POETA I KURTYZANY
czwartek, września 24, 2015
Charles Baudelaire (1821-1867) - poeta, romantyczny dekadent, budzący tyle
uwielbienia, co niechęci. Zaliczany do grona tzw. "poetów
przeklętych".
.
Gdy czytelnicy przyjmowali jego twórczość
entuzjastycznie, to jednocześnie francuski wymiar sprawiedliwości dopatrzył się
w niej "obrazy moralności publicznej i dobrych obyczajów". Oskarżony
o szerzenie pornografii został skazany na konfiskatę najbardziej drażliwych
utworów. Wyrok uchylony został po stu latach.
Jego ojciec, zanim nim został, był księdzem, porzucił
sutannę i ożenił się z Rozalią Janin. Po jej śmierci, mając 60 lat ożenił się z
26 - letnią Karoliną Archenbaut-Defayis,
córką oficera. Dwa lata po ślubie urodziła syna Charles'a.
Franciszek Baudelaire zaszczepił synowi zamiłowania artystyczne. W 1827 r.
umarł, wdowa wkrótce poślubiła majora Jacques'a Aupicka. Dla poety nadeszły złe
czasy. Ojczym zaawansował na generała, który nie akceptował stylu życia
pasierba. Oddano go więc do internatu. Wtedy Charles przeszedł pierwszy
poważniejszy kryzys psychiczny, stawał się młodzieńcem egzaltowanym, cynicznym,
pozującym na artystycznego dandysa. W końcu został wydalony ze szkoły.
Ostentacyjnie zerwał z konwencją mieszczańskiego stylu
życia. Związał się z panienką imieniem Sara, zwaną przez niego Louchette. Pisał
o niej, iż "bóg Głodu w zimowy wieczór zmusił ją do tego, by podniosła
wysoko spódnicę... i za parę bucików sprzedała swą duszę".
Jednak przełomowym
wydarzeniem dla poety było poznanie, w jednym z bulwarowych teatrzyków w
pobliżu Panteonu, pannę Jeanne Duval.
Była to dziewczyna wysoka, szczupła, przy tym o szerokich
biodrach, bujnych włosach, pięknych oczach i zmysłowych piersiach. Pochodziła z
San Domingo (na wyspie tej znaleźli się Polacy służący w armii Napoleona). Większość
przyjaciół Baudelaire'a uważała ją za brzydką i chciwą, poeta dostrzegł w niej
dar z nieba. Zostali kochankami.
Lecz to nie ona stała się niewolnicą, lecz poeta stał się
jej niewolnikiem. Była dla niego, jak pisał: "jedyną rozrywką, jedyną
rozkoszą, jedynym towarzyszem".
Baudelaire to wspaniały poeta, jego wiersze są piękne.
Nie można jednak tego powiedzieć o nim samym. Był po prostu bardzo brzydki, co
gorsze - nosił w sobie kompleks tej brzydoty. W liście do krytyka Karola Sainte-Beuve'a
pisał: "Pewnego razu w złośliwym dzienniku przeczytałem kilka linijek o
mojej odpychającej brzydocie dość doskonałej, by odepchnąć ode mnie wszelką
sympatię. To było ciężkie dla człowieka tak lubiącego zapach kobiety".
Dziewczyna z San Domingo była więc dla niego jak anioł z
nieba, tyle że była to – jak mówili przyjaciele poety – dziewczyna, które
weszła w spółkę nie z aniołem, lecz z samym diabłem.
Jeanne nie rozumiała jego poezji, poetę traktowała
wyłącznie jako źródło utrzymania. Dochodziło do gorszych między nimi scen. Duval
otruła ukochanego kota poety i sprowadzała do domu psy, których organicznie nie
znosił.
Jego wiersze stały się apokaliptyczne, drążące odwieczny
problem zła i życiowej brzydoty, przypominające czasami średniowieczne tańce
śmierci. Miłość porównywał do prostytuowania się, a ideału, którego poszukiwał,
nie mogła zaspokoić żadna piękność ziemska. Jeanne zaraziła go syfilisem,
którego nigdy nie leczył i w miarę upływu lat coraz bardziej odczuwał jego
skutki.
Powiedział kiedyś matce: „Ta kobieta była jedyną moją
przyjemnością; mimo wszelkich wstrząsów i burz, nigdy myśl o stanowczym
rozstaniu nie powstała w mej głowie". Ale się rozstali.
Zaczęła się jego kolejna, inna już całkiem udręka.
Psychiczna. Męczyła go bezsenność, ciągle płakał, ukojenia szukał w
narkotykach. Nadal, gdy Jeanne tylko się pojawiła dawał jej pieniądze.
Nigdy nie przestawał tworzyć. Geniusz był silniejszy od
niego samego. Nękała go tęsknota, choroby, wolny czas spędzał u paryskich
prostytutek, nie potrafił żyć w normalnym świecie. To ten istniejący świat był dla niego nienormalny, był to – uważał -
zły świat. Więc wybrał wolność. Pisał: "Z namiętnym gniewem odrzucam od
siebie wszystko, co jest zamachem na moją wolność".
