KOLABORACJA

czwartek, września 17, 2015




76 lat temu, 17 września 1939 roku Związek Sowiecki napadł na Polskę.  

We Lwowie zaczął ukazywać się „Czerwony Sztandar”. Teksty swoje zamieszczali w nim m.in.: Wanda Wasilewska, Julian Stryjkowski, Leon Chwistek, Stanisław Jerzy Lec, Janina Broniewska, Lucjan Szenwald, Aleksander Wat, Adam Ważyk i inni.

W jednym z artykułów czytamy: „Drodzy i ukochani towarzyszu Stalin i towarzyszu Mołotow! Polscy panowie wtrącili nas w otchłań głodu, poniżenia narodowościowego, bezprawia. Zmienili nasz kraj w kolonię praw i wolności. Zdeptali w błocie naszą kulturę, zmienili nas i nasze dzieci w niewolników i bydło robocze…”.

W gronie tym znalazł się również Tadeusz Boy-Żeleński.

Był postacią wybitną. Będąc na stypendium w Paryża zainteresował się literaturą francuską i pozostał jej wierny do końca życia, przekładając na język polski jej kanon niemal w całości (za przekład dzieł Moliera otrzymał w 1914 r. „palmę” Akademii Francuskiej).Współtworzył kabaret „Zielony Balonik”, pisząc do niego teksty satyryczne. Był m.in. kierownikiem literackim w warszawskim Teatrze  Polskim i znakomitym recenzentem teatralnym.

Co go skłoniło do kolaboracji?

Czy to, że Sowieci dali mu do objęcia katedrę literatury na uniwersytecie lwowskim? Dlaczego podpisał, zresztą jak wielu innych Polaków, rezolucję aprobującą sowiecki najazd na Polskę?

Wybitny, wiarygodny historyk emigracyjny Władysław Pobóg – Malinowski pisze tak:

„Znany pisarz T. Boy – Żeleński nie tylko nie uchylił się od podjęcia zaofiarowanej mu przez najeźdźców katedry literatury…nie odmówił także – choć podkreślał, że nie pójdzie na żadną współpracę polityczną z Rosją – podpisu swego pod rezolucją, w której przebywający we Lwowie pisarze i plastycy polscy aprobowali fakt sowieckiego najazdu i zaboru i określili swój „pozytywny stosunek” do władzy sowieckiej”.

Podobnie Boya oceniają inni historycy, nie licząc tych, którzy potępiając go, nie znajdują słów usprawiedliwienia. 

Nie do końca przekonywującym złagodzeniem jego postawy jest to, że znajdował się w gronie „Czerwonego Sztandaru”, ale w nim nie pisał.
Na licznych spotkaniach, gdy wymuszano podpisy pod poddańczymi deklaracjami wierności Związkowi Sowieckiemu i  wodzowi Józefowi Stalinowi, Boy - Żeleński wił się jak piskorz, próbował niczego nie podpisywać. Nie zawsze mu się to jednak udawało.

Po podpisaniu którejś z „lojalek” tłumaczył się tak: „ Podpisuję tylko dlatego, że w tej rezolucji obiecują wolność słowa i  nauki oraz walkę z dyskryminacją rasową i narodowościową”.

Można zrekapitulować tego rodzaju tłumaczenia albo naiwnością, albo  raczej – jak skomentował to jeden z pisarzy emigracyjnych – chowaniem głowy w piasek ze strachu.

Boy dostrzegał  grozę stalinizmu. Chciał wycofywać swoje podpisy pod różnymi rezolucjami. Zanotował: „Pomyliliśmy się wszyscy. Oszukali nas. Prawdą jest tylko, że w tym systemie nie może żyć człowiek, który by chciał choćby w najmniejszym stopniu wyrazić jakiś pogląd krytyczny. To najstraszniejsza niewola myśli, jaką znają dzieje”. 

Na wycofanie podpisu pod służalczymi deklaracjami było jednak już za późno.
Autor „Piekła kobiet” i „Marysieńki Sobieskiej”, podobnie jak i wielu innych kolaborował, aby przeżyć. Nie przeżył.


Tyle, że 4 lipca 1941 r. został zamordowany przez hitlerowców.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze