CO NAS CZEKA?

czwartek, grudnia 10, 2015



Przez najbliższe dekady islam będzie religią, której liczba wyznawców będzie rosła najszybciej. Do 2050 r. na świecie będzie niemal tyle samo muzułmanów, co chrześcijan – przewiduje opublikowany raport amerykańskiego instytutu „Pew Research Center”.

Raport zatytułowany "Przyszłość światowych religii: prognozy na lata 2010-2050" zakłada, że do 2050 r. "liczba muzułmanów niemal dorówna liczbie chrześcijan na świecie". 

Niemniej, jak wynika z raportu, chrześcijanie pozostaną najliczniejszą grupą wyznaniową. W 2050 r. będą stanowić 31 proc. globalnej populacji (2,92 mld), podczas gdy muzułmanów ma być 29,7 proc.(2,76 mld).
 
Autorzy raportu „Pew Research Center”podkreślają, że w swych prognozach wzięli pod uwagę obecną wielkość i rozmieszczenie geograficzne najważniejszych religii świata oraz różnice wieku, współczynnik dzietności i umieralności, a także migrację międzynarodową.

I tak prognozowany wzrost liczby muzułmanów - to rezultat młodej wiekiem obecnej populacji wyznawców islamu oraz najwyższego poziomu płodności, który wynosi 3,1 dziecka na kobietę (chrześcijanie są na drugim miejscu - 2,1).

W Europie muzułmanie mają stanowić w 2050 r. 10,2 proc. całej populacji.
W Stanach Zjednoczonych liczba chrześcijan zmaleje z ponad trzech czwartych całej populacji w 2010 r. do dwóch trzecich w 2050 roku. 

Natomiast judaizm przestanie być największą z religii niechrześcijańskich.

W Indiach większość wciąż stanowić będą wyznawcy hinduizmu,ale jednocześnie w kraju tym będzie żyło najwięcej muzułmanów na świecie, więcej nawet niż w Indonezji, gdzie jest największe w świecie skupisko wyznawców Mahometa.

Indonezja kojarzy się najczęściej z pięknymi plażami i egzotyką tysiąca wysp. Ale jest to zarazem najliczniejszy kraj muzułmański w świecie. Według ostatniego spisu ludności kraj Indonezję zamieszkuje ok. 250 milionów obywateli, z czego 86% stanowią wyznawcy islamu, przede wszystkim sunnici związani z szaficką szkołą prawną. Pozostała część populacji to hindusi, buddyści, protestanci i katolicy.

Ateiści, agnostycy i osoby, które nie utożsamiają się z żadną religią, będą stanowić coraz większy odsetek populacji w takich krajach, jak Stany Zjednoczone i Francja, ale w skali świata ich odsetek zmaleje.

W raporcie amerykańskiego instytutu „Pew Research Center” czytamy, że w 2050 r. chrześcijanie nie będą już - jak to ma miejsce obecnie – stanowić większości w ośmiu krajach: Australii, Wielkiej Brytanii, Beninie, Francji, Macedonii, Nowej Zelandii, Bośni i Hercegowinie oraz Holandii.  

Największe grupy ludzi niewierzących odnotuje Francja, Nowa Zelandia i Holandia.
 
Doskonale wiemy, że największe niebezpieczeństwo dla świata cywilizowanego grozi ze strony bojowników - terrorystów tzw. Państwa Islamskiego. Tylko w pierwszych dwóch miesiącach bieżącego roku ochotniczo wstąpiło w jego szeregi 2 tysiące młodych Europejczyków, wcześniej niezwiązanych z islamem i nie będących pochodzenia arabskiego. Mają oni autentyczne korzenie europejskie. Po wyszkoleniu wracają do Europy, gdzie prowadzą intensywną propagandę i rekrutację nowych wolontariuszy, głównie w środowiskach islamskich ale nie tylko, również wśród rdzennych Europejczyków.

Francuskie ministerstwo spraw zagranicznych opublikowało informację, że w  początkach 2015 r. liczba Francuzów lub rezydentów we Francji walczących na różnych frontach dżihadu wynosiła 600 do 700.

Nie ulega wątpliwości, że tysiące wyszkolonych kombatantów, którzy przeszli chrzest bojowy, którzy umieją posługiwać się bronią i znają doskonale techniki wojny partyzanckiej, a przede wszystkim którzy są gotowi oddać życie za sprawę islamu, stanowią jedno z największych zagrożeń dla Zachodu. 
Nie tylko Francja, lecz również pozostałe kraje Europy, Polski nie wyłączając.

U progu 2016 r. znajdujemy się w obliczu prawdziwej eksplozji radykalizacji islamskiej. I należy ją zakwalifikować jako zagrożenie terrorystyczne.

Liczba muzułmanów w Europie stale rośnie na skutek tysięcy uchodźców, legalnej lub nielegalnej imigracji oraz wskutek wyższego współczynnika dzietności wśród ludności muzułmańskiej.

Ulice Paryża, Hamburga, Wiednia, Madrytu, Londynu i innych miast zachodniej Europy pełne są uchodźców. Stara Europa czy tego chce, czy nie, w przyśpieszonym tempie przechodzi do historii.

W naszym kraju problemu się nie dostrzega. Politycy polscy największego wroga upatrują w rodzimych przeciwnikach partyjnych.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze