ŻONY PISARZY - MIŁOŚĆ I DRAMATY

środa, stycznia 13, 2016



Kochały swoich mężów - pisarzy miłością nie zawsze odwzajemnianą. Dwaj wielcy, różni po każdym względem. Nasz Jarosław Iwaszkiewicz i Lew Tołstoj - wielki guru rosyjskiej literatury.

Jarosław Iwaszkiewicz powiadał, że najważniejszą rzeczą dla młodego poety jest dobrze się ożenić. Anna Iwaszkiewiczowa żyła w cieniu  pisarza, wniosła do małżeństwa nie mały posag i ułatwiła mężowi wejście na wyższe progi. Narzeczeństwo Tołstoja trwało jedynie tydzień - tak byli zakochani,

Żony obu pisarzy spędziły życie w cieniu sławnych mężczyzn, dbając o dom, rodząc dzieci, zamykając drzwi gabinetów, by mężowie mogli w spokoju tworzyć. Ale były kimś więcej niż opiekunkami i strażniczkami rodzinnego ogniska.  

Były  czułe, kochające, wierne, poświęcające się dla rodziny. Kiedy indziej - niezłomne, walczące o siebie i własną niezależność. W „Onych” Radosław Romaniuk zajrzał do pisarskich kuchni i sypialni, aby opowiedzieć nam, jak wyglądało codzienne życie z legendą literatury. Każda z opisanych opowieści z powodzeniem mogłaby posłużyć za kanwę filmowego scenariusza.

Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie poznali się 1 lutego 1922 roku i potem przez 57 lat świętowali ten dzień. Zakochana w poecie Anna zerwała dla niego zaręczyny z księciem Radziwiłłem. Zrobiła to wbrew woli rodziny. Ojciec „był wściekły na córkę, że zamiast za księcia wyszła za mąż za głodomora, pederastę i w dodatku poetę”.

Jarosław podjął decyzję o ślubie wbrew radom przyjaciół, którzy wróżyli, że małżeństwo z Anną potrwa maksymalnie 6 tygodni. Tymczasem Iwaszkiewiczowie spędzili wspólnie blisko 60 lat. Na świat przyszły dwie ich córki: Maria i Teresa. Była to prawdopodobnie tak zwana miłość od pierwszego wejrzenia” – pisze Radosław Romaniuk. Najrzadszy i (wbrew pozorom) najbardziej skomplikowany rodzaj miłości. Maria Iwaszkiewicz, mówiąc nie tylko o rodzicach, przywołuje trzy elementy, które składają się na prawdziwie szczęśliwy związek: małżeństwo, miłość i sfera erotyczna, by stwierdzić, że związek rodziców – prawdziwie długi i szczęśliwy – zdawał się obywać bez nich.

Byli parą pełną kontrastów zarówno pod względem charakterów jak i cech fizycznych. On wielki, raczej powolny, ona niska, szczupła. Chodziła szybko, jakby się wiecznie spieszyła. Pozostali razem mimo konfliktów wewnątrz rodziny, romansów obojga, homoseksualnych skłonności Jarosława i poważnej choroby psychicznej Anny.

Ale w najtrudniejszych momentach jednoczyli szyki i stawiali czoła światu.
Jarosław zrezygnował z kariery dyplomatycznej, gdy Anna popadła w ciężką depresję, która w 1935 r. przybrała objawy kliniczne i zakończyła się pobytem w zakładzie zamkniętym. Mąż spędzał z nią w Stawisku długie godziny rozmawiając, dając jej różne drobne prace do wykonania, jak porządkowanie książek czy notatek. Z początku całe dnie spędzali tak zamknięci razem, potem stan chorej zaczynał się poprawiać.

W czasie II wojny światowej Anna i Jarosław zmienili  Stawisko w miejsce schronienia dla potrzebujących. Pomagali Żydom, za co zostali uhonorowani medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Z wiekiem ich drogi zaczęły się rozchodzić także z powodów  politycznych. Jarosław przychylny komunistycznym władzom PRL prezesował Związkowi Literatów Polskich. Ona znalazła swój azyl w żarliwej wierze. W ostatnich latach życia Anny powróciły jej problemy psychiczne.

Zmarła 23 grudnia 1979 roku w Stawisku. On niecałe trzy miesiące później, 2 marca 1980 roku. Wiedział, że nie będzie żył bez Anny.

Anna Iwaszkiewiczowa była pierwszym czytelnikiem i krytykiem twórczości swego męża. Obdarzona nieprzeciętnym intelektem, intuicją estetyczną, ogarnięta pasją samorozwoju i doskonalenia sama pisała, jednak głównie do szuflady. Tłumaczyła prozę Prousta, powieści Verne’a i Alain-­Fouriera, eseje Sartre’a, Gide’a, Saint-Exupéry’ego, Virginii Woolf. Własne eseje o literaturze publikowała w „Wiadomościach Literackich” pod pseudonimem Adam Podkowiński. Wydała tylko jedną książkę - pod koniec życia tomik szkiców „Nasze zwierzęta” (1978). Po jej śmierci opublikowano jej „Szkice i wspomnienia” (1987), „Dzienniki i wspomnienia” (2000) oraz korespondencję z mężem Jarosławem.

Iwaszkiewicz na swój sposób kochał żonę i ją szanował, czego nie można powiedzieć o Lwie Tołstoju.

Gdy się spotkali Zofia Bers była młodą, drobną brunetką o pełnych melancholii oczach, zaś Lew Tołstoj starszym o 16 lat od niej pisarzem, brodaczem z odstającymi uszami. Z początku była przekonana, że hrabia ( tak pisała o Tołstoju) interesuje się jej siostrą, ale szybko przekonała się, że jest inaczej.

Zagrali w grę w odgadywanie słów za pomocą pierwszych liter kolejnych wyrazów - ta gra, podobnie jak opis ich ślubu, trafi potem na karty "Anny Kareniny". Oficjalnie oświadczył się jej wręczając list. Zakochana Zofia nie zwlekała z odpowiedzią. Narzeczeństwem byli tydzień.

Z całą pewnością małżeństwo Zofii i Lwa Tołstoja (na zdjęciu) dramatyzmem prześcigało „polską parę”.

Ona - pisze Romaniuk - miała bardzo żywe usposobienie, z lekką skłonnością do sentymentalizmu, który łatwo przechodziło w smutek. Nigdy nie oddawała się w pełni weselu czy szczęściu, którego życie nie szczędziło jej w młodości i pierwszych latach małżeństwa. Jakby nie dowierzała szczęściu, nie umiała go brać i cieszyć się nim bez zastrzeżeń.

Potrzeby duchowe  Tołstoja były wyjątkowe. Buntował się przeciwko mieszczańskiej formie szczęścia. Wolał proste życie w szarej flanelowej koszuli. Troszczył się o wszystkich. Ona zazdrosna o cały świat, potrzebowała adoracji z jego strony. Szukała płaszczyzny porozumienia angażując się w jego pracę. Pomagała mu gdy pisał swoje dwie największe powieści: „Wojnę i pokój” oraz „Annę Kareninę”.

Wiecznie zajęta domem, dziećmi, gospodarstwem, w nocy znajdowała czas, by przepisywać rękopisy męża. Nanosiła wielokrotne poprawki i korekty. Reprezentowała jego interesy w rozmowach z wydawcami.

Ich drogi zaczęły się rozchodzić pod koniec lat 70 XIX wieku. Pisarz postanowił porzucić doczesne zbytki, wybierając „życie dla Boga”. Jego pomysł, by rozdać wszystko, spotkał się ze sprzeciwem Zofii. W wyniku kompromisu podzieli majątek między przyszłych spadkobierców.

Tołstoj został bez własności prywatnej, oficjalnie nie posiadał nawet własnych ubrań.  Stał się „nawróconym grzesznikiem”, był wizjonerem górującym siłą moralną oraz umysłem nad kobietą, która  broniła rodzinnego gniazda i spokoju. W końcu wyprowadził się z domu.


Poszedł w świat. Stał się wizjonerem, buntownikiem, istotą nie z tego świata. Pisarz wkrótce zapadł śmiertelnie na zdrowiu. Do żony Zofii nie wrócił. Pół wieku trwające małżeństwo przestało istnieć. „Byłam z nim całe życie samotna” – zapisała w dzienniku żona pisarza. Oboje umarli w 1910 roku.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze