NA PRAWO MARSZ
niedziela, października 25, 2015
Fala uchodźców z Południa na Północ otworzyła nowy rozdział
w Europie.
W obliczu tego kłopotliwego problemu, którego – jak
pokazują wydarzenie ostatnich tygodni, ostatnich dni – nie daje się w rozsądny
sposób rozwiązać (co prawda sam nie wiem, co to znaczy „w sposób rozsądny”), jedno stało się oczywiste.
Europejska prawica i ultra prawica zwierają szeregi.
Europa znajduje się w przededniu wielkiego buntu przeciwko demokracji.
Gdy coraz więcej przybywa uchodźców do Niemiec, tym
skrajna prawica w tym kraju staje się bardziej brutalna. Przemoc w wielu miejscowościach
stała elementem jej strategii. Hasła w
rodzaju: "Kup sobie kwas solny, bo inaczej my ci go kupimy", są
rozsyłane do wielu ludzi pomagających uchodźcom.
Na ulicach niemieckich miast pojawiają się szubienice dla
pani Angeli Merkel. Niemcy, przede wszystkim regiony na wschodzie kraju,
przypominają bojówki faszystowskie. Ongi przeciwko Żydom, dziś przeciwko
uchodźcom. Zresztą nie tylko tym z Południa – nienawiść rozlewa na innych „obcych”.
Liczba przestępstw na tle rasowym osiągnęła we wrześniu w
Niemczech rekordowy poziom - 1450. Coraz częściej dochodzi do ataków na ośrodki
dla uchodźców. Zresztą nie tylko w Niemczech. Dotąd najbardziej otwartym krajem
dla „obcych” była Szwecja. Wzór, oaza demokracji.
Szwecja przyjmowała potrzebujących z otwartymi ramionami.
Niespełna 10-milionowy kraj pomagał Polakom, polskim Żydom po 1968 r. i w
stanie wojennym, Chilijczykom uciekającym przed Augusto Pinochetem, ofiarom
wojen na Bałkanach, w Iraku i Afganistanie. Jeszcze do niedawna drzwi dla Syryjczyków,
Erytrejczyków i Afgańczyków były otwarte.
Dziś premier Stefan Löfven przyznaje, że Szwecja jest
bliska "granicy swych możliwości przyjmowania uchodźców". „Eldorado”
się skończyło. Nie skomentował informacji , czy faktycznie rozważa wprowadzenie
tymczasowych kontroli granicznych. Ale jest to nieuniknione.
We Francji skrajna
prawica ma coraz silniejszą pozycję polityczną. Pozornie jest to kraj przyjazny
dla obcych, lecz z pewnością nie dla fali uchodźców z Bliskiego Wschodu, która lada moment może przekroczyć granicę niemiecko-francuską.
Były prezydent Francji, Nicolas Sarkozy, coraz częściej
zabierający głos publicznie, liczący na powrót do wielkiej polityki twierdzi,
że wobec napływu tysięcy uchodźców, obowiązujące prawo pozwalające na wolne
przekraczanie granic okazało się przestarzałe. Podobnie zresztą jak cały projekt Unii Europejskiej.
Sarkozy zachęca do szybkich zmian. W przeciwnym razie "zmiany
wprowadzą ci, którzy nie kochają Europy". Sarkozy przestrzega przed
najgorszym.
Przed marszem Europy na prawo, na skrajne prawo.
Jego przesłanki widać w Niemczech, w Szwajcarii, na
Węgrzech, we Francji, nawet w krajach skandynawskich.
Od zakończenia II wojny światowej minęło 70 lat. Wydawało
się, że doświadczenie, jakim dla świata był Holocaust sprawiło, że równie
okrutna masowa zbrodnia nie ma prawa się powtórzyć. A może nie jest to wcale
zamknięta karta, ów koszmar historii ?
Przed takim scenariuszem przestrzega prof. Timothy D. Snyder
- amerykański historyk specjalizujący się w historii nacjonalizmów, profesor prestiżowego
Uniwersytetu Yale; właśnie ukazała się jego najnowsza publikacja - "Czarna
ziemia. Holocaust jako ostrzeżenie".
Wskazuje on na potencjalne rejony, które mogą stać się
punktami zapalnymi w skali światowej, To nie jest tylko Afryka, Bliski Wschód,
ale także Rosja Putina, który wszystkim „gra na nosie” i coraz bardziej umacnia
mocarstwową pozycję Rosji.
W polityce funkcjonują naczynia połączone. Jeśli Unia
Europejska nie da sobie rady z problemem uchodźców - a wiele wskazuje na to, że rady nie da –
wówczas dotychczasowy układ sił w Europie może lec w gruzach.
A jak będzie w Polsce?
To się
dopiero zobaczy.
0 komentarze