MIŁOŚĆ, MIŁOSTKI - TWÓRCY, ARTYŚCI

środa, września 09, 2015



Jako 22 letni młodzieniec napisał dwa wspaniałe dramaty.180 lat temu „Nie-Boską komedię”, rok później „Irydiona”. Obok Mickiewicza, Słowackiego, Norwida przeszedł do historii jak Wieszcz. Mowa o Zygmuncie Krasińskim. Ulice jego imienia noszą prawie wszystkie miasta Polski.

W rodzie Krasińskich było wielu senatorów, biskupów, wojewodów. I był wśród nich wielki poeta. Urodził się w Paryżu w lutym 1812 r. Otrzymał imiona: Napoleon, Stanisław, Adam, Feliks i Zygmunt. Dziecko trzymała do chrztu cesarska kochanka Maria Walewska, a jego nominalnym ojcem chrzestnym został sam cesarz Bonaparte.

Gdy Napoleon został pokonany ojciec poety zmienił poglądy (służył u boku Bonapartego w randze generała) i poddał się rozkazom cara Aleksandra I, nakazując również synowi wierność Moskalom. Zmuszany przez ojca do okazywania tej wierności był przez długi czas przez polskich patriotów bojkotowany.

Pierwszą wybranką jego serca była bliska kuzynka Amelia Bronikowska, która poślubiła pewnego pułkownika. Poeta słał do mężatki namiętne listy, wyznawał jej miłość, ale był to związek platoniczny.

W 1829 roku 17-letni  Zygmunt Krasiński wyruszył na studia do Genewy, uczył się prawa, fechtunku, gry na fortepianie, matematyki, angielskiego i francuskiego. I zapałał kolejną miłością. Panną  była Henrietta Willan, córka zamożnego angielskiego kupca.

Wymienili już nawet pierścionki, Henrietta ofiarowała ukochanemu pukiel swoich włosów, ale on sam dość szybko stracił zainteresowanie panienką.

Po roku pobytu w Genewie Krasiński wyruszył do Włoch. Przez Bolonię i Florencję dotarł do Rzymu, gdzie doszła go wiadomość o wybuchu powstania listopadowego w Polsce. Pragnął wziąć w nim udział, ale posłuchał ojca, który mu tego zabronił i siedział cicho. 

Po upadku powstania ojciec nakłaniał go do wstąpienia na carską służbę. Tym razem poeta sprzeciwił się ojcu. Pracował nad wielkimi dramatami, który przyniosły mu trwającą do dziś sławę.

Podczas kolejnego pobytu w Rzymie poznał Joannę Bobrową, z domu Morzkowską, damę trzydziestoletnią i matkę dwóch podrastających córek. Była to kobieta piękna i zmysłowa. Wysoka, zgrabna szatynka. Posiadała białą, delikatną cerę i jasne, szafirowe oczy. Nawiązał się gorący romans. 

Podróżowali po całej Europie. Bobrowa chciała się rozwieść. Pachniało skandalem ale nie to wystraszyło poetę. Zaczęła go nużyć szalona zmysłowość kochanki. Więc dał na czas jakiś, przysłowiowego drapaka.

W 1835 r. poznał Henriettę Ankwiczównę, w której swego czasu durzył się sam Adam Mickiewicz. Bogaty hrabia Zygmunt był doskonałą partią małżeńską i rodzice Henrietty robili wszystko, aby nakłonić go do małżeństwa. Krasiński z Henriettą żenić się jednak nie miał zamiaru zwłaszcza, że jednak w dalszym ciągu od czasu do czasu spotykał się z panią Bobrową, której uczucia do poety nasilały się. Była bardzo zazdrosna.

Poeta dość obcesowo zanotował: „Już teraz wciąż leży w moich ramionach, stęka, trzy, cztery razy na dzień mdleje, blada jak trup lub rozgorączkowana jak w malignie, ale piękna jak zawsze i słodka, anielsko słodka. Ludzie zowią to obłędem. Księża grożą piekłem za to. Ale cóż, jeżeli ten obłęd już w samym sobie piekło zawiera".

I cały czas rozglądał się za innymi kobietami. Coraz chętniej zaczął korzystać z wdzięków niewiast lekkich obyczajów.

Widząc co się świeci ojciec poety postanowił go ożenić. Jako kandydatkę na żonę wybrał mu początkowo Julię Potocką z posagiem wartości dwu i pół miliona złotych. Nawet groźba wydziedziczenia nie pomogła. Poeta odmówił.

Kolejną partią miało być poślubienie bogatej Elizy Branickiej, która jak wyznał poeta „żadnej żądzy nie obudziła we mnie”. Czmychnął więc do Włoch, gdzie wdał się w romans z prostytutką panną Adelajdą Fabbi. Coraz częściej nękało go podejrzenie czy nie nabawił się syfilisu. Ale stylu życia nie zmieniał.

Podczas pobytu w Neapolu w 1838 r. nawiązał romans z hrabiną Delfiną Potocką. To było najważniejsze, największe wydarzenie w miłosnym życiu twórcy „Nie – boskiej komedii”,

Delfina Potocka uchodziła za piękność nad pięknościami. Kto się w niej nie kochał! Iluż nie miała kochanków! Otwarte były przed nią wszystkie salony w Europie.

Była to największa miłość w życiu po poety. Ona też darzyła go uczuciem, ale nie tym numer jeden.

Wreszcie nadszedł czas ożenku. Zmuszony groźbą wydziedziczenia zgodził się pojąć za żonę Branicką i pojechał do Karlsbadu, gdzie przebywała wraz ze swymi rodzicami.

Pisał do ukochanej Delfiny: „Jadę wszechmocny wstrętem, a jadę aby zostawić sercu starego ojca myśl, że go kocham, i że nie zawsze tegom, czego on tak strasznie pragnął, nie chciał uczynić. Jadę tam, wierz mi, to najkrótsza droga jeszcze do Ciebie, jadę tam, by do Ciebie prędzej się dostać i oblać Twoje ręce łzami".

26 lipca 1943 r. w kościele parafialnym w Dreźnie zawarty został związek małżeński Elizy Branickiej z Zygmuntem Krasińskim, który jednak nie dopełnił nocy poślubnej. Uciekł na cmentarz pewnie po to, aby w głuchej ciszy marzyć o Delfinie.

Gdy Branicka zaszła w ciążę, poeta wyjechał z nią do Nicei, gdzie już wcześniej przebywała - o czym połowica Krasińskiego doskonale wiedziała - Delfina Potocka, która tak to skomentowała: "Trudno mi podziwiać poświęcenie się kobiety, która ma być matką i która zachęca swego męża, aby pojechał do innej".
  
Pewnego dnia uniesiona ambicją, opuściła wreszcie kochanka. Za czas jakiś również żona poety odpłaciła mu pięknym za nadobne. Wdała się w flirt z bliskim kuzynem męża Ludwikiem. Gdy poeta dowiedział się o zdradzie żony nagle, po sześciu latach małżeństwa stał się przykładnym mężem i kochającym ojcem.

Ale był to już czas, że coraz częściej zapadał na zdrowiu. Spędzał go teraz głównie w uzdrowiskach. Głęboko przeżył śmierć Chopina i Słowackiego, później własnego ojca. Zapadał na gastryczną gorączkę, nękała go podagra, tracił wzrok i zaostrzała się gruźlica. Poruszał się na kulach. Umarł w lutym 1859 roku.

Cyprian Kamil Norwid pisał: "Światu, Polsce, mnie umarł Zygmunt Krasiński. Czym świat (któremu zasłonili Zygmunta prywatą ciasną), czym świat pocieszy się po stracie, której nie zna?".

Trumnę Krasińskiego złożono w podziemiach paryskiego kościoła św. Magdaleny, skąd później przewieziona została do Polski.

Eliza, wdowa po poecie, w wieku 40 lat poślubiła 27 letniego Ludwika Krasińskiego. Została potępiona nie tylko przez rodzinę. Zerwała wszystkie więzy łączące ją z przyjaciółmi poety i zapomniana przez nich. Zmarła w 1876.

Rok później rozstała się z życiem wielka miłość poety Delfina Potocka. Pani Bobrowa  pod koniec życia straciła wzrok, żyła 82 lata. O innych kochankach wiemy nie wiele.


Zygmunt Krasiński miał być – tak chciał jego ojciec – dyplomatą. Został  jednym z  najwybitniejszych polskich poetów. O sobie mówił , że jest "wierszokletą z niebiańskimi dźwiękami w sercu".

Może Ci się Spodobać

0 komentarze