W OPARACH OBŁĘDU

sobota, sierpnia 22, 2015



MIKOŁAJ GOGOL (1809-1853). Geniusz literatury rosyjskiej. Autor „Rewizora”, „Martwych dusz”, wystawianych w teatrach po dzień dzisiejszy. Chciał zostać aktorem, potem wpadł w mistycyzm a następnie w obłęd.

Puszkin recenzując jedną z pierwszych nowel Gogola pisał: "Przed chwilą przeczytałem „Wieczory na futorze koło Dykańki”. Byłem zdumiony. Oto prawdziwa wesołość, szczera, naturalna, bezpretensjonalna! A ileż tu poezji, ileż uczucia! Wszystko to jest tak niezwykłe, że dotąd nie mogę się ocknąć".

Słowa te stały się dopingiem dla Gogola. Był ironistą i satyrykiem, pisał o ludzkich słabostkach i wadach. Piętnował korupcję i stosunki pańszczyźniane w Rosji. Gdy wystawił  „Rewizora”, ukazującą łapownictwo i tępotę rosyjskich urzędników, tylko dzięki interwencji samego cara, sztuka nie została zdjęta z afisza. Jednak  powszechnie uważano Gogola za tego, który kala imię "Świętej Rosji".

Do obłędu doprowadził go chorobliwy mistycyzm. Za grzechy prawdziwe i wymyślone zaczął nienawidzić samego siebie. Odmawiał sobie jedzenia i snu. Nabrał wstrętu do jakiegokolwiek  kontaktu seksualnego.

Będąc już poważnie chory wyjechał do Rzymu.Tam rozpoczął pisanie „Martwych dusz”. Stworzył postać Cziczikowa, oszusta, który objeżdża dwory, skupuje dokumenty, akty własności zmarłych chłopów niewykreślonych jeszcze ze spisu ludności, by w jakichś złodziejskich kombinacjach uzyskiwać pieniądze ( prawie jakby się to działo w III RP).

Tworzył, choć już był niespełna rozumu. Przyznał  nawet rację tym, który go atakowali za to, że swoimi utworami piętnującymi tępotę i łapownictwo kaleczy i zniesławia ojczyznę. Uwierzył, że odpowie za to na Sądzie Ostatecznym. Jednocześnie zapałał niewolniczymi, wiernopoddańczymi uczuciami wobec cara.

Uciekał przed męczącymi go zjawami, myślami, duchami. Uciekał podróżując. Przenosił się z miasta do miasta. Z Frankfurtu do Hamburga, potem do Berlina, Drezna, Baden-Baden. Weimaru. Mieszkając w Paryżu u hrabiego Aleksandra Tołstoja, intensywnie zgłębiał teologię. Tam zaczął pracę nad książką "Rozmyślania o Bożej Liturgii".

W 1848 r. przyjechał do Moskwy. Choroba nasilała się, owładnęły nim wykańczające go halucynacje. Jawiły mu się postacie z „Martwych dusz”. Słyszał nawoływania ludzi zmarłych w letargu i ich błagalne lamenty o pomoc. Uznał, że zostanie pogrzebany żywcem. Wierzył w moce diabelskie. Bojąc się ich nie spał w nocy. Odmawiał wszelkich pokarmów.

Napisał swój duchowy testament, który zatytułował "Wybrane miejsca z korespondencji z przyjaciółmi". Spalił rękopis drugiego tomu "Martwych dusz". Zamierzał rozstać się na zawsze z literaturą i wstąpić do monasteru.

Całkowicie zwariował. Uspakajała go jedynie muzyka Fryderyka Chopina.

W obłędzie mówił o drabinie, która zwiśnie z nieba i umożliwi mu wstąpienie po niej do Królestwa Niebieskiego. Na jednej z dedykacji zapisał:  „Zupełnie nie pamiętam swego nazwiska, zdaje się, że byłem kiedyś Gogolem".

   

Może Ci się Spodobać

0 komentarze