PRZYJAŹŃ I WROGOŚĆ
wtorek, lipca 14, 2015
Podróżując po świecie, trudno ominąć Rosję. Wielki kraj,
większość to polakożercy z Putinem na czele, ale bywa, że i wspaniali ludzie,
jak mój przyjaciel Grisza Lepilin.
Jego matka, nauczycielka języków obcych - Polka, wracała
po wojnie jednym z pierwszych transportów do kraju. W pociągu poznała Moskala.
Tak się w sobie podczas podróży głęboko zakochali, że zostali z sobą na całe
życie. Owocem miłości jest Grisza.
Polka postawiła Moskalowi jeden warunek: gdy
urodzi się dziecko - w domu będzie z nim rozmawiała po polsku, nadto zostanie
katolikiem. Moskal słowa dotrzymał. Dopiero drugi syn został wychowany na Ruska.
Dzięki Griszy poznałem najpiękniejsze moskiewskie i
podmoskiewskie cerkwie i cerkiewki, także te, których nie znajdziemy w przewodnikach,
po sowieckiej ateizacji pozostały ruiny. Jednak ślady wielkości i piękności,
jeśli nie udało się ich całkowicie zrównać z ziemią, żyją przez wieki.
Dzięki Griszy - fizyk z wykształcenia - wszedłem do grona
Moskwiczan patrzących na nas Polaków z szacunkiem i podziwem.
Z Griszą znamy się od lat, jeszcze z czasów
komunistycznych. Wówczas rozmawialiśmy szczerze tylko wtedy, gdy byliśmy sami,
i to na wolnym powietrzu. Trudno przyrównywać reżim radziecki do
peerelowskiego, choć były z tego samego pnia. Znajoma Griszy, skrzypaczka,
wybrała się z nami na spacer po Moskwie. Weszliśmy do jednej z cerkwi. Za kilka
dni została zadenuncjowana przez 10-letniego syna, który nam towarzyszył i
uznał, że o czynie matki należy powiedzieć nauczycielce w szkole. Takie to były
czasy.
Polska jest na Rosję skazana, tak jak i na Niemcy. I choć
prawie w każdej polskiej rodzinie ktoś doznał cierpień od jednego lub drugiego
sąsiada, żyć trzeba, i to wcale nie w nienawiści. Rosja jest wielka, Niemcy są
bogate, Polska ma aspiracje.
Jednak ile byśmy jeszcze nie wykonali kroków na zachód czy na
wschód, ciągle dla Niemców pozostajemy krajem "gorszej kategorii" (
bo i pod wieloma względami rzeczywiście wleczemy się w tyle), zaś dla Rosji - jesteśmy niesforną, zbuntowaną prowincją, w ustach putinowców, podobnie jak ongi
stalinowców – niewdzięczną, zatem należy ją przy pierwszej lepszej okazji
ukarać.
Niemców długo przekonywaliśmy do naszych możliwości w Unii Europejskiej. Rosja ciągle boi
się prawdy. O Katyniu, o powstaniu warszawskim, o „wyzwoleniu” Polski, które stało się okupacją.
Ale nadal szukać warto wśród nich takich jak Grisza, a spośród powszechnie znanych - takich, jak nieżyjący wielcy nasi przyjaciele Okudżawa i Wysocki. A wśród Niemców takich jak moi koledzy, wyśmienici dziennikarze z Niemiec: Renate Marsch, Klaus Bachmann, Thomas Urban.
Renate tak się w Polsce rozkochała, że na emeryckie lata
osiadła pod Mrągowem na stałe.
Napomykam o nich dlatego, że siła przyjaźni czy zwykłego
porozumienia bierze się z bezpośrednich kontaktów, rozmów, z tego, co wspólne:
z muzyki Szostakowicza, Bacha, Chopina,
z poematów Goethego, Jesienina, Mickiewicza i Herberta.
Jeśli słabszy zachowuje postawę wasala, staje się jeszcze
słabszy. Jeśli silniejszy ciągle grozi
palcem - wiadoma rzecz, to twój, to nasz wróg.
0 komentarze