KUKIZ STRASZY
wtorek, lipca 07, 2015
Najpierw Paweł Kukiz wlał nieco ożywienia do nudnego
sporu, prowadzonego na podobną od lat nutę, przez PiS i Platformę Obywatelską.
W czasie wyborów prezydenckich zaskoczył. Zwłaszcza
młodzi przyklasnęli mu za świeże, inne spojrzenie. Skutecznie ośmieszał stęchłą klasę polityczną. No i zakłócił stan
wieloletniej dominacji dwóch partii. Sądzić można było, że to młodzi za nim stoją. Sam wołałem radośnie: „Młodzi
górą!”.
Ale z upływem czasu Kukizowi zaczynało brakować amunicji. Jak długo można podskakiwać
na scenie wymachując rękoma na prawo i lewo. Wreszcie nadszedł czas, że czar prysł. Król nie okazał
się królem. Król jest nagi. Czyli nie ma króla. Jest jakiś tam Kukiz.
Jego wiece zamieniały się w bełkot. Ale mimo to było dość zabawnie.To pokrzyczał,
to pośpiewał. Dodał kolorytu. Polityczny clown – to jeszcze nic złego.
W miarę jak Wisła płynęła do morza, Kukizowi zaczynało
brakować wszystkiego. Przed wszystkim w głowie czegoś sensownego. Zaczął więc krzyczeć coraz głośniej. Wrzask ubarwiał próbą śpiewu.
Jednak poparcie nadal mu malało. To się pokłócił
ze swoimi zapleczem. To zaczął częściej wymachiwać rękoma, zamiast mówić ustami.
Po prostu szukał środków wyrazu, aby dotrzeć do mas.
I stawał się coraz bardziej śmieszny. Wiadomo: od wzniosłości
do śmieszności jest tylko jeden krok.
Ale nawet śmieszny facet to jeszcze nic złego. Jednak i
to zaczynało go uwierać. Więc walnął publicznie co ma sercu leżało. Rzekł co następuje:
„Są dwie możliwości obalenia systemu. Albo na drodze
zbrojnej, albo demokratycznej. Wiadomo, że wybieram drugą. Ale jeśli władza
nie uszanuje tej woli narodu, to różnie może być”. Pogroził i zszedł ze sceny.
0 komentarze