ŻYDOWSKA KUKŁA
niedziela, listopada 22, 2015
Kukła Żyda spalona kilka dni temu pod wrocławskim
ratuszem – to nie jest żaden wybryk. To wcale nie jakiś tak anonimowy idiota
spalił kukłę. Jest to rezultat bardziej lub mniej milczącego przyzwolenia, aby
bić w innych. Inaczej urodzonych, inaczej myślących, inaczej wierzących.
Przyzwolenie to płynie z różnych stron. Z domu rodzinnego
czyli wychowania. Z mediów nasyconych nienawiścią. Z foteli polityków
głoszących mniej lub bardziej zakamuflowany nacjonalizm a co za tym idzie także
antysemityzm.
Polska dla Polaków ! Polska dla Polski! Precz z nie - Polską
w Polsce!
Identyfikowanie nosicieli nienawiści jest tak proste i łatwe, że nie ma nawet
potrzeby, aby wskazywać ich palcem. Wcale nie chowają się gdzieś tam za
podwójną gardą. Ich głos jest powszechnie słyszalny. Zaś ten czy ci, którzy
spalili kukłę Żyda - to „zaledwie” szeregowi idioci, zasługujący wyłącznie na pogardę.
Aby nieco rozjaśnić zaczadzone umysły wymienię kilku
Żydów. Polskich Żydów. Polskę kochali. Dla Polski żyli i ją budowali.
Zacznę od poetów. Nadmieńmy, że żona Wieszcza Adama,
Celina Szymanowska wywodziła się z frankistowskiej rodziny (frankiści byli
żydowską sektą, która przyjęła chrześcijaństwo). „Mój ojciec z Mazurów, matka
moja Majewska z wychrztów” – miał powiedzieć poeta Ksaweremu Branickiemu. Hrabia
chyba nie dość dokładnie zacytował Wieszcza, ale prawdą jest, że Mickiewicz darzył
Żydów gorącą sympatią.
Kto piękniej poetyckimi strofami władał od Juliana
Tuwima?
Był człowiekiem rozdartym. W wywiadzie udzielonemu pismu
żydowskiemu „Nasz Przegląd” powiedział w 1924 r.: „Ja jestem <Żydem-
Polakiem> i nic mnie to nie obchodzi, co jedna lub druga strona o tym
powie. Dla antysemitów jestem Żydem, a
moja poezja jest żydowską. Dla Żydów – nacjonalistów jestem renegatem, zdrajcą.
Trudno! Z ludźmi, dla których
pochodzenie żydowskie jest równoznaczne z bezapelacyjnym wyrokiem śmierci i
jest jedynym miernikiem charakteru i wartości etycznej człowieka, dyskutować
nie można.”
A kto piękniej żywą
polszczyzną władał, czy to na teatralnych i kabaretowych deskach czy przed
radiowym i telewizyjnym mikrofonem, od
aktora nad aktorami ! Był nim aktor
Kazimierz Rudzki (na zdjęciu).
Przed wojną ukończył studium aktorskie działające przy
Teatrze Reduta. Gdy wybuchła II wojna światowa walczył pod Kockiem, dostał się
do niewoli. Po wojnie grał w teatrze, filmie i telewizji. Był uważany za
najlepszego polskiego konferansjera. Improwizował. Najbłahszy tekst
podawał tak dostojnie, że efekt komiczny
sięgał mistrzowskiego zenitu. Był gwiazdą nr jeden polskiego kabaretu.
Długa jest lista
pisarzy, poetów, dziennikarzy, którzy byli polskimi Żydami albo po
prostu Żydami, którzy wnieśli do
polskiej kultury, ile może wnieść do niej tylko ten, kto kocha tę ziemię. Muszę
tu wymienić - mam czelność nazywać go przyjacielem - Józefa Hena, który mając
ponad 90 lat życia, tworzy tak wspaniale, jakby to dopiero teraz chciał osiągnąć
najwyższy pisarski laur. Wymieniam
jedynie znikomą garstkę wspaniałych!
Bogaty jest dorobek historyków. Prof. Szymon Askenazy
stał się najwybitniejszym ideologiem polskiego czynu niepodległościowego.
Poglądy polityczno –ideologiczne zbliżyły go do Legionów Piłsudskiego. Z Marszałkiem był zaprzyjaźniony. Znali się
jeszcze ze Lwowa; namiętnie grali ze sobą w szachy. W latach 1920-1923 był
ministrem pełnomocnym przy Lidze Narodów w Genewie. Później dobrała mu się do
skóry endecka dzicz.
Prof. Askenazy w swoich pracach historycznych eksponował wątek
konspiracji polskiej i walk niepodległościowych. Był tak rozkochany w Polsce,
że w swoich pracach historycznych jakby nie dostrzegał błędów i wypaczeń, liczył
się dla niego przede wszystkim głęboki
polski patriotyzm. Uwypuklał mickiewiczowską ideę polskiego mesjanizmu ( od
dzieciństwa deklamował „Pana Tadeusza”).
Pochodził z rodziny ortodoksyjnie religijnej, był
potomkiem słynnego talmudysty Cwi ben
Jaakowa Askenazego (1660-1718), zwanego Chacham Cwi – był rabinem w Berlinie,
Amsterdamie i Lwowie.
Innym wybitnym
historykiem i myślicielem był prof. Marceli Handelsman. Był całkowicie
zasymilowanym polskim Żydem. Rodzina jego przeszła na katolicyzm, co nie
przeszkadzało bojówkom narodowo-radykalnym usunąć go w 1934 r. z Uniwersytetu Warszawskiego.
Przyjaźń z Józefem Piłsudskim nie pomogła. Endecy byli silniejsi.
Brał udział w wojnie bolszewickiej 1920 r. W jego bogatym
dorobku naukowym w ogóle nie pojawiła się problematyka żydowska. Do jego uczniów
akademickich należeli m.in.: Aleksander
Gieysztor, Stefan Kieniewicz, Mieczysław Żywczyński.
W czasie II wojny światowej ukrywał się w Podkowie Leśnej
i Milanówku i cały czas prowadził podziemne zajęcia dla studentów.
Przygotowywał analizy polityczne dla Biura Informacji i Propagandy Armii
Krajowej. W 1944 r. został zadenuncjowany hitlerowcom i wysłany przez nich do obozów
koncentracyjnych Gross-Rosen i Dora-Nordhausen.
Oddzielny rozdział zapisał największy z największych - Janusz
Korczak. Trudno o nim choćby nie wspomnieć. W latach 1919–1920 w czasie wojny polsko-bolszewickiej pełnił służbę
lekarza w Wojsku Polskim w zmilitaryzowanych szpitalach w Łodzi, Szpitalu
Ujazdowskim i na Kamionku w Warszawie. Został awansowany do stopnia majora
rezerwy w korpusie sanitarnym. W latach 1923–1924 jako oficer rezerwowy był
przydzielony do 1 Batalionu Sanitarnego w garnizonie Warszawa.
Idąc ze swoimi wychowankami na śmierć do Treblinki
założył mundur oficera Wojska Polskiego.
Pani Irena Sendelowa tak zapamiętała jego marsz na
Umschlagplatz: „Był już wtedy bardzo chory, a mimo to szedł wyprostowany, z
twarzą przypominającą maskę, pozornie opanowany. Szedł przodem tego tragicznego pochodu.
Najmłodsze dziecko trzymał na ręku, a drugie maleństwo prowadził za rączkę”.
1 komentarze
Wielkie dzieki dla Pana Jerzego Klechty za „reanimacyjny”, lekki, a wspanialy artykul.
OdpowiedzUsuńOczekuje nastepnych i serdecznie pozdrawiam.