DWIE POLSKI ?
niedziela, grudnia 13, 2015
Prof. Klemens Szaniawski (1925 – 1990), wybitny filozof, w
nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. aresztowany
i osadzony w obozie dla internowanych w Białołęce. Po interwencji prymasa
Józefa Glempa wyszedł na wolność i działał w podziemnych strukturach „Solidarności”.
Jeszcze przed ogłoszeniem stanu wojennego przeprowadziłem z Profesorem
wywiad, który obok innych wywiadów ( m.in. z profesorami Aleksandrem Gieysztorem, Henrykiem Samsonowiczem, red. Jerzym Turowiczem) miał się ukazać w niewydanej dotąd książce.
Poniżej jego fragmenty, które po tylu latach można odnieść do niektórych aspektów
dzisiejszej sytuacji - atmosfery życia politycznego w Polsce.
Na zdjęciu profesorowie Klemens Szaniawski ( prezydent
RP Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą
Orderu Odrodzenia Polski) i Henryk Samsonowicz ( w reakcji na aktualną politykę
władz III RP zrezygnował z członkostwa Kapituły Orderu Orła Białego).
X X X
JK: Rozmawiamy w okresie wielkiego napięcia. Z jednej
strony jesteśmy świadkami odwagi i determinacji, z drugiej strony - pękają
międzyludzkie więzi: jaka przyszłość czeka Polskę? Od czego ona zależy? Jaka
jest nasza świadomość, w jakim stoimy punkcie?
Prof. Klemens Szaniawski: Jeżeli bawić się w prognozy co
do przyszłości, która jest niepewna i uwarunkowana czynnikami, co do których
mało jesteśmy zorientowani, oraz naszym własnym działaniem, to myślę, że już lepiej
skoncentrować się na tym, co by się chciało, aby było. Na aksjologicznej
warstwie wizji przyszłości. Bo to wyznacza z kolei zachowania. Zachowania na
dziś i jutro.
Jeżeli się chce, żeby jakiś stan powstał, to trzeba coś w
tym kierunku i zrobić. Ja, w przeciwieństwie do większości moich rodaków, nie
znam się na ekonomii, w związku z tym kieruję myśli o przyszłości ku temu, co
jest mi bliższe. W każdym razie mam dość wyraźnie sprecyzowane przekonania do
hierarchii wartości.
W każdym społeczeństwie są tacy, którzy przesadnie
radykalizują, a doszli oni do głosu w Polsce, po jednej czy drugiej stronie.
Gdyby to oni zdeterminowali rozwój sytuacji, wynik byłby przerażający, A nie
jest przerażający. Przeciwnie, myślę, że mamy się czym pochwalić. Prawda, że
rozwaga i wytrwałość są teraz wystawione na bardzo wielkie próby. Nie wiem, czy
nam starczy tej wytrwałości. Zobaczymy. Ale obawiam się, że z czasem zaczną
odgrywać rolę cechy mniej pożądane.
JK: Cofnijmy się nieco w
przeszłość i sięgnijmy do naszych zwyczajów, cech narodowych, do naszej
tradycji, politycznej, kulturowej…
Prof. Klemens Szaniawski: Zacznijmy od tradycji. W Polsce
stale walczą ze sobą: tradycja romantyczna i tradycja pozytywistyczna. To są te
dwa skrzydła, na których się unosi polska kultura. Mnie się zdaje, że to
pozytywistyczne skrzydło zaczyna usychać. A bez niego - wysoko nie pofruniemy.
Wydaje się, że zaczynają dochodzić do głosu tendencje irracjonalistyczne. I nie
jest to tylko kwestia okresu posierpniowego, to zjawisko sięga dawnej
przeszłości.
W swojej dziedzinie, w dziedzinie filozofii obserwuję
niepokojący renesans rozmaitych irracjonalizmów. Te irracjonalizmy zyskują
władzę nad uczuciami i sprawiają, że zachowania stają się nieprzewidywalne,
stają się niekoherentne.
Myślę, że tym, czego nam bardzo pilnie będzie potrzeba w
najbliższych latach, jest pewne przewartościowanie, tzn. dostrzeżenie w tym, co
Polak odczuwa jako nudne, jako prozaiczne - swoistego heroizmu. Tak na dłuższą
metę dałoby się to określić jako swego rodzaju heroizm. Ale na to nigdy nie
byliśmy specjalnie wrażliwi.
Prorokiem naszym jest nie Bolesław Prus, są prorokami
inni zupełnie pisarze, którzy pięknie marzyli o szklanych domach, ale nie
potrafili w tym swoim marzeniu wytworzyć społecznej aury, która by
dowartościowała nieefektowny, prozaiczny trud, tę rzetelność, która sprawia, że
człowiek, niezależnie od tego nawet jak jest wynagradzany, pracuje uczciwie.
U nas wielkim prorokiem tej idei jest wspaniały
pozytywista Tadeusz Kotarbiński. To człowiek, który nie może znieść żadnej
tandety myślowej czy materialnej. I myślę, że jego oddziaływanie nie minęło
całkiem bez echa, ale bardzo bym się cieszył, gdyby się w sposobie myślenia
Polaków jakoś upowszechniło.
Stajemy się społeczeństwem obojętnym. Nie twierdzę, że
grozi nam mała apokalipsa, nie twierdzę, że po kawałku będzie leciał do Wisły
Most Poniatowskiego i nikt tego nawet specjalnie nie zauważy. Może aż tak źle
nie będzie. Ale taka tendencja nie jest tendencją wymyśloną. Stosunek do tego,
co jest wytworem naszych rąk i umysłów, musi się zmienić. Za mało jest w nas
godności.
JK: Polacy - jak sami o sobie mówimy - to naród wspaniały
i dzielny. Praktyka wygląda nieco inaczej. Wiele w nas wrogości do współziomka.
Chętnie bierzemy się za łby. Politycy nami manipulują i często to sprytnie
wykorzystują. Skłócić Polaków i wygrać, wziąć swoje…
Prof. Klemens Szaniawski: Jest to temat, który zasługuje
na uwagę, tzn. stosunek ludzi do siebie wzajem. Otóż to jest rzeczywiście chyba
tak, jak ktoś z socjologów powiedział, że pozrywane zostały pewne więzi
międzyludzkie, owo poczucie solidarności, z wyjątkiem grupy najniższej i
najwyższej: rodzina i naród, a nic po środku. Więzi zostały pozrywane, i to
jest zjawisko groźne.
Niemądre antagonizmy wytwarzają się przeważnie na tle
niedowartościowania własnej pozycji społecznej. Ktoś, kto jest niezadowolony,
patrzy na otoczenie innym okiem. Odbudowa więzi zarówno wewnątrzśrodowiskowych,
jak i międzyśrodowiskowych, jest bardzo ważnym zadaniem.
Otóż największym złem jest, w moim poczuciu, właśnie
zepsucie tej więzi, która człowieka z dziełem jego rąk łączy. Zepsucie to jest
groźne na przyszłość. Nie tylko pod względem materialnym, lecz również
psychospołecznym. Tak mi się wydaje.
Potrzeba nam - krótko mówiąc - powrotu do
pozytywizmu. Gdy się narodził, był inaczej motywowany. Po przegranym powstaniu
była to jedyna droga do odrodzenia, do wytworzenia warunków odzyskania
samodzielności życia narodowego. Obecnie program pozytywistyczny musi odzyskać
walor w oczach społeczeństwa, musi przestać być nudziarstwem, prozą życia,
rachunkowością.
JK: Dodać do tego można jeszcze brak tolerancji. Bo przecież wcale nie
jesteśmy, jak sami o sobie sądzimy, narodem otwartym na innych, na obcych, nie jesteśmy narodem tolerancyjnym…
Prof. Klemens Szaniawski: Co do tego kwitną równie
stereotypowe opinie. Z jednej strony, w tym stereotypie mieści się Polska jako
kraj, w którym nie płonęły stosy. To bardzo pięknie, wszyscy jesteśmy z tego
dumni, jesteśmy też dumni z tego, że ktoś powiedział - nie jestem królem
waszych sumień. To piękna polska tradycja, ale z drugiej strony obawiam się, że
do stereotypu Polaka dzisiejszego należą mniej piękne cechy w tej właśnie
sferze.
Nietolerancja - powiada pan... Ja bym powiedział szerzej
- pewna wrogość do wszystkiego, co obce. Powiedziałbym, że jest to nawet niewdzięczność.
Ponieważ kultura polska - jak to wielokrotnie ukazywano - wielkość swoją
zawdzięcza między innymi temu, że brała tak wiele z rozmaitych kultur.
W samym
naszym języku jest tyle pięknych słów, że - sami zapomnieliśmy skąd się wzięły.
A wzięły się z innych kultur. Tymczasem staliśmy się trochę szowinistyczni.
Oczywiście, szowinizm jest pewną formą nietolerancji, jest nietolerancją na
gruncie narodowym. Wszystko, co nie jest moje - jest wrogie.
Trudno powiedzieć, czy Polacy są bardziej niż inni
skażeni brakiem wyobraźni wobec inności, odmienności kulturowej. Nie wiem. To
jest oczywiście cecha dość powszechna. I odczuwanie tego, co obce, jako
śmiesznego, głupiego, godnego potępienia, to jest coś, co można znaleźć pod
każdą szerokością geograficzną. Ale my się martwmy swoimi sprawami. Jeśli to u
nas występuje, to się nie zastanawiajmy, czy występuje w większej mierze tu niż
gdzie indziej. Starajmy się to wytępić.
JK: Pytanie na dzień dzisiejszy najbardziej aktualne: co
robić, abyśmy na zawsze zawiesili spory, waśnie, to męczące wszystkich
napięcie, które zdejmuje sen z powiek.
Prof. Klemens Szaniawski: Myślę, że musi się w Polsce
doczekać rehabilitacji słowo kompromis. Które np. w słownictwie brytyjskim jest
słowem bardzo wysoko sytuowanym, cenionym. W Polsce jest przedmiotem pogardy.
Bo kompromis jest w naszym pojęciu jednoznacznie - poniżającym ustępstwem, jak
gdyby przez sam fakt ustępstwa traciło się na godności. A to przecież zupełnie
jest nie tak. I taka postawa jest ogromnie szkodliwa, zaś kompromis to jest coś
dobrego. Coś niezmiernie cennego.
Oczywiście, kompromis taki, który nie polega na podeptaniu
zasad moralnych. W życiu społecznym kompromis jest koniecznością, właśnie ten
dobry kompromis. Ten, który nie zmusza do wyrzeczenia się zasad, do
postępowania niegodnego. Taki kompromis jest rzeczą konieczną.
Ale jeszcze wracając do początku naszej rozmowy i do
pierwszego pana pytania dotyczącego świadomości. Otóż żadne wyposażenie
techniczne nie przyda się na nic /aczkolwiek jest warunkiem niezbędnym/, jeżeli
człowiek nie zostanie wyposażony w odpowiednią
świadomość.
Wszystko można dokładnie zepsuć i to bardzo szybko,
jeżeli się ma świadomość trochę patologiczną. A wielu w tym kierunku działało i
działa, żeby w nas tę patologiczną świadomość wytworzyć.
Muszą o tym mówić ludzie, którzy się cieszą zaufaniem
społecznym.
Jestem przekonany, że wygramy. Może inaczej - warunkiem
wygrania, warunkiem tego, by wygrać, jest przeświadczenie, że jesteśmy zdolni
do tego, że potrafimy. Trzeba mieć przeświadczenie, że jesteśmy w stanie dać
sobie radę.
Bo jeżeli będziemy żyć bez takiej wiary, to nic z tego nie będzie.
To będzie marazm, marazm, z którym tak bardzo walczył Tadeusz Kotarbiński.
0 komentarze