PREZYDENTOWI WOLNO WSZYSTKO
środa, grudnia 02, 2015
Prezydentowi wolno na wszystko. Jak wiadomo - głosi stare
powiedzonko - co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie ( za przeproszeniem).
Prezydent znudzony meczem nakazał go przerwać. I wykonać
to, co nie jest zgodne z przepisami, ale jest zgodne z wolą jednostki, w tym przypadku
tą jednostką jest głowa państwa.
Rzecz dzieje się w kraju, który szczyci się bogatą
historią wzlotów i upadków. Przeżywał wojny, podboje, mordy, jego dzieje są bogate. Podobieństwo do naszego kraju znikome. Choćby
dlatego, że my leżymy w Europie a prezydent kraju, o którym mowa leży daleko od Wisły.
Mauretania – bo tak się nazywa ten kraj, oficjalnie Islamska
Republika Mauretańska - to państwo leżące w północno-zachodniej Afryce, nad
Atlantykiem. Graniczy z Senegalem, Mali, Algierią i Saharą Zachodnią. Znaczną
część kraju stanowią pustynne terytoria saharyjskie.
Cóż uczynił szef tego kraju? (A imię jego jest długie:
Mohammed Ould Abdel Aziz). Otóż kazał przerwać mecz. Jakby on był sędzią, a nie
zgodnie z przepisami delegowany do prowadzenia meczu sędzia.
Grały z sobą dwie piłkarskie drużyny. Prezydent się nudził. I postanowił
zagrać samemu. Tyle, że niezgodnie z obowiązującymi paragrafami. Mohammedowi mecz się po prostu nie spodobał. I w tej sytuacji zakazał
dalszej gry. Na nic się zdały protesty graczy i widowni czyli narodu. Rozpędził towarzystwo na cztery strony świata.
Mocą prezydenckiego autorytetu mecz przerwano 20 minut po przerwie.
Sędziowie są różni. Ten który mecz prowadził wolał ulec
prezydentowi, aniżeli graczom i organizatorom meczu. Zaś prezydent osobiście, w majestacie swojego fotelu, nakazał wykonanie
tak zwanych jedenastek.
Podsumowując swój wyczyn szef Mauretanii oświadczył, że w
życiu nic nie jest trwałe.
Życie - podkreślił
wódz - znane jest z elastyczności. Nikt nikomu
nie obiecał, że będzie tak jak było. A może być nawet lepiej. Niewykluczone, że sam
prezydent osobiście będzie strzelał gole.
0 komentarze