ANI EUFORIA, ANI ROZPACZ
wtorek, maja 26, 2015
Nie podzielam stanu ducha i umysłu jednych ani jednych, ani
drugich. Czyli ani nastrojów tych, którzy w zwycięstwie Andrzeja Dudy widzą
drogę do cudu nad Wisłą, ani sceptycyzmu, trwogi zwolenników Bronisława
Komorowskiego, którym wydaje się, że dojdzie do krachu.
Co nie znaczy, że należy naśladować piłkarskich kibiców,
którzy nawet po przegranym meczu wołają: „nic się nie stało, nic się nie
stało”. Stało się, jak się stało. Taka jest demokracja. Dla jednych bolesna,
dla drugich pełna radości. A teraz do rzeczy.
Euforia wyborców opcji pisowskiej będzie uzasadniona,
jeśli wygrają wybory powszechne, co jest zresztą całkiem realne. Dopiero
wówczas będą mogli mówić o pełnym sukcesie. Tak jak liberałowie z PO i ich
sojusznicy będą musieli mówić o całkowitej klęsce, jeśli dostaną łupnia
jesienią.
Póki co wybory prezydenckie wygrał ten, który podczas kampanii był lepszy. Nawet
jeśli przyjmie się, że nie znokautował rywala, to jednak przewagę osiągnął
wystarczająco zadawalającą.
Osłabianie tego
zwycięstwa analizą wyników głosowania
jego zwolenników, podkreślanie, że zdobył głosy głównie mieszkańców Polski
wschodniej (klerykalna wieś) i
uwypuklanie faktu, że z kretesem przegrał w Warszawie (wiadomo rzecz stolica),
nie ma nic do rzeczy.
Taki jest nasz kraj. Zresztą „ciemny” chłop nie tak znowu
wiele się różni od mieszkańca Warszawy (inteligencja w niej na wymarciu,
dominują przybysze różnej proweniencji, także chłopo-podobnej).
Oczywiście mogą niepokoić obietnice składane podczas
kampanii wyborczej przez p. Dudę. Naobiecywał złote góry, lud to kupił, ale kto
nie lubi słuchać obietnic, nawet jeśli są wzięte z sufitu. Ekonomiści niemieccy
i francuscy skomentowali, że gdyby to, co naobiecywał Duda chciano zrealizować
w ich krajach, doszło by tam do finansowej i ekonomicznej zapaści.
Nawet jeśli
przyjąć, że jako prezydent Andrzej Duda
uprze się i będzie chciał obniżyć wiek emerytalny i w rożny inny sposób zechce uszczuplić kasę
państwową, nawet gdyby chciał zrealizować tak szalone pomysły, jak wykupywanie
banków zagranicznych, to nie będzie dysponował odpowiednimi do tego
instrumentami. Król bowiem jest nagi.
W Rzeczpospolitej prezydent może dużo. Ale tak mądrze
skonstruowana jest polska demokracja, że prezydent Rzeczpospolitej nie jest sternikiem, który według własnego
widzi mi się może dowolnie rządzić państwem. W istocie to rządzić w ogóle nie
może.
Od tego jest rząd. A od przyjmowania ustaw jest parlament. Prezydent ma reprezentować,
ma być zwierzchnikiem sił zbrojnych, może to i owo zawetować, odwołać się do Trybunału Konstytucyjnego, może kłaść
kłody pod nogi, ale Ojczyzny nie przewróci.
Andrzej Duda wystąpił z PiS-u. Zamanifestował, że będzie prezydentem
wszystkich Polaków. Podobnie postąpił Bolesław Komorowski. Tak postępowali
inni. Najczęściej jest to zasłona dymna.
Można nie nosić legitymacji partyjnej w kieszeni, ale sercem być z nią na złe i
dobre. I w tym sojuszu czyha niebezpieczeństwo.
Wybory parlamentarne będą dla Polski wielkim wyzwaniem.
„Jednowładztwo”- często bywa zagrożeniem. Jest wygodne dla
rządzących. Niepokojące dla całej reszty.
0 komentarze