MITY SĄ NIEZNISZCZALNE
środa, stycznia 27, 2016
Mity są niezniszczalne.
Im dłużej żyją - tym stają się coraz bardziej wiarygodne. Gotowi jesteśmy oddać
za nie życie. A gdy ktoś w nie powątpiewa
lub co gorzej - stara się je obalić, nierzadko spotka go surowa kara.
Zanim przejdziemy do
dnia dzisiejszego o kilku mitach, które przetrwały wieki całe.
Mit o początku świata
mówi, że na początku był Chaos, z którego wyłonili się pierwsi bogowie: Uranos
- Niebo i Gaja - Ziemia. Potem mordowano się we własnym gronie rodzinnym, a
kiedy urodził się i dorósł Zeus, obalił swojego ojca Kronosa i oswobodził braci
i siostry, ukrytych w jego wnętrznościach. Od tego czasu bogowie podzielili się
władzą, za siedzibę obrali Olimp i wiedli boskie życie.
Jednym z najbardziej
znanych mitów jest ten o Heraklesie, synu Zeusa. Odznaczał się nadludzką siłą i
niezmierną odwagą. Dokonał wielu nadzwyczajnych czynów.
Wzruszający jest mit o
Orfeuszu i Eurydyce. On potrafił grać na lutni tak pięknie, że wszystko, co
żyło, zbierało się wokół, by go słuchać. Ona, Eurydyka była jego nimfą, niestety
zmarła ukąszona przez żmiję. Zrozpaczony Orfeusz zdobył się na niespotykaną
odwagę - poszedł do Hadesu. W jego muzyce zasłuchał się Charon i Cerber, zaś wzruszony
Hades obiecał oddać Eurydykę.
Najbardziej dramatyczny jest
mit o Edypie.
Edyp był synem Jokasty i
Lajosa, któremu wyrocznia przepowiedziała, że zginie z ręki własnego syna.
Toteż, kiedy urodziło się dziecko, król kazał przekłuć chłopczykowi stopy
żelazem, związać i porzucić w górach. Chłopczyka znaleźli pasterze i oddali na
wychowanie królowej Koryntu, która nie miała własnych dzieci. Chłopca nazwano
Edyp.
Wychowywał się Edyp w
bogactwie, ale nie był szczęśliwy, gdyż nikt nie chciał mu wyjawić tajemnicy
jego pochodzenia. Pojechał zatem do wyroczni do Delf. Wyrocznia powiedziała mu,
by nie wracał do ojczyzny, gdyż zabije swojego ojca i ożeni się z matką.
Idąc wąwozem spotkał na
drodze możnego pana na wozie. Ponieważ było ciasno, służba kazała Edypowi
ustąpić z drogi. Edyp nie usłuchał, więc wywiązała się kłótnia i walka, w
której tamci zginęli. Edyp poszedł dalej, nie wiedząc, że los postawił mu na
drodze jego ojca - Lajosa.
W Tebach rządy objął
Kreon. Jednak kilka dni później pojawił się tam Sfinks i powiedział, że dopiero
wtedy ustąpi z ziemi tybeńskiej, kiedy ktoś odpowie mu na zagadkę, której
nauczył się od muz. Nikt jednak nie umiał dać odpowiedzi. Miasto okryło się
żałobą, gdyż potwór codziennie porywał ludzi.
Kreon ogłosił wówczas,
że ten kto odgadnie zagadkę, otrzyma królestwo i ożeni się z Jokastą, wdową po
Lajosie. W tym dniu przybył do Teb Edyp. Myślał nad zagadką cały dzień, a kiedy
położył się spać miał sen, który podał mu właściwe rozwiązanie. Rano poszedł do
Sfinksa i podał odpowiedź.
Kreon dotrzymał słowa.
Edyp panował razem z Jokastą. Doczekał się dwóch synów i dwu córek, jednak Teby
bez przerwy nawiedzały rozmaite klęski. Wezwano więc wieszcza -Tejrezjasza.
Terezjasz wyjawił Edypowi, że jest on winien dwóch strasznych rzeczy: zabójstwa
ojca i kazirodztwa z matką.
Na wieść o tym Jokasta
powiesiła się, a Edyp wykuł sobie oczy, odział się w łachmany, wziął kij i
wyszedł z miasta, razem z córkami, które go prowadziły, w poszukiwaniu ziemi,
gdzie mógłby się do grobu położyć. Zmarł wreszcie w miejscowości Kolonos w
pobliżu Aten, a pochowany został w gaju, do którego wraz z wiosną zlatywały się
roje słowików.
Książka Jana Parandowskiego
„Mitologia Greków i Rzymian” jest
kopalnią wiedzy o mitach.
Z naszego rodzimego podwórka
jedną z najbardziej znanych legend i mitów, opisujących początki dziejów Polski
jest opowieść o okrutnym władcy Popielu, którego w wieży, w Kruszwicy miały
zjeść myszy. Jak jednak do tego mogło dojść, skoro „Mysia Wieża” została
wybudowana w latach 1350-1355, z rozkazu króla Kazimierza Wielkiego, a więc wieki
całe po panowaniu okrutnego Popiela?
„Nam strzelać nie
kazano. Wstąpiłem na działo
I spójrzałem na pole;
dwieście armat grzmiało.
Artyleryi ruskiej ciągną
się szeregi,
Prosto, długo, daleko,
jako morza brzegi”
Tak zaczyna się wiersz
Adama Mickiewicza „Reduta Ordona”,
poświęcony obronie Warszawy przed Rosjanami, w powstaniu listopadowym ( był
wrzesień 1831). Poeta nie musi znać faktów. Poeta jest od duchowych uniesień,
ma pisać poematy, które przechodzą do historii, jak ten o reducie Ordona.
Mickiewicz stworzył mit
Ordona. Porucznik Juliusz Konstanty Ordon nie był bowiem ani dowódcą reduty,
ani nie zginął akurat wtedy samobójczą śmiercią. W walkach został co prawda
poparzony, ale żył. Wkrótce trafił do
niewoli, udał się na wygnanie, wreszcie wyjechał na Zachód i został masonem. Służył
w armii Sardynii, osiadł w Paryżu, pod koniec życia założył mundur oficera
armii włoskiej. W 1877 r. popełnił samobójstwo.
W latach zaborów powstał mit Polaka - powstańca. Narodziła się wiara, że wystarczy waleczny zapał i będzie
można odzyskać niepodległość. Romantycy stworzyli mit powstańca.
Straty i represje
carskie po powstaniu styczniowym 1863/64, należały do najbardziej bolesnych (nie
licząc ofiar II wojny światowej). Powstanie było nieprzygotowane, fatalnie
prowadzone, z góry skazane na klęskę. Mit - powstańca pozostało jedynie
opłakiwać.
Wielkim mitem jest mit
księcia Józefa Poniatowskiego (na zdjęciu). Zrodził się w czasie kampanii napoleońskiej.
Książę Józef mając za sobą przedwcześnie wysadzony most na Elsterze, ciężko raniony, rzucił się z koniem
do wezbranej rzeki i został omyłkowo ostrzelany przez Francuzów, stojących na
drugim brzegu.
Francuscy historycy fakt
ten potwierdzili dopiero w 2005 r. Krótko mówiąc: książę Poniatowski zginął nie
od kuli wroga, lecz kuli sprzymierzeńca!
Ale mit księcia Józefa
okazał się nam bardzo potrzebny. I legionistom Józefa Piłsudskiego i podczas
wojny z bolszewikami 1920 r. A i dzisiaj przyjemnie jest popatrzeć na księcia
siedzącego na koniu, przed pałacem prezydenckim w stolicy. Bohaterstwo i śmierć
Marszałka Francji Józefa Poniatowskiego w nurtach Elstery jest niewątpliwie mitem pozytywnym.
Mity są silniejsze od
faktów. Dla podreperowania samopoczucia i fałszywej dumy, narodowej czy
indywidualnej, tworzymy mity a potem jesteśmy nawet gotowi w ich obronie oddać
życie.
Faktom nie ma co
wierzyć, mitów nie da się pokonać. Są jak forteca. Kto z nimi walczy, może
zostać surowo potraktowany. I uznany nawet
na wroga ludu i Ojczyzny.
W naszych czasach, tu i
teraz, w Anno Domini 2916 politycy także żyją mitami i osobiście je tworzą. Nie zapominają
przy tym o akcentowaniu, o wyolbrzymianiu swojej wielkości i mądrości.
Jednocześnie politycznych przeciwników przestawiają w czarnych kolorach. A ponieważ lud kocha
igrzyska - wierzy w każdą bzdurę, więc bije brawo tym, którzy fundują igrzyska i
przy tym obiecują raj na ziemi.
Bywa, że dopiero po
latach prawda wychodzi na jaw, ale na ogół mit potrafi być silniejszy od
rzeczywistości. Prawda przebija się bowiem bardzo mozolnie. A jeśli się nawet
przebije, to aktorzy wydarzeń dawno już zejdą z tego świata.
0 komentarze