ANTYKOMUNISTA DO SZPIKU KOŚCI

sobota, sierpnia 15, 2015



40 lat temu zmarł Józef Mackiewicz (na zdjęciu).

Było Mackiewiczów wielu, najbardziej znani to Stanisław i Józef, byli braćmi. Wyśmienicie wykształceni, różnili się pod każdym względem. Józef  w ostatnich latach życia przeniósł się z Londynu do Monachium, gdzie żył skromnie, z mizernych honorariów.

Są ludzie, którzy zmieniają poglądy jak rękawiczki. Józef Mackiewicz był wierny sobie przez całe życie, tacy mają w życiu pod górkę.
 
Na marginesie wspomnijmy polityka, który był jak chorągiewka na wietrze i nikt go pod tym względem nie przebił. Talleyrand - francuski mąż stanu, polityk i dyplomata, biskup diecezjalny Autun, książę Benewentu – najpierw poparł  zamach Napoleona Bonapartego, po jego klęsce był doradcą Ludwika XVIII, potem został jednym z przywódców rewolucji lipcowej i wreszcie wyniósł  na tron Ludwika Filipa, zaś po drodze oddał insygnia biskupie.

Józef Mackiewicz był  totalnym przeciwieństwem Talleyranda. Wiele go również różniło od brata Stanisława, który zachowywał, powiedzmy eufemistycznie, postawę elastyczną, czego przykładem był jego powrót z Londynu do PRL-u, gdy jeszcze rok wcześniej był premierem rządu emigracyjnego.

Józef Mackiewicz nie dokonał w życiu najdrobniejszej wolty, nie odwołał żadnej swojej wypowiedzi, artykułu. Był  wierny sobie  do przesady. I za to słono płacił.

Sowietów uważał za wroga nr 1. Nienawiścią do nich biło jego serce a argumenty do tej nienawiści podpowiadał mu rozum. Ci nie pozostawali mu dłużni. Wypuszczali na jego temat  fałszywki. Jedna z najbardziej gorzkich prowokacji o mały włos nie zakończyłaby się dla Mackiewicza tragicznie.

Doszło bowiem do skazania Józefa Mackiewicza przez sąd specjalny Armii Krajowej na karę śmierci.

Po ataku III Rzeszy Związek Sowiecki, chciał – nie chciał, przystąpił do koalicji antyhitlerowskiej, co w niczym nie przeszkadzało mu w tropieniu wrogów wśród sojuszników. Wrogiem Stalina  numer jeden byli Polacy. Główne uderzenie skierował na polską inteligencję oraz kadrę wojskową i policyjną, co znalazło wyraz w zbrodni katyńskiej  a potem w milczącej postawie, gdy Niemcy z rozkazu Hitlera równali z ziemią stolicę Polski. 

Wiele wskazuje na to, że agentura moskiewska działała także w szeregach  AK. Uderzono w Mackiewicza za rzekome artykuły w prasie niemieckiej.
Na przełomie 1942/1943 miało dojść do wykonania na nim wyroku śmierci. Sergiusz Piasecki, kierujący Egzekutywą AK, odmówił jednak zastrzelenia Mackiewicza, po czym  ppłk Aleksander Krzyżanowski, komendant Okręgu Wileńskiego, podjął decyzję o jego uniewinnieniu.

Mackiewicz nie opublikował żadnego artykułu w czasopiśmie niemieckim. Piętno jednak nosił przez całe życie. Nie wszyscy wierzyli Mackiewiczowi lub nie chcieli wierzyć.

W maju 1943 roku po odkryciu przez Niemców w Katyniu grobów oficerów polskich, Mackiewicz za zgodą polskich władz podziemnych udał się do Katynia jako obserwator ekshumacji zwłok. Po powrocie w Gońcu Codziennym ukazał się wywiad z J. Mackiewiczem pt. „Widziałem na własne oczy”, w którym zrelacjonował pobyt w miejscu kaźni polskich oficerów.

Teraz Sowieci zaczęli szukać nowego pretekstu do fizycznej eliminacji pisarza. I tak już będzie do końca jego życia. W PRL budowano na jego temat czarną propagandę, nie wydano żadnej jego książki.

Przewidział, że Polska znajdzie się pod okupacją ZSRR. W swojej filozofii politycznej kierował się przede wszystkim wiedzą na temat sowieckich komunistów i intuicją. Nie był bynajmniej jakimś hurra – patriotą polskim. Był raczej hurra – antysowietem. Komunizmu nienawidził pod żadną postacią.

Ta skrajność poglądów, jak to zwykle bywa, gdy na świat patrzy się przez jednostronnie zabarwione okulary, utrudniała mu życie także na Zachodzie i to nawet w czasach „zimnej wojny”. Był więc samotnikiem.

Samotny żagiel antykomunizmu. Czy rzeczywiście samotny? Już po jego śmierci okazało się jak wielu podzielało jego poglądy.


Nie każdego jednak w życiu stać na odwagę.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze