ZATRUWANIE UMYSŁÓW
poniedziałek, czerwca 15, 2015
Dwaj wybitni mężowie stanu: Marszałek Józef Piłsudski
i pierwszy prezydent II Rzeczpospolitej Gabriel Narutowicz (na zdjęciu).
Relacja marszałka Piłsudskiego: „ Narutowicz siedział w fotelu głęboko poruszony. Nie chciał mi opowiadać
szczegółów. Rzucił na stół plik listów i kopert. „Patrz pan!” – zawołał.
Spojrzałem na niektóre. Były to anonimy wszelkiego rodzaju, pełne brudu,
inwektyw, płaskich dowcipów, gróźb. Nie mogłem się powstrzymać od głośnego
śmiechu. Spojrzał na mnie zdziwiony.
A telefony? – zapytałem – rozmyślne pomyłki,
pytania, zadawane udawanym żydowskim akcentem, czy zdarzają się już u pana?
Zerwał się z fotela. Zawołał: – Skąd pan o tym wie?
Ależ panie, ja byłem w Polsce Naczelnikiem Państwa i
Naczelnym Wodzem, więc wszy wyłaziły zewsząd. Zwykłe rzeczy! To „narodowa
robota”.
Nie mógł się z tym pogodzić. Musiałem go uspakajać”.
Zapis tej rozmowy śmiało można odnieść do dzisiejszych
czasów. Zatruwanie umysłów to nasza specjalność.
Gdy Piłsudski zrezygnował z kandydowania na urząd prezydencki, Narutowicz został wybrany przez Zgromadzenie
Narodowe pierwszym prezydentem po odzyskaniu niepodległości, po 123 latach
niewoli. Wybór dokonany został 9 grudnia 1922 r., rozmowa polityków odbyła się
11 grudnia.
Tego dnia Aleksandra Piłsudska (żona Marszałka Piłsudskiego)
pod datą 11 grudnia zanotowała w dzienniku:
„W Warszawie zorganizowano 12–godzinny strajk
na znak protestu. Młodzież Narodowej Demokracji obrzuciła błotem powóz
Narutowicza, kiedy jechał do Sejmu na złożenie przysięgi… W ścisku nie mogłam
się prawie ruszyć. Z jednej strony parła na mnie stara, przygłucha chłopka,
która bez przerwy pytała, o co chodzi, z drugiej – gruba, wielka służąca. Ta
ostatnia, z czerwoną twarzą, podrygiwała całym ciałem, wymachując pięściami i
krzycząc: „Precz z Narutowiczem! Precz z Żydem!”.
Gdy jej zabrakło oddechu, powiedziałam, że
znam dobrze rodzinę Narutowiczów i nikt z nich nie pochodzi z Żydów. Ale to był
groch o ścianę. Za chwilę zaczęła wrzeszczeć: „Żydzi nie będą nami rządzili!”
16 grudnia prezydent Narutowicz uczestniczył w otwarciu
dorocznego Salonu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Podczas zwiedzania
wystawy w sali nr 1 artysta malarz Eligiusz Niewiadomski oddał do Narutowicza,
z małej odległości, trzy zbrodnicze strzały z rewolweru.
Morderca nie był chory psychicznie, jeśli za chorobę nie
uważa się nietolerancji i nienawiści wobec inaczej myślących, inaczej się
modlących albo w ogóle nie modlących, wobec ludzi o innym kolorze skóry, wobec
Żydów, masonów, liberałów itd. itp.
Morderca był dumny ze swojego czynu. Chciał zabić
Piłsudskiego, podczas procesu wyraził żal, bynajmniej nie dlatego, że
zabił, lecz dlatego, że zabić chciał kogo innego: „Doznałem uczucia męki i
goryczy, że oto ten człowiek, twórca Judeo-Polski (Piłsudski), główny w moich oczach sprawca
nieszczęść ostatnich czterech lat, będzie dalej grał wybitną rolę w życiu Polski…
Piłsudski nie dorósł do roli, jaką przeznaczyły mu dzieje…Przez cztery lata ja
i całe moje pokolenie patrzyliśmy na poniewierkę Rzeczpospolitej, na wszystkie
zniewagi, jakie jej wyrządzono, na najstraszniejszą rzecz, jaka może naród
spotkać: rozkład ducha, który dzisiaj objął wszystkie klasy”.
Morderca byłby szczęśliwy wówczas , gdyby zamordował
dwóch naraz: Piłsudskiego i Narutowicza.
Sąd skazał go na karę śmierci. W dniu wykonania wyroku
„Dziennik Poznański” opublikował list Niewiadomskiego „do wszystkich Polaków”:
„Czyn mój dopiero
zakwitnie oblany krwią moją. Zakwitnie, to znaczy przemówi do narodu. Głupcy i
hipokryci widzą w nim akt szaleństwa lub fanatyzmu. Tak nie jest…To, na co
patrzą nasze oczy, nie jest jeszcze Polską …To jest dopiero Polska
Piłsudskiego – Judeo – Polska. Naród polski do głosu w niej jeszcze nie
doszedł. Polskę prawdziwą trzeba dopiero zdobywać i zbudować. W walce o nią
niech się hartuje duch pokolenia”.
W pogrzebie tego, który zamordował prezydenta Rzeczpospolitej uczestniczyły
tłumy. Młodzież trzymała wartę przy jego grobie. W mowach pogrzebowych żegnano
„wielkiego syna ojczyzny”, „wojownika za polskość Polski”.
Część kleru do
tego stopnia wcześniej podgrzewała atmosferę nienawiści do prezydenta
Narutowicza (mason i ateista) a potem honorowała zabójcę, że kardynał
Aleksander Kakowski (utrzymywał przyjacielskie kontakty z Narutowiczem) i
Episkopat Polski zabronili księżom dalszych tego rodzaju praktyk. Pius XI
(poprzednio nuncjusz w Polsce) nadesłał depeszę kondolencyjną.
Nie ma co porównywać II Rzeczpospolitą z III
Rzeczpospolitą. Dwie epoki, odległe czasy. Ale jednak coś wspólnego pobrzękuje.
Jad. Nienawiść. Kalanie biało-czerwonej.
Jan Baudouin de Courtenay w „Myśli Wolnej” (nr 2/1923)
pisał, że w Polsce obłąkańcy lub też udający obłąkańców starają się zatruwać
umysły i sumienia narodu".
A czy dziś nie ma obłąkańców wśród nas?
Narutowicz urodził się na Żmudzi. Za działalność
polityczną władze carskie zabroniły mu wjazdu na ziemie polskie znajdujące się
w zaborze rosyjskim. Wybitny inżynier – konstruktor.
W 1907 r. został profesorem w katedrze budownictwa wodnego
na Politechnice w Zurychu. W latach 1913–1919 pełnił tam funkcję dziekana. Był
również członkiem szwajcarskiej komisji gospodarki wodnej. W 1915 został
przewodniczącym międzynarodowej komisji regulacji Renu. W Szwajcarii jest
bardziej znany i ceniony niż w rodzinnej Polsce.
W tym roku minęła 150 rocznica urodzin pierwszego prezydenta II RP.
Nikt w Jego ojczyźnie nie zająknął na okoliczność tej rocznicy.
0 komentarze