Putin w rozmowie z kanclerz panią Merkel  powtórzył "toczka w toczkę" to, co głosił  Józef Wissarionowicz Stalin. Ani się nie zająknął, że pakt Ribbentrop - Mołotow to był akt rozbioru, likwidacji Rzeczpospolitej. Był to akt zbrodniczy, gdyż po jego zawarciu Polacy zostali poddani eksterminacji. Tysiące naszych rodaków uznanych zostało za wrogów ludu, wrogów "raju na ziemi"- systemu sowieckiego. Za karę wysyłano ich na Sybir i śmierć (Katyń).

Putin z zimną krwią, czyli w swoim stalinowskim stylu, zdradziecki pakt hitlerowsko - sowiecki uznał za dziejową sprawiedliwość. Pani Merkel co prawda się z tym nie zgodziła, ale ogólnie nie wdawała się w dyskusję.

Putin oznajmił wszem i wobec, że pakt Ribbentrop - Molotow czyli sojusz Hitler - Stalin, to wina Polski, która " padła ofiarą polityki, którą sama próbowała prowadzić w Europie".

Putin łże. Polska nie prowadziła sama polityki. Miała zawarte układy sojusznicze, wojskowe z Wielką Brytanią i Francją.  Inna o kwestia ta to, że nasi sojusznicy nie wypełnili swoich zobowiązań.

W tym kontekście, przechodząc do dnia dzisiejszego, widać jak ważne dla naszego bepieczeństwa jest członkostwo w NATO. Tu nie ma się na co oglądać. Powinniśmy jeszcze bardziej skupić sie na nowoczesnym dozbrajaniu. 

Opcja amerykańska wydaje się najpewniejsza. Nie cackajmy się. Tu nie toczy się bitwa o nic. Patrząc na Moskwę widać, że toczy się wojna o przyszłość.