ŻADNYCH MARZEŃ
wtorek, grudnia 29, 2015
Gdy władza ingeruje w życie twórcze określa się to
zamordyzmem. Nawet jeśli dochodzi do tego w kraju demokratycznym, takim na
przykład jak Polska.
Jednym z największych zamordystów i zbrodniarzy był Józef
Wissarionowicz Stalin.
Podporządkował sobie filozofię, muzykę, historię, nauki
ekonomiczne, nauki przyrodnicze, malarstwo, architekturę literaturę. Przewodnie
motywy były wszędzie te same: zwalczyć korzenie się, klękanie przed Zachodem i
innymi obcymi wpływami.
Podporządkować całkowicie wszystkie dziedziny kultury
zadaniom apologetycznym - sławieniu wodza
partii i państwa. I zniszczyć
wszelkie ogniska twórczości samodzielnej myśli.
Dziś, gdy w kraju demokratycznym politycy próbują
ingerować w twórczość wskazując jakie należy robić filmy, jakie wystawiać
sztuki teatralne, czy nawet jakie pisać książki, warto sięgać do prac, esejów,
książek Leszka Kołakowskiego, do jego analiz i ocen systemu ucisku, systemu
jednowładztwa.
Temat to ciągle żywy.
Dyktator, a za nim jego wierni słudzy, prowadził walkę,
którą można by streścić znanym hasłem „point de reveries!” - żadnych marzeń!
Tak car Aleksander II zwrócił się do Polaków: „Żadnych marzeń, panowie, żadnych”.
Bywa, że dziś ten i ów przywódca, w tym czy innym kraju,
odzywa się w podobny sposób.
Ideologia, kampania ideologiczna sowieckiego dyktatora
objęła wszystkie dziedziny kultury - literaturę, filozofię, muzykę, historię,
nauki ekonomiczne, nauki przyrodnicze, malarstwo, architekturę. Przewodnie
motywy były wszędzie te same: zwalczyć "korzenie się przed Zachodem";
podporządkować całkowicie wszystkie dziedziny kultury zadaniom apologetycznym -
sławieniu wodza i jego partii i państwa sowieckiego; zniszczyć wszelkie ogniska
samodzielnej myśli i twórczości.
Głównym wykonawcą polityki kulturalnej Związku Sowieckim był sekretarz KC Andrzej A. Żdanow, prawa ręka Stalina. Na
sławnym zjeździe pisarzy sowieckich w sierpniu 1934 r. Żdanow oświadczył, że literatura
sowiecka nie tylko jest najwyższa na świecie, ale jest jedyną twórczą i
rozwijającą się literaturą, podczas gdy cała obca kultura znajduje się w stanie upadku i zgnilizny. Pisarze
sprzedali się kapitałowi, a głównymi bohaterami literatury są złodzieje, prostytutki,
szpicle i chuligani.
Zaatakował znaną poetkę Annę Achmatową (na zdjęciu).
Wrogiem numer jeden został pisarz Michaił Zoszczenko, który - zdaniem podwładnych
wodza - został "literackim chuliganem bez zasad i bez sumienia". Co
się tyczy Achmatowej to jest to -
ogłoszono z partyjnej trybuny - poetka
marząca o powrocie do dawnych czasów, a poza tym jest to mistyczka i jeszcze do
tego wyuzdana erotycznie: "ni to mniszka, ni to rozpustnica, a raczej i
mniszka i rozpustnica, która łączy rozpustę z modlitwą".
Zadaniem literatury, a także teatru i filmu jest
wychowywać młodzież w duchu patriotyzmu i zapału. Literatura, film i malarstwo
mają być partyjne i polityczne, mają demaskować gnijącą kulturę, mają pokazywać
wielkość człowieka i ludu - i to nie tylko jakim jest on dzisiaj, ale także,
jakim będzie w przyszłości.
Czytając polecenia z krwawych czasów stalinowskich,
zapominamy, że to nie czasy dzisiejsze.
Nie oszczędzono nawet muzyki.
W styczniu 1948 r. ów Żdanow, z polecenia Stalina
wygłosił przemówienie na konferencji kompozytorów, dyrygentów i krytyków muzycznych,
w którym gromił obecnych za zgniłą muzykę burżuazyjną i wzywał ich do muzyki
patriotycznej. Przypuścił generalny atak na kompozytorów, którzy szukają
natchnienia w zachodnich nowinkach, zamiast kontynuować tradycje wielkiej
muzyki rosyjskiej.
Muzyka sowiecka "pozostaje w tyle" w stosunku
do innych form naszej ideologii. Ideologii wodza. Kompozytorzy ulegają
"formalizmowi", odchodzą od "realizmu socjalistycznego" i
od "prawdy w muzyce". Muzyka zachodnia jest wroga ludowi, jest albo
formalistyczna, albo naturalistyczna, a w każdym razie nie do przyjęcia. Muzyka zaś ma służyć
ludowi.
Wyniki nagonki na kompozytorów nie dały długo na siebie
czekać.
Skrytykowany za piękną, jedną z najpiękniejszych symfonii, za IX
Symfonię, wielki kompozytor Dmitrij Szostakowicz ( podobnie jak Igor Strawiński
miał polskie korzenie - dziadek twórcy
IX Symfonii był rodem z Wilna, walczył w powstaniu styczniowym ) został
zmuszony do ukorzenia się, do wykonania poleceń wodza. Tak zresztą jak i wielu
innych napiętnowanych pisarzy, poetów, pisarzy, filmowców,
Szostakowicz musiał nadrobić ideologiczne niedostatki. Skomponował
zatem oratorium ku czci partii, znienawidzonego przez niego systemu i jego wodza.
Ale do historii przeszedł jako
jeden z najwybitniejszych symfoników XX w., jako kontynuator tradycji
beethovenowskiej. Monumentalizm, patos, zawsze silny pierwiastek dramatyczny,
bogata inwencja melodyczna, krańcowe natężenie ekspresji, dynamizm i witalność
- oto cechy muzyki wielkiego rosyjskiego symfonika.
Podobne dramaty przeżywali pisarze, poeci, filmowcy. A co
pozostało po wodzu znienawidzonej ideologii? Pogarda i obrzydzenie.
Historia - w mniejszej lub większej skali - lubi się
powtarzać. Co prawda Stalin to nieludzka przeszłość. Polska ma nad sobą rodzimą
władzę, ale tu i ówdzie coś tam nam doskwiera i coś tam się kojarzy, najlepiej
więc byłoby, żeby ci, którzy sprawują władzę nad Wisłą i innymi rzekami, nie
wpadali w euforię i nie głosili, że tylko oni mają rację i monopol na mówienie
co białe, co czerwone, co polskie, i co antypolskie, gdyż jakiekolwiek
sterowanie narodem kończy się fatalnie dla wszystkich.
Dla narodu - co jest
zrozumiałe. I dla nich również.
A przebywanie na śmietniku historii nie należy do
przyjemności.
0 komentarze