DWIE POLSKI: PRZYJAŹŃ I NIENAWIŚĆ

piątek, maja 22, 2015















„Uwielbiam Pana. Każdy wiersz Pana jest dla mnie objawieniem” – pisał w 1930 r. student pierwszego roku Uniwersytetu Wileńskiego im. S. Batorego do znanego już wówczas poety Jarosława Iwaszkiewicza. Kilka tygodni później student Czesław  Miłosz siedział przy stole jadalnym w „królestwie” poety,  Stawisku pod Warszawą.

Konflikt między Iwaszkiewiczem  a  Miłoszem wybuchł, gdy późniejszy Noblista w 1951 r. pozostał na Zachodzie. Iwaszkiewicz potępił decyzję przyjaciela, aczkolwiek nie tak gwałtownie i dynamicznie jak uczynił to Antoni Słonimski w artykule „Odprawa kanaliom z emigracji” czy Konstanty Ildenfons Gałczyński w wierszu „Do N.N.”.

Iwaszkiewicz w liście do żony Anny:  „Uważam to za najwyższe świństwo… wymigać się od tego, co winno być nas wszystkich udziałem, w sposób tchórzliwy i małoduszny”. Za czas jakiś Iwaszkiewicz próbował przełamać barierę wzajemnej wrogości.

Na temat flirtu Iwaszkiewicza z władzą PRL napisano u nas bardzo wiele. Po 1989 r. na pewien czas  przemilczano jego dorobek. Wybitny tłumacz literatury i poezji francuskiej, bliski współpracownik  Iwaszkiewicza Jerzy Lisowski, z którym nie raz, przy czerwonym winie toczyłem przyjacielskie boje, próbował ratować honor pisarza przed sądem „sprawiedliwych”. Z marnym skutkiem.
 
Miłosz – w latach, gdy przyjaciele byli skłóceni –  zdobył się jednakowoż na  taką ocenę autora „Brzeziny”: „Literatura opiera się na hierarchii i miejsce Iwaszkiewicza poety jest w niej wysokie. Być może okaże się kiedyś, że pomógł większej ilości ludzi i uratował więcej spraw niż niejeden niezłomny”.

Bez nich o ileż kultura polska i europejska byłaby uboższa. Byli przyjaciółmi. Różne są przyjaźnie. Ta była bliska i szorstka. Poza talentem mieli doskonałe wykształcenie, władali kilkoma językami obcymi na poziomie uniwersyteckim, swobodnie poruszali się na literackich i politycznych salonach Europy. Byli elitą przedwojennej inteligencji.

Dziś to już przeszłość.Ta inteligencja wymiera, już wymarła. Wypychana jest między innymi przez prymitywne ple-planie w polszczyźnie czy angielszczyźnie, co widać choćby w „krasomówstwie” naszych parlamentarnych i ministerialnych mężów stanu, czy w „twórczości” niektórych wyrobników mediów.

A wspominam tych dwóch wielkich polskich twórców, kłócących się i wytykających sobie wzajemnie życiowe potknięcia  i grzechy, a za czas jakiś wyciągających do siebie przyjacielskie dłonie, jeszcze z jednego powodu, bardzo aktualnego.
 
Jak większość obserwowałem kampanię wyborczą w Polsce. Jej poziom – tak polityków, jak i wyrobników mediów – powalał. Powalał głupotą i zawiścią.

Na tyle żółci, nienawiści, łgarstwa mogą się zdobyć jedynie ludzie mali. Wrogowie na śmierć i życie!  

Jednemu aż ręka drżała, aby sięgnąć po kilka kropel trucizny i pokonać rywala.


Może Ci się Spodobać

0 komentarze