ŻYD NIE ŻYD - ZABIĆ WARTO
niedziela, grudnia 06, 2015Przypomnę wydarzenia, do których doszło dawno, przeszło 90 lat temu. Dawno nie znaczy, że przestały żyć, ożywają na różny sposób, pod różnym sztandarem. Zawsze sieją trwogę.
Dwaj najwybitniejsi
mężowie stanu: Naczelnik Józef Piłsudski
i pierwszy prezydent II Rzeczpospolitej
Gabriel Narutowicz ( obaj na zdjęciu).
Relacja Marszałka
Piłsudskiego:
„Narutowicz siedział w
fotelu głęboko poruszony. Nie chciał mi opowiadać szczegółów. Rzucił na stół
plik listów i kopert. „Patrz pan!” – zawołał. Spojrzałem na niektóre. Były to
anonimy wszelkiego rodzaju, pełne brudu, inwektyw, płaskich dowcipów, gróźb.
Nie mogłem się powstrzymać od głośnego śmiechu. Spojrzał na mnie zdziwiony.
A telefony? – zapytałem – rozmyślne pomyłki,
pytania, zadawane udawanym żydowskim akcentem, czy zdarzają się już u pana? Zerwał się z fotela. Zawołał: – Skąd pan o tym wie?
Ależ panie, ja byłem w Polsce Naczelnikiem Państwa i
Naczelnym Wodzem, więc wszy wyłaziły zewsząd. Zwykłe rzeczy! To „narodowa
robota”.
Nie mógł się z tym pogodzić. Musiałem go uspakajać”.
Zapis tej rozmowy śmiało można odnieść do dzisiejszych
czasów. Zatruwanie umysłów to nasza specjalność. Wszy wyłażą raz po raz.
Gdy Piłsudski zrezygnował
z kandydowania na urząd prezydencki,
Narutowicz został wybrany przez Zgromadzenie Narodowe pierwszym
prezydentem po odzyskaniu niepodległości - po 123 latach niewoli. Wybór dokonany
został 9 grudnia 1922 r., rozmowa polityków toczyła się 11 grudnia. Dokładnie
93 lata temu.
Tego dnia Aleksandra Piłsudska (żona Marszałka
Piłsudskiego) pod datą 11 grudnia zanotowała w "Dzienniku":
„W Warszawie zorganizowano 12–godzinny strajk na znak
protestu. Młodzież Narodowej Demokracji obrzuciła błotem powóz Narutowicza, kiedy
jechał do Sejmu na złożenie przysięgi. W ścisku nie mogłam się prawie ruszyć. Z
jednej strony parła na mnie stara, przygłucha chłopka, która bez przerwy
pytała, o co chodzi, z drugiej - gruba, wielka służąca. Ta ostatnia, z czerwoną
twarzą, podrygiwała całym ciałem, wymachując pięściami i krzycząc: „Precz z
Narutowiczem! Precz z Żydem!”.
Gdy jej
zabrakło oddechu, powiedziałam, że znam dobrze rodzinę Narutowiczów i nikt z
nich nie pochodzi z Żydów. Ale to był groch o ścianę. Za chwilę zaczęła
wrzeszczeć: „Żydzi nie będą nami rządzili!”
16 grudnia prezydent Narutowicz uczestniczył w otwarciu
dorocznego Salonu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Podczas zwiedzania
wystawy w sali nr 1, artysta malarz Eligiusz Niewiadomski oddał do Narutowicza,
z małej odległości, trzy zbrodnicze strzały z rewolweru.
Morderca nie był chory psychicznie, Chyba, że za chorobę uważa
się nienawiść. Zresztą nie ma żadnego „chyba”.
Antysemityzm to nie jest żadna choroba. Chorobę można wyleczyć. Antysemityzm hołoty jest nieuleczalny. Hołota to grupa, do której należą indywidua różnych
zawodów i wykształcenia, różnego pochodzenia, rasy i wiary - po prostu hołota.
Morderca był dumny ze swojego czynu. Chciał zabić
Piłsudskiego, podczas procesu wyraził jednak żal, bynajmniej nie dlatego, że
zabił, lecz dlatego, że zabić chciał kogo innego:
„Doznałem uczucia męki i goryczy, że oto ten człowiek,
twórca Judeo-Polski, główny w moich oczach sprawca nieszczęść ostatnich
czterech lat, będzie dalej grał wybitną rolę w życiu Polski… Piłsudski nie
dorósł do roli, jaką przeznaczyły mu dzieje…Przez cztery lata ja i całe moje
pokolenie patrzyliśmy na poniewierkę Rzeczpospolitej, na wszystkie zniewagi,
jakie jej wyrządzono, na najstraszniejszą rzecz, jaka może naród spotkać:
rozkład ducha, który dzisiaj objął wszystkie klasy”.
Gdy czytamy wyznanie malarza – mordercy, może się
wydawać, że wypowiedział je ten i ów wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu.
Morderca byłby szczęśliwy wówczas, gdyby zamordował
dwóch naraz: Marszałka Piłsudskiego i prezydenta Narutowicza. Sąd skazał go na
karę śmierci. W dniu wykonania wyroku „Dziennik Poznański” opublikował list
Niewiadomskiego „do wszystkich prawdziwych Polaków”:
"Czyn mój dopiero
zakwitnie oblany krwią moją. Zakwitnie, to znaczy przemówi do narodu. Głupcy i
hipokryci widzą w nim akt szaleństwa lub fanatyzmu. Tak nie jest. To, na co
patrzą nasze oczy, nie jest jeszcze Polską. To jest dopiero Polska
Piłsudskiego – Judeo – Polska. Naród polski do głosu w niej jeszcze nie
doszedł. Polskę prawdziwą trzeba dopiero zdobywać i zbudować. W walce o nią
niech się hartuje duch pokolenia”.
Morderca w liście
zawarł testament dla potomnych. Jeszcze dziś okazuje się, że nie były to słowa rzucane
na wiatr.
W pogrzebie tego, który zamordował prezydenta Rzeczpospolitej uczestniczyły
tłumy. Młodzież trzymała wartę przy jego grobie. W mowach pogrzebowych żegnano
„wielkiego syna ojczyzny”, „wojownika za polskość Polski”.
Część kleru do
tego stopnia wcześniej podgrzewała atmosferę nienawiści do prezydenta
Narutowicza (mason i ateista) a potem honorowała zabójcę, że kardynał Aleksander
Kakowski (utrzymywał przyjacielskie kontakty z Narutowiczem) i Episkopat Polski
zabronili księżom dalszych tego rodzaju praktyk. Pius XI (poprzednio nuncjusz w
Polsce) nadesłał depeszę kondolencyjną.
Byłoby nadużyciem stawianie znaku równości między II Rzeczpospolitą a III Rzeczpospolitą. Dwie epoki, odległe
czasy. Ale jednak coś wspólnego pobrzękuje. Jad. Nienawiść. Uliczny wrzask.
Kalanie biało-czerwonej.
Jan Baudouin de Courtenay w „Myśli Wolnej” (nr 2/1923)
pisał, że w Polsce obłąkańcy lub też udający obłąkańców starają się zatruwać
umysły i sumienia narodu. Czy dziś nie ma obłąkańców wśród nas? Jest ich wielu.
Obnoszą swoje pyski w mediach i gdzie się da.
Narutowicz urodził się na Żmudzi. Za działalność
polityczną władze carskie zabroniły mu wjazdu na ziemie polskie znajdujące się
w zaborze rosyjskim. Wybitny inżynier – konstruktor.
W 1907 r. został profesorem w katedrze budownictwa
wodnego na Politechnice w Zurychu. W latach 1913–1919 pełnił tam funkcję
dziekana. Był również członkiem szwajcarskiej komisji gospodarki wodnej. W 1915
r. został przewodniczącym międzynarodowej komisji regulacji Renu. W Szwajcarii
jest bardziej znany i ceniony niż w rodzinnej Polsce. Bogu dzięki, że jego imię noszą ulice polskich miast. Dobre i
to.
0 komentarze