Próbował popełnić samobójstwo. Zapisał: "Zabijam
się, bo jestem niepotrzebny innym - a niebezpieczny dla siebie samego".
Kiedy indziej zanotował: "Daj mi zaznać wypoczynku w
miłości. - Nie, miłość nie przyniesie mi wypoczynku. - Czystość i dobroć budzą
we mnie wstręt. - Jeżeli chcesz mi się podobać i wzbudzić moje pożądanie, bądź
okrutna, kłamliwa, rozwiązła, bądź łajdaczką, złodziejką, a jeżeli nie chcesz
być taka, zabiję cię z zimną krwią. Bo jestem prawdziwym przykładem tego, czym
jest ironia i choroba. Choroba moja jest absolutnie nieuleczalna".
Jako poeta był coraz bardziej sławny. Tom wierszy „Salon”,
szkice „O malarstwie współczesnym”, „O karykaturze” nominowały go do miana
wielkiego artysty. Krytyka wychwalała go pod niebiosa.
W 1848 r. wziął udział w rewolucji. Nie interesowały go
sprawy polityczne, lecz – jak to opisał – rewolucję traktował metafizycznie: "Mój szał w 1848 roku?
Jaki był jego charakter? Pragnienie zemsty. Wrodzona człowiekowi rozkosz
niszczenia. Upojenie literaturą; wspomnienie lektur... Okropności tego czerwca.
Rozszalały lud i rozszalała burżuazja. Wrodzona miłość zbrodni".
Przez pewien czas romansował z aktorką Marią Daubrun.
Potem wprowadzony został do salonu
znanej paryskiej kurtyzany Apolonii Sabatier, zwanej "Prezydentową".
Wdziękami obdarzała bankierów, pisarzy, artystów, Teofila Gautiera, Alfreda
Musseta, Gustawa Flauberta, innych.
Apolonia należała do kobiet prostych, rubasznych i
naturalnych, jej największy atut stanowiło piękne ciało, o rubensowskich
kształtach. Wyrzeźbił je August Clésinger, mąż Solange, córki George Sand, kochanki Fryderyka Chopina.
Baudelaire zakochał się w kurtyzanie. Obdarzał tę
nadzwyczajną paryską piękność wierszami i chłopięcym uwielbieniem: „Żeby wytłumaczyć
pani żarliwość moich uczuć, żarliwość niemal religijną, wyznam pani, że kiedy
moja istota stacza się w noc wrodzonej złości i głupoty, gdzieś w głębi swoich
marzeń widzi równocześnie panią. A z tych marzeń pobudzających i
oczyszczających rodzi się najczęściej jakieś szczęśliwe wydarzenie... Jestem
egoistą, pani jest mi potrzebna".
Piękna kobieta nie wiedziała kto jest autorem tych listów. Dopiero, gdy ukazały się drukiem „Kwiaty zła”, znalazła w nich nadsyłane sobie wcześniej wiersze. Krytyka literacka przyznała poecie najwyższe laury. „Kwiaty zła” do dziś należą do klejnotów poezji światowej.
Po ukazaniu się wierszy drukiem Apolonia napisała do niego list: "Mogę Ci powiedzieć bez obawy, abyś mnie pomówił o przesadę, że jestem najszczęśliwszą z kobiet; nigdy lepiej nie czułam, że Cię kocham, nigdy nie wydawałeś się piękniejszy, godniejszy uwielbienia, mój aniele. Zrobisz ze mną co zechcesz, ale jestem twoja, duszą i ciałem".
Poeta wyznaniem tym się przestraszył. Znał swoją brzydotę. Napisał do Apolonii: "Kilka dni temu byłaś bóstwem, to takie wygodne, takie piękne, niewzruszone...Teraz jesteś tylko kobietą". Odmówił propozycji spotkania. Ona nie dała za wygraną. "Uciekasz przed moją pieszczotą, myślisz o tamtej, której czarna dusza i czarna twarz stoją między nami. Cóż za komedię, a raczej cóż za dramat gramy? To za wiele subtelności dla takiej prostaczki jak ja".
I w końcu to nie poeta ją, lecz królowa paryskich kurtyzan jego uwiodła.
Baudelaire był już poważnie chory. Syfilis, alkohol, narkotyki - pokonały nie jego pierwszego, nie ostatniego. Nie zważał na to i nadal tworzył, pracował. Stał się pod koniec życia głęboko wierzącym.
W pogrzebie Baudelaire'a uczestniczyło niespełna100 osób. Nad grobem mówiono, że "autor „Kwiatów zła” nie jest poetą utalentowanym, ale jest poetą genialnym".
Wiktor Hugo: "Obdarzył on sztukę nowym dreszczem".
0 komentarze