii.
Ci, którzy chętnie posadziliby go – mocno starszego wiekiem faceta – za kratki, byliby szczęśliwi. Oto oni bowiem, mali jak pyłek, jak szczur kosmaty oddychają wolnością. A tamten siedzi za kratkami. Niech cierpi. Ja jestem górą, chociaż życie moje na dobrą sprawę było francowate.

Zazwyczaj, gdy się rewanżujemy, nie wyrównujemy wcale rachunków, ale ustanawiamy jedynie tryb załatwiania spraw odwetem. Jegomość, który chce głowy artysty nie wyrównuje osobistych rachunków, jemu Polański nic złego nie zrobił. Ale jegomość chce satysfakcji. To ja jestem górą, to ja jestem lepszy. Artysta niech cierpi.

Gdy coś tragicznego nam się zdarzyło, jest rzeczą naturalną, że przez pewien czas będziemy planować różnorodne formy odwetu. Ale odwetu na Polańskim domaga się właściwie - historycznie rzecz ujmując – anonim jakiś, w istocie postać nijaka. Nie domaga się odwetu ofiara pana Romana. Dziewczę to, gdy dorosło wybaczyło Polańskiemu jego czyn.

Ścieżka, która bierze początek z zemsty, wiedzie zawsze w dół grobu. Nie każdy gniew jest niedobry, ale pielęgnowana złość doprowadzi w końcu do goryczy, a złość i gorycz wyniszczają. Nie tylko sprawcę odwetu i  złości. Wyniszczają nas wszystkich.

W dawnym prawie polskim stosowana była zasada jako reakcja na doznaną krzywdę. Do jej stosowania uprawnieni byli: pokrzywdzony, jego rodzina lub ród. Odwet przybierał różnoraką postać, np. wypędzenie z dóbr, zranienie, a nawet zabójstwo (zemsta krwawa).

Czyny te, jako zasada odwetu, były bezkarne. Uwolnić przestępcę od kary mogło przebaczenie pokrzywdzonego lub jego niewystąpienie ze skargą. Pokrzywdzona wybaczyła Polańskiemu. Ale ksywa „Zbycho” nie wybaczył i kropka. Ma władzę w ręku i żąda krwi.

Słodka zemsta to taka, która ma udowodnić, kto tu rządzi. Nie żaden sąd, nie żadna prokuratura. Ja tu rządzę - osobistość urzędowa.

Ale my, nasza grupa, ty i ja, mamy prawo do ferowania kto uczciwy, kto prawy i kogo należy wyrzucić na śmietnik.

Na śmietniku historii znajdują się najczęściej ci, którzy nie mają serca.

.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze