CIERPIĄCY GENIUSZE - WYSPIAŃSKI

środa, lipca 22, 2015


                    
Interesuje nas życie tych, których podziwiamy. Ludzi wielkich. Geniuszy!

Zachwycamy się muzyką Bacha, Chopina, powieściami Prusa i Camusa, 
dramatami Szekspira i Wyspiańskiego, obrazami naszej Boznańskiej, Rembrandta, Cézanna, rzeźbami Michała Anioła, filmami Bergmana i Buñuela, aktorstwem Hopkinsa, Roberta de Niro i naszych wspaniałych: od nestorki pani Szaflarskiej po nieżyjących  Holoubka i Łomnickiego.

Jednak nie zdajemy sobie sprawy, ile w życiu ludzi wielkich było nieszczęścia. Ile chorób, cierpienia i bolesnych dziwactw.

Od czasu do czasu będę o tym pisał ( m.in. korzystając z badań, od lat nieżyjącej Marii Ziółkowskiej).

Dziś o Wyspiańskim - dramaturg, poeta, malarz.  

                                               X

Stanisław Wyspiański (1869-1907) tak bogato  obdarowany artystycznymi talentami był kiepskiego zdrowia od niemowlęctwa. Ale mimo słabowitego zdrowia miał temperament co się zowie. Zwłaszcza erotyczny.

Były to czasy, gdy medycyna nie radziła sobie z pewnymi przykrymi niespodziankami. W wieku 22 lat, przebywając w Paryżu, w jednym z domów "płatnej miłości" zaraził się kiłą, co zmieniło jego życie w koszmar. 

Tworzył i cierpiał. Cały czas żył w napięciu, tworzył w wizjonierskim natchnieniu. Świadom choroby spieszył się. Goniła go śmierć. Chciał jak najwięcej po sobie zostawić.

Leczenie kiły polegało w tamtych czasach głównie na wcieraniu choremu rtęci w skórę. Były to zabiegi bardzo bolesne i dawały mizerne wyniki. Wyspiański musiał przejść operację kości nosowej, po czym miał trudności z mówieniem, z oddychaniem. Latem 1906 roku, na kilkanaście miesięcy przed zgonem, kupił - z myślą o dzieciach - posiadłość, 30 mórg ziemi, ogród owocowy, mający ponad 70 drzew.

Z rodziny zajmowała się nim jedynie ciotka (żonę, jeśli chodzi o charakter miał dość paskudną, chorym się nie przejmowała). Wielbiciele jego talentu  nagle o nim zapomnieli.

Jeden tylko, sławny już wtedy Władysław Reymont, często go odwiedzał . Opiekował  się nim do tego stopnia, że pewnego razu przyniósł mu futrzane majtki, aby je nosił w mroźne poranki. Pisarz w 1902 r. ożenił się w Krakowie i stąd jego obecność w tym mieście.

Po jednej z wizyt u twórcy „Wesela, autor „Chłopów” zanotował:  

"Leżał w łóżku obłożony korektami i książkami... Usiadł z trudem, wyglądał strasznie, podobny był do Piotrowina, miał twarz zapadłą, poczerniałą, wyschłą, prawą rękę w bandażach, a lewą władał tylko częściowo, głos obcy, niewyraźny, a tylko oczy były jeszcze dawne, oczy jasnoniebieskie, władcze, mądre..."

Wyspiański słabł coraz bardziej. Wybrał się jeszcze - po raz ostatni -  zobaczyć "swój teatr", na placu św. Ducha w Krakowie. Przyjechał własną karetą. Nie miał jednak siły, aby wejść do gmachu teatru.


Zmarł w osamotnieniu 28 listopada 1907 r. 
Został pochowany w Krypcie Zasłużonych, w kościele „Na Skałce”.

Może Ci się Spodobać

0 komentarze