JAK ZOSTAĆ STARCEM ZA MŁODU

sobota, czerwca 20, 2015



Kiedy zaczyna się człowiek stary? Biologicznie rzecz biorąc, zaczynamy się starzeć od urodzenia. Ale od czego zależy stwierdzenie starości? Od trzęsących się rąk? Zmarszczek? Wolnego chodu? Zaniku pamięci?

A jak nazwać młodych, którzy tańczą, śmieją się, robią kariery, a gdy przyjrzeć im się z bliska - widać, że mają stare serca i dusze w jakimś sklerotycznym zaniku.

Po II wojnie światowej zapanowała moda na ludzi starszych, po przeżyciach. Młodzi pozowali na dorosłych. Smarkacze w ogóle się nie liczyli. Znaczyło, że nie byli w partyzantce, nie zaznali bohaterskich walk w lesie ani na barykadach powstania.

Dziś jest moda na młodych. Podstarzałe panie i panowie udają młodych i w rezultacie wyglądają o wiele bardziej śmiesznie aniżeli młodzi, którzy przed grubo ponad pół wiekiem, pozowali na doświadczonych wojenną udręką.

W państwie Inków, tym niezwykłym imperium prehistorycznym, starcy byli głównymi doradcami władców, stare kobiety, wstępując jako dziewice do świątyni Słońca w Cuzco, cieszyły się najwyższym szacunkiem. Ale już starzy Semici i Ariowie z Bliskiego Wschodu starość odbierali jako przekleństwo losu, jako zło. Ta przemienność nastrojów, ocen następuje aż po współczesność.

Mojżesz nie podejmował żadnych decyzji bez rady starszych. W czasach Mojżesza i Jozuego przywódca sprawował rządy aż do śmierci, dzięki opiece Bożej był niezwyciężony. Psalmy były  śpiewem na cześć starości.

Smutną starość przyniosły czasy greckie, ale już świat rzymski - w latach republiki - dał starcom zaszczyt i ufność społeczeństwa, by potem przejść do pogardy wobec ludzi w podeszłym wieku.

Bywały też takie oto sytuacje. Gdy w 1348 r. wirus dżumy przybył do Genui i w ciągu trzech dni spustoszył Europę (wymarła jedna trzecia ludności kontynentu!), najlepiej dali sobie radę starzy. Ich po prostu zaraza się nie imała, ot i co! Po tej największej zarazie Europa stała się kontynentem starców.

Z całkiem innych powodów i w innych okolicznościach starzejemy się obecnie. Przede wszystkim Europejczycy żyją dziś dłużej. Nie jest to wcale zjawisko ogólnoświatowe. Np. średnia wieku Rosjan maleje  (nadmierne picie gorzały i choroby), to samo dotyczy krajów afrykańskich; bieda, alkoholizm, gruźlica, choroby weneryczne, nie mówiąc o AIDS, święcą we współczesnym świecie triumf.

W Europie, w tym także w Polsce, starzejemy się jako społeczeństwo głównie dlatego, że spada przyrost naturalny. Być może skrajne feministki uważają ten fakt za swój osobisty sukces, nie jest to jednak powód do radości. Nie dlatego, że należy się bać starców, lecz dlatego, że Polsce wymyka się z rąk atut państwa o średniej wielkości.

Ponad 40-milionowa Polska odpływa w nieodwracalną przeszłość. Opinie, że dzięki temu zmniejszy się kolejka bezrobotnych po pracę, mają słabe wsparcie merytoryczne, mogą być chwytliwe w rozgrywkach politycznych na bardzo krótką metę.

To, że Europa staje się ziemią starców, nie oznacza katastrofy. Skoro kontynent wyszedł cało z zabójczej dżumy, równie dobrze może uzdrowić się w naszych czasach. Ale nie metodą coraz częściej spotykaną w naszym kraju.

W bezpardonowej walce o lepsze, tym razem hurra - liberalne jutro, starsi ludzie nie tylko czują się niepotrzebni, oni - według strategów budowania światłego jutra - rzeczywiście znaleźli się poza nawiasem.

Natomiast ludzie młodzi, idący do przodu z bezwzględnym uśmiechem ludzi sukcesu  sami są już starcami. Noszą bowiem w sobie stare, zużyte egoizmem serce.


Chyba zresztą wielu z nich nawet nie wie, co to za „instrument” – serce. Uważają go za staroświecki zabobon.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze