DEMAGOGÓW PEŁNO - DEMOKRACJI BRAK
czwartek, sierpnia 27, 2015
W sytuacjach konfliktowych, gdy stosunki międzyludzkie
grożą wybuchem, gdy jedni kłócą się z drugimi, gdy demagogia wygrywa i ludzka
głupota sięga dna, warto czytać filozofów, warto sięgać do tych, którzy
zostawili nam drogocenny spadek: mądrość. Taką osobą jest prof. Barbara Skarga (ur.1919 - zm. 2009). Nie raz o Niej pisałem.
Przypomnijmy: urodziła się w Warszawie, wywodziła się z
rodziny ziemiańskiej i wyznania ewangelicko-reformowanego. Jej siostrą była
aktorka Hanna Skarżanka, bratem – aktor Edward Skarga. Studiowała filozofię na
Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie.
Była łączniczką w AK o pseudonimie Ewa. Kierowała tzw.
zewnętrzną łącznością. W 1944 r. aresztowana przez Rosjan i skazana na 10 lat
obozu pracy, więziona w obozie w Prawieniszkach na Litwie. Następnie została
zesłana w głąb Rosji, w tym na Syberię. Była więziona m.in. w łagrze w Uchcie.
Potem otrzymała nakaz dożywotniego osiedlenia w kołchozie. Do kraju powróciła w
1955 r. Skończyła studia i rozpoczęła wspaniały marsz ku tytułom profesorskim.
Ku zasłużonej sławie i chwale!
W życiu, ale nie tylko w życiu – uczy nas w swojej
spuściźnie naukowej i literackiej pani profesor - trzeba być odpowiedzialnym.
Ten tylko jest odpowiedzialny, kto wie, co czyni, i wie
dlaczego to czyni.
Odpowiedzialność należy brać za samego siebie i za pracę, za postępowanie
i za słowa (między innymi nie należy rzucać słów na wiatr i obiecywać gruszek na wierzbie).
Strzec się natomiast powinniśmy tych, którzy żądają
odpowiedzialności za swoje czyny od innych, sami nie poczuwając się do niej.
Obywatelstwo – uczy pani profesor - ma sens moralny.
Dzisiejsze czasy rodzą pustkę. Pustka
domaga się zapełnienia. Zapełniać ją jednak można rozmaicie. Przez wspólną
pracę, wspólne lektury, rozmowy, tymczasem na poważne rozmowy nikt nie ma ani
chęci, ani czasu. Od rozmowy się odzwyczajamy, pewnie już się odzwyczailiśmy. Wystarczą nam komunikaty. Tylko że te
komunikaty tworzą zaledwie iluzję bycia razem.
Demokracja jako taka - uczy nas pani profesor- podkreślając
wolność i autonomię jednostki, umożliwia snucie różnych koncepcji organizacji
wspólnoty ludzkiej. Właśnie dlatego kładzie tak wielki nacisk na rozmowę, na
dialog, debatę, gdyż tylko na tej drodze powstaje porozumienie.
Czy zatem – to już komentarz do słów prof. Skargi –
oddalamy się – tu, nad Wisłą – od demokracji ? Skoro zamiast debaty dominują
oskarżenia, obelgi, zarzuty, żółć płynąca zewsząd?
Obywatelstwo -
uczy pani profesor - ma sens nie tylko polityczny, lecz także moralny, a nawet
może przede wszystkim moralny. Uczy bycia z innymi, uczy bycia razem, nie w
tłumie. Obywatelstwo zrodzone z ideału równości i wolności jest źródłem
współpracy, stabilności, bezpieczeństwa osób i dóbr, bezpieczeństwa nieodzownego
dla funkcjonowania każdego państwa.
A więc – kolejny komentarz – czy przypadkiem nie
odeszliśmy już od demokracji obywatelskiej? Nawet różnego rodzaju referendom, wyborom towarzyszy
szopka, bujda na resorach, manipulacja ludem, który daje się bardzo łatwo
zwieść hurra-propagandzie?
Sojusz polityki i etyki – uczy pani profesor - jest
zawsze możliwy.
W polityce, a przede wszystkim w polityce demokratycznej,
chodzi o człowieka i o społeczność, w której człowiek jako taki, zgodnie ze
starymi słowami Kanta, jest celem samym sobie. Nie może on być traktowany jako
narzędzie polityki, gdyż przeciwnie, to ona ma jemu służyć.
A jak jest u nas? - kolejny wtręt do słów prof. Skargi - Czyżby
przeciętny Polak nie był narzędziem polityki? Wszak jest manipulowany od świtu
do zmierzchu.
Realizacja demokracji, ten wielki projekt społeczny,
wymaga nie tylko woli politycznej i sprawnej organizacji. Wymaga także
odpowiednich postaw ludzkich, a przede wszystkim zrozumienia dla jego idei.
Etyczność – uczy pani profesor - podważa sens zemsty i odwetu. Nie znosi siły.
Nie ma też zaufania do państwa koncentrującego władzę.
Polityka jest działaniem wśród ludzi i dla ludzi, nie dla
władzy tej lub innej grupy czy tych lub innych ludzi, lecz dla tego, cośmy
nazwali dobrem powszechnym, to jest dla dobra każdego obywatela. Pojęcie dobra
ogólnego coś powinno znaczyć, choć jest prawdą, że bywa uzurpowane i
zideologizowane przez tę lub inną partię.
Na nienawiści -
uczy pani profesor - nigdy niczego zbudować nie można. W III
Rzeczpospolitej - znowu nachalny mój
wtręt – nienawiść jest panem, królem, rządzi w polityce i na co dzień, między
ludźmi!
Prawdziwa demokracja nie boi się wielości języków,
tradycji, urządzeń społecznych, także religii, przeciwnie, widzi w nich siły wielokierunkowego
rozwoju. Rozwój wymaga różnorodności; jeśli się coś nowego rodzi, to raczej ze
sporu, w przejściu do tego, co inne, a nie z ujednolicenia.
Różnorodność a nie ujednolicanie ludzi. To jest to! Ten
mój okrzyk, to jedynie kolejny mój skromny protest wobec tego, czego jesteśmy
świadkami w Ojczyźnie!
Dobrze wiemy -
uczy pani profesor - że wszystkie próby takiego ujednolicenia intelektualnego i
politycznego kończyły się tragicznymi aktami przemocy. Każda próba narzucania
swojej woli przez władzę, jakąkolwiek by ona była, może się stać zabójcza. Na
nienawiści nigdy niczego zbudować nie można.
Demagog - uczy
pani profesor - nie ufa nikomu, nawet własnym przyjaciołom, bo ci go najlepiej
znają.
Demagog przeinacza fakty, zwalcza cudze argumenty, przytaczając
słowa nigdy przez przeciwnika niewypowiedziane, opisuje fałszywie wydarzenia.
Czyni także coś jeszcze: szukając poparcia ludu, oskarża możnych i mądrych, to
jest tych, którym zazwyczaj lud zazdrości, tropi ich, wysuwa różne kłamliwe
oskarżenia.
Demagog bowiem żądny władzy nie lubi się ograniczać
prawem. O prawie nieustannie mówi, ale prawa nie słucha. By zaś zyskać dla
swych bezprawnych działań poparcie ludu, stara mu się przypodobać. Staje się
zatem ludu pochlebcą, jego wielkość sławi, a jednocześnie go łudzi. Obiecuje
więc wiele, choć wie, że obietnic nigdy nie będzie mógł spełnić, roztacza przed
ludem wspaniałe możliwości, a wybranym przyrzeka urzędy, przywileje, bogactwa.
Lud zaś słucha zadowolony, dając wiarę i nie bacząc na politykę
naruszającą prawa oraz podkopującą
niepostrzeżenie państwo.
Prowokacja - uczy pani profesor - jest działaniem
haniebnym. Hańba okrywa nie ofiarę, lecz prowokatora. Niektórzy, gotowi bronić
prowokacji, zauważyliby, że dziś obdarzenie kogoś zaufaniem - zwłaszcza we
współpracy politycznej - to szczyt naiwności lub wprost głupota, że obowiązuje
ostrożność i zachowanie odpowiedniego dystansu.
Ponure to stwierdzenie, które idzie w swej negatywnej
diagnozie znacznie dalej, niż kiedyś szedł Machiavelli.To stwierdzenie odstrasza
uczciwych ludzi od działań obywatelskich. W społeczeństwach,w których na
każdym kroku panuje podejrzliwość, zamiera wszelka więź, wszelka współpraca.
0 komentarze