NIEZGODA NA ŚMIERĆ

wtorek, stycznia 12, 2016


                                  
            
                                    Prof. LESZEK  KOŁAKOWSKI:

Na czterech węgłach wspiera się ten dom, w którym, patetycznie mówiąc, duch ludzki mieszka. A te cztery są:

                                       ROZUM
                                       BÓG
                                       MIŁOŚĆ
                                       ŚMIERĆ

Sklepieniem zaś domu jest CZAS, rzeczywistość najpospolitsza w świecie i najbardziej tajemnicza. Od urodzenia czas wydaje się nam realnością najzwyklejszą i najbardziej oswojoną. (Coś było i być przestało. Coś było takie, a jest inne. Coś się stało wczoraj albo przed minutą i już nigdy, nigdy nie może wrócić).

Jest zatem rzeczywistością najzwyklejszą, ale też najbardziej przerażającą. Cztery byty wspomniane są sposobami naszymi uporania z tym przerażeniem.

ROZUM ma nam służyć do tego, by wykrywać prawdy wieczne, oporne na czas.

BÓG albo absolut jest tym bytem, który nie zna przeszłości ani przyszłości, lecz wszystko zawiera w swoim „wiecznym teraz”.

MIŁOŚĆ, w intensywnym przeżyciu, także wyzbywa się przeszłości i przyszłości, jest teraźniejszością skoncentrowaną i wyłączoną.

ŚMIERĆ jest końcem tej czasowości, w której byliśmy zanurzeni w życiu naszym, i być może jak się domyślamy, wejściem w inną czasowość, o której nic nie wiemy (prawie nic).

Wszystkie zatem wsporniki naszej myśli są narzędziami, za pomocą których uwalniamy się od przerażającej rzeczywistości czasu, wszystkie zdają się temu służyć, by czas prawdziwie oswoić.

                                   
                                     Prof. BARBARA SKARGA:

Umarły najczęściej pozostawia po swoje bycie i - co ważniejsze - nadać mu sens.

I ta niezgoda na śmierć, niezgoda, dla której nawet ten, kto niechętnie odnosi się do otaczającego świata, gotów jest pokonać tę niechęć, otworzyć sobie trochę wspomnień u najbliższych, wspomnień zacierających się szybko, choć w człowieku na ogół tkwi pragnienie przekazania czegoś po sobie…

Chciałby w ten sposób przedłużyć to, co mu najbardziej bliskie i własne, przekroczyć granice własnego świata, rozgrzeszyć je, aby tylko wtopić coś z siebie w świat innych.


Jakby jednym ratunkiem przed unicestwieniem była rezygnacja z zamknięcia osobniczości, oddanie tego, co w niej cenne, pozostałym.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze