JAK ZABIĆ POETĘ

niedziela, października 04, 2015



Niepokornych, nieposłusznych należy karać. Surowo, wzorcowo, bez wahania. Oczywiście nie każdy car był tak groźny jak Iwan Groźny lub jak ci, którzy tłumili polskie powstania XIX-wiecznie. Ale już na przykład choć Putin carem w ogóle nie był i nie jest – „jabłko” to niedaleko spadło o jabłoni. Albo i gorzej.
Cofnijmy się jednak w czasie.

Ród Lermontowów posiadał szkockie korzenie. W XI w. niejaki Lermont walczył w oddziałach króla Malcolma przeciwko uzurpatorowi Makbetowi. Minęło kilka stuleci i szkocki oficer zaciężny George Lermont podjął służbę u króla Polski Zygmunta III Wazy. Wziął udział w wyprawie moskiewskiej. Okazał się zdrajcą - przeszedł na stronę Rosjan.

Jego syn Piotr przyjął  prawosławie, zmienił nazwisko na Lermontow i został poddanym moskiewskiego cara. Po 200 latach kapitan Jurij Lermontow poślubił  bogatą Marię Arseniew, z domu Stołypin. W 1814 r. urodziła syna. Tak na świat przyszedł Michał Jurjewicz Lermontow (na zdjęciu).

Rosyjski poeta, pisarz, dramaturg. Jeden z najwybitniejszych twórców XIX w., związany z romantyzmem.

Wiersze zaczął pisać mając 11 lat. Młodemu poecie towarzyszyła wrażliwość serca. Zakochiwał się żarliwie i często. Bardzo często. W szesnastoletnich dziewczętach i paniach w wieku balzakowskim. Były to uczucia gorące i szalone.

Gdy przeniósł się do Petersburga Lermontow popełnił straszny błąd - wstąpił do szkoły wojskowej. Zaskoczył tą decyzją wszystkich swoich przyjaciół. Zaczął już odnosić sukcesy jako poeta, dramaturg, pisarz. To było jego powołanie, dar z nieba.

Rzecz w tym – jak mówią Rosjanie – że regulamin szkoły wojskowej zakazywał pracy literackiej. Poeta mógł więc tworzyć jedynie w konspiracji. W tym czasie pisał powieść historyczną „Wadim”, poemat „Ułansza” oraz najbardziej znany  dramat „Maskarada”, często wystawiany w polskich teatrach. Tworzył pod wpływem europejskich romantyków, Byrona i Schillera. W jego utworach czuło się bunt przeciwko ograniczaniu wolności.

W 1834 r. ukończył szkołę wojskową i został oficerem huzarów gwardii. Stał się bywalcem petersburskich salonów, między innymi nawiązał flirt z młodziutką tancerką Katarzyną Pimienową, utrzymanką milionera Moisiejewa. Z pozoru był lekkoduchem. W istocie był głęboko wrażliwym na krzywdę, jaka spotykała ludzi od carskiego reżimu.

Czara goryczy przelała się, gdy dowiedział się o śmierci Puszkina. Napisał wiersz „Śmierć poety”, w którym dał do zrozumienia, iż odpowiedzialność za tę śmierć spada na skorumpowane sfery dworskie, które nazwał "gachami rozpusty" i którym zagroził sądem Bożym.

Na poetę rzuciła się cała Rosja, z carem na czele. Został aresztowany i na rozkaz Mikołaja I zesłany do garnizonu kaukaskiego. Dzięki wstawiennictwu przyjaciół wygnanie zostało skrócone; za czas jakiś powrócił do Petersburga.

Opromieniony cierpieniem i poetycką sławą, rozchwytywany był przez piękne damy, z czego – nie ma się powodu dziwić - akurat chętnie korzystał.  Pisał: "Cały ten świat, który obrażałem w swoich wierszach, obsypuje mnie pochlebstwami. Najpiękniejsze kobiety proszą mnie o wiersze i chełpią się nimi jak wielkim sukcesem".

Kochał się między innymi w pięknej Annie Oleninie oraz damie carskiego dworu Aleksandrze Smirnowej, z domu Rosset - dawnych miłościach Puszkina. O Smirnowej pisał, że była "średniego wzrostu, zgrabna, nieco leniwa w zachowaniu; czarne, długie, piękne włosy uwydatniały jej jeszcze młodą, regularną, lecz przybladłą twarz, interesującą, inteligentną... Jej uroda, niepospolity umysł, oryginalne spojrzenie na życie musiały wywierać wrażenie na ludziach z wyobraźnią". Kokietowała go także jasnowłosa hrabina Emilia Musina Puszkina, z domu Szernwal, którą uważano za najpiękniejszą kobietę stolicy.

Prawdziwą miłością Lermontowa stała się jednak czarnooka Ukrainka, młoda wdowa, księżna Maria Szczerbatowa. "Śmieje się przez łzy. Kocha Lermontowa" - zauważył Turgieniew. Rywalizacja o względy Szczerbatowej stała się powodem pojedynku, który poeta stoczył z synem francuskiego ambasadora Ernestem de Barante.

Poeta darzył księżnę prawdziwym uczuciem, był o nią zazdrosny i wyrażał się niezbyt przychylnie o swoim rywalu. Ernestowi doniosła o tym ekscentryczna żona rosyjskiego konsula w Hamburgu, Teresa von Bacheracht, od lat beznadziejnie zakochana w Lermontowie. W rezultacie tej intrygi doszło do pojedynku. Barante chybił, a poeta nie chcąc dobijać bezbronnego wystrzelił w powietrze.

Pojedynki były wówczas w Rosji zabronione, Lermontowa aresztowano. Francuz wyjechał za granicę. Opinia publiczna potraktowała poetę jak awanturnika. Jednym z nielicznych, który stanął w jego obronie był Aleksander Turgieniew.

Sąd skazał Lermontowa na pobyt w garnizonie kaukaskim, który pacyfikował w tym czasie powstanie ludów muzułmańskich. Doszło tam do wydarzenia sprowokowanego przez carskie władze.

Lermontow zachorował na febrę i skierowano go na leczenie w uzdrowisku w Piatigorsku. Przebywał tam jego dawny kolega, zdymisjonowany major - Mikołaj Martynow. Był to oszust karciany i zarazem grafoman. Lermontow wyrażał się o jego poetyckich wypocinach dość złośliwie. Stało się to doskonałym pretekstem, aby wyzwać poetę na pojedynek.

Przyjaciele Lermontowa dowiedli, kto stał za prowokacją. Było to otoczenie samego cara. Nienawidzono Lermontowa za bezkompromisowość, jakbyśmy dziś powiedzieli - niezależność myśli. 

"Wspaniały człowiek - pisał o Lermontowie Rufin Dorochow - charakter szlachetny, prostolinijny, nie ocali głowy". Władze w Piatigorsku, które wiedziały o mającym się odbyć pojedynku, nie zrobiły nic, aby mu w porę zapobiec.

Lermontow i Martynow spotkali się z pistoletami w wymierzonymi do przeciwnika w dniu 15 lipca 1841 roku. Poecie, jako wyzwanemu, przysługiwał pierwszy strzał. Wspaniałomyślnie z niego zrezygnował. Martynow trafił go prosto w serce. Zamordował!

Za pojedynki zsyłano na długie lata na Syberię. Car mordercę Lermontowa kazał zamknąć Martynowa na trzy miesiące w więzieniu, potem polecił mu odbyć pokutę cerkiewną.

Było to morderstwo z premedytacją. Kilkanaście lat później krytyk Aleksander Drużynin pisał: "Gwałtowna przedwczesna śmierć wieńczy ten monumentalny obraz, gniew mimo woli ogarnia duszę naszą - gniew na społeczeństwo nie umiejące ochronić swego pieśniarza, gniew na godne pogardy narzędzia jego zguby, gniew na nikczemników mających czelność cieszyć się z niej, lub obojętnie przyjmować wieść bolesną dla ojczyzny".


Władze carskie odetchnęły. Niepokorny poeta nie żył. Do dziś żyją jego wiersze i dramaty.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze