MYŚLI NA WIGILIĘ I ŚWIĘTA

czwartek, grudnia 24, 2015

         

Jakie to dziwne - czytamy u Sándora Márai - o ileż namiętniej i intymniej jesteśmy tożsami z naszymi grzechami i defektami niż z cnotami i talentami!

O ileż bardziej charakteryzuje mnie to, co jest moją słabością, co robię dla swoich korzyści, niźli to, że czasem biorę się jednak w garść i podejmuję pewne działania przynoszące korzyści dla ludzi, czy także dla Ojczyzny.

W istocie bowiem jestem, jesteśmy słabością, tym, co staramy się zataić.
Cnota zaś, to, co z nas widoczne, to tylko wierzchołek góry lodowej, jaką jesteśmy w głębi siebie.

                                                             X

Młodość zaczyna się tym, że chciałaby, aby ją ktoś ochraniał.

Bardziej charakteryzuje mnie to, co jest moją słabością, aniżeli to, że w gruncie rzeczy jestem dość silny i zdyscyplinowany.

Potem zaczyna się prehistoria wieku męskiego, kiedy zaczynamy atakować.

Ale prawdziwym mężczyzną staje się człowiek daleko później: kiedy już nie chce, aby go chroniono.

Atakować  już nie chce, a jedyną jego ambicją jest, aby móc, bez sensacji, ochronić kogoś lub coś.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze