CO NAS CZEKA
środa, lutego 17, 2016
Kto chce rządzić ludźmi, nie powinien ich gnać przed
sobą, lecz sprawić, by podążali za nim.
Zachęcać, kiedy nie należy zmuszać, prowadzić, kiedy nie
należy rozkazywać.
Lwy wielką mają siłę, ale na cóż by im się ona zdała,
gdyby natura nie dała im oczu.
By dokonać wielkich rzeczy, nie trzeba wcale być wielkim
geniuszem, nie trzeba być ponad ludźmi, trzeba być z nimi.
Kiedy niewinność obywateli nie jest zabezpieczona,
wolność również nie jest bezpieczna.
Wolność polityczna obywatela jest to ów spokój ducha,
pochodzący z przeświadczenia o własnym bezpieczeństwie. Aby istniała ta
wolność, trzeba rządu, przy którym by żaden obywatel nie potrzebował się lękać
drugiego obywatela.
Rządzący, którzy nieustannie krytykują opozycję mają tę
nad nią przewagę, że dysponują sprawniejszymi instrumentami. Uderzają w miejsca słabe, pomijając to, co opozycja będąc
u władzy dokonała pozytywnego. Tacy rządzący są jak źli dowódcy armii, którzy
nie mogąc podbić kraju, zatruwają jego wody.
Nie potrzeba wiele rozumu, by wszystko zmącić, ale trzeba
go mieć dużo, by wszystko uładzić.
Mniej nienawidzimy tych, którzy nigdy nie byli z nami,
niż tych, co nas opuścili.
Mędrzec rzekł: istnieje pewna cecha duszy ludzkiej,
stanowiąca podporę wszelkich godności i władz. Gdy jakiś urząd cieszy się
autorytetem, to czci się go nawet wtedy, gdy autorytet ten postradał, chyba , że jakieś błahe wydarzenie
odsłoni prawdę. A wtedy człowiek obrusza się sam na siebie i w jeden dzień
chciałby obalić to, co - jak sądzi – szanował zbyt długo.
Przestroga kierowana do wszystkich. Nie tylko do ludzi
mądrych. Do wszystkich obywateli. Oto ona: zastanówcie się nad swoim
położeniem. Wyciągnijcie rozsądne wnioski. Nie jest bynajmniej niemożliwe, że
żyjąc pod fatalnymi rządami, wcale tego nie czujecie.
Szczęście polityczne ma to do siebie, że się je poznaje
dopiero po jego stracie.
Powodzenie, jakie się zdarza nawet u głównego rządzącego,
wbija go w taką pychę, iż traci on rozum. Najpierw staje się zazdrosny o swoich
urzędników. Potem zazdrość przechodzi we
wrogość. Staje się wrogi wobec gwardii przybocznej, wobec tych, co razem z nim rządzą. Następnie staje
się zazdrosny o sam urząd, który sprawuje. I na koniec będzie wrogiem dla samego
siebie.
W zamieszkach pod despotycznym rządem lud zachodzi zawsze
tak daleko, jak tylko to możliwe.
Natura, która ustanowiła między ludźmi stopnie siły i
słabości, często zrównuje słabość z siłą
rozpaczy.
Lud, społeczeństwo potrafi znieść wiele. Lecz kiedy spotka go zniewaga lub gdy poczuje
się oszukany (np. w obietnicach), czuje tylko swoje nieszczęście. Tak rodzi
wyobrażenie wszelkiego możliwego zła.
Lud , społeczeństwo popada w nieszczęście, skoro ci, którym
zawierzył, chcąc ukryć własne zepsucie, starają się go zepsuć. Aby nie dojrzał ambicji rządzących, mówią
ludowi o jego wielkości. Aby lud nie dostrzegł chciwości rządzących, głaszczą
chciwość ludu.
Bywa, że mnóstwo ludzi obrzydzi sobie rząd. Otóż, choć
nieprzyjazne uczucia, żywione przez część obywateli, zdają się być bezsilne,
jako że nie przynoszą zdecydowanych skutków, niemniej nie pozostają one bez
utajonych konsekwencji, dojrzewających w ukryciu i tak wraz z upływem czasu RODZĄ SIĘ
WIELKIE REWOLUCJE.
Powyższe
uwagi spolszczone zostały na podstawie lektur obowiązkowych przeznaczonych
dla przeciętnego inteligenta - demokraty.
0 komentarze