CIERPIĄCY TWÓRCY - ZAPOLSKA

poniedziałek, lipca 27, 2015



GABRIELA ZAPOLSKA (1857-1921)  jako młoda dziewczyna, pensjonarka  w instytucie naukowo-wychowawczym Sacre Coeur we Lwowie,  uchodziła za dziewczę leniwe, mające pstro w głowie, była krnąbrna i histeryczna. Ta ostatnia cecha pozostała jej do końca życia.

W wieku 21 lat wyszła za mąż za łowcę posagów i hulakę, porucznika gwardii rosyjskiej i szybko się z nim rozwiodła. Zabrała się za pisanie. Postanowiła został polską George Sand. Najpierw zaczęła ją naśladować w stylu życia, na owe czasy dość swobodnym. Potem wzięła się za pisanie, także za aktorstwo.

Gdy zgłosiła się do teatrzyku przy Towarzystwie Dobroczynności na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, została natychmiast przyjęta, ale tym razem przede wszystkim z uwagi na urodę. Zaczęła występować pod pseudonimem Zapolska i jako taka przeszła do historii.

Po zerwaniu romansu z dyrektorem teatru Marianem Gawalewiczem i śmierci ich córeczki wyjechała z Warszawy. Przez jakiś czas tułała się to tu, to tam. I pisała, pisała.

Stawała się tytanem pracy. Ten przesadny zapał do pracy stanie się przyczyną bardzo poważnej choroby. No i żyła z rozmachem. Nie dbała  pieniądze. Liczył się teatr. Pisanie sztuk i aktorstwo. Pracowała dzień i noc. Bawić się również nie przestawała.

Coraz częściej dawały o sobie znać nerwy. Zmienna w nastrojach, a to wybuchała ze złości, a to radowała się całym sercem. Pierwsze  załamanie było na tyle głębokie, że próbowała odebrać sobie życie.

W 1889 roku wyjechała do Paryża. Intensywnie uczyła się francuskiego. Występowała w bulwarowych kabaretach. Brała lekcje w studium sztuki scenicznej. Do Warszawy  regularnie wysyłała recenzje teatralne i  książkowe. Tłumaczyła nowele Guy de Maupassanta. Pozostali sobie bliscy. Dostała się do Théâtre Libre.

W wieku lat 38 miała już dość bogaty dorobek. Wróciła do kraju. Była rozchwytywana. Drukowano jej utwory i je wystawiano. Jedni doceniali twórczość Zapolskiej, natomiast  zgorszeni skandalizującą treścią jej powieści i sztuk, wykpiwali ją i z niej szydzili.  Wrażliwa na krytykę, popadła w głęboką nerwicę.

W  1901r. poślubiła młodszego  o 9 lat, artystę malarza Stanisława Janowskiego, późniejszego ułana Legionów Józefa Piłsudskiego.

Pisała przeważnie w łóżku, coraz częściej  pracowała  dniem i nocą. Każdego, kto jej przeszkadzał w pracy, uważała za wroga. Przed gośćmi ukrywała się w ubikacji udając, że jej nie ma w domu. Kiedyś, gdy mieszkała w Krakowie, odwiedził ją aktor Ludwik Solski. Schowała się do  toalety. Solski domyślił się gdzie poszła i zawołał do służącej: "Pani wyszła? Nie szkodzi, poczekam, aż przyjdzie. Ale chciałbym skorzystać z...". Zapolska wybiegła. Oboje serdecznie się uśmiali. 

Od przepracowania zaczęła zapadać na różne choroby. "Jestem już stara – pisała w 1913 r. -  przekroczyłam wiek określony dla odczuwania miłosnych wrażeń. Dziś pozostała mi jedynie praca. To mój cel. Piszę dnie całe".

Tworzyła do ostatnich dni życia. Była schorowana, na pół oślepła . Dyktowała sekretarce. Gabriela Zapolska była pracoholiczką. I niestety przekroczyła granicę wytrzymałości ludzkiego organizmu.  

Pracoholizm to rodzaj uzależnienia psychicznego (ang. psychological dependence), objawiającego się obsesyjną i wewnętrzną potrzebą ciągłego wykonywania pracy. Kosztem  rodziny, snu i odpoczynku. Stan psychiczny tak zniszczył organizm Zapolskiej, że potrafiła  tylko pracować. Nie interesował ją świat, otoczenie, bliscy. Nie widziała – można tak powiedzieć – samej siebie. Głowa przestała odmