NAD GROBEM POLSKIEJ INTELIGENCJI

niedziela, czerwca 14, 2015




Moja poranna warszawska trasa prowadzi Krakowskim Przedmieściem. Dzieje się tak w dużej mierze przez sentyment do czasów studenckich, do Uniwersytetu Warszawskiego.


Kilka dni temu, studenci ubrani żałobnie zorganizowali Czarną Procesję Nauki. To pierwszy protest środowiska studenckiego i naukowego od 1981 roku. Na 16 uniwersytetach pojawiły się czarne flagi. Młodzież akademicka nie chce – i słusznie – aby studia humanistyczne przypominały firmę biznesową.

Nie obronisz w terminie dyplomu – płacisz. Nie zrobisz tego i tamtego – uderzą po kieszeni. I tak dalej.

Jest to tylko jeden z wielu przykładów zmierzchu etosu polskiej inteligencji.
Co prawda coraz więcej młodych Polaków kończy wyższe studia – ba! – studenci jednocześnie  - mimo pewnych utrudnień administracyjnych  -  zapisują się na dwa, trzy kierunki studiów, ma to jednak wymiar całkiem inny, aniżeli z pozoru można by sądzić. Po prostu łapią kilka srok za ogon, aby potem wybrać tę, która da większą kasę.

Kasa się bowiem liczy, a nie wiedza, dodajmy: wiedza wszechstronna, jak na inteligenta przystało. Tak jak w komunizmie ważne było właściwe pochodzenie pod względem klasowym, tak w polskim kapitalizmie liczy się pozycja materialna.

Nawet  tzw. chama, jeśli założy markowy garnitur i siądzie za kierownicą markowego samochodu, szanuje się bardziej od profesora uniwersyteckiego.
W III Rzeczpospolitej mamy do czynienia z pogardą dla inteligencji. Wymiera ona na naszych oczach ku uciesze całej antyinteligenckiej większości.

Król polskiej inteligencji Antoni Słonimski o pogardzie dla inteligencji pisał co prawda w innych czasach, ale jego pole widzenia pasuje jak ulał również dzisiaj, zresztą mechanizmy niszczenia zwykle pozostają takie same w różnych okresach historycznych.

Ci, których cechuje pogarda dla inteligencji – upatrują w niej przyczynę wszelkich narodowych nieszczęść. Gdy dochodzi do niepowodzeń gospodarczych czy politycznych szuka się kozła ofiarnego. Neron winą za spalenie Rzymu obciążył chrześcijan, za winnych klęski Niemiec w I wojnie światowej Hitler  uznał Żydów.

W III Rzeczpospolitej  politycy, działacze, większość mediów (które za cel postawiły sobie ogłupianie  obywateli Najjaśniejszej ), skazują na banicję tych, którzy „mędrkują” , którzy hamletyzmem, refleksją, radą i krytycyzmem paraliżują – ich zdaniem – marsz do przodu.

Kto  kontroluje czyn rozumem, ten myśli. Kartezjusz: oryg.:Je pense, donc  je suis. Cogito ergo sum - myślę, więc jestem. Myślę więc wątpię!

Kto wątpi jak Hamlet – jest uważany za fajtłapę, ot inteligencik. Natomiast Otello, choć ma ręce krwawe od zbrodni, to człowiek sukcesu. I z nim  należy przeprowadzać codziennie wywiady telewizyjne oraz w wyborach dać mu na kartce wyborczej aprobujący krzyżyk.

Słonimski pisał, że faszyzm postawił programowo prawo otellizmu ponad hamletyzmem. W III RP dzięki Bogu mamy demokrację. Demokracja, w której górę bierze Otello będzie jednak chora, stanie się karykaturą demokracji, jej grabarzem.

W III RP obowiązuje kult krzepy. Z inteligencika wyśmiewają się nawet uczniowie szkoły podstawowej. Anachronizmem są tzw. dobre maniery, coś takiego jak honor  przestało nawet już  funkcjonować w języku polskim. Wyszydzany inteligent stoi wystraszony na boku. Ale ogólnie rzecz ujmując polska inteligencja, jako formacja, leży już w grobie.

Co prawda bez tych inteligencików nie byłoby lotów kosmicznych, Internetu, laptopów i innych doskonałości, ale przecież dzisiaj górą jesteśmy my. Czyli chamy. To nas pożegnają salwy honorowe, gdy już nastanie kres życia.


A tacy jajogłowi Bartoszewscy, Jeziorańscy i Turowiczowie niech spadają.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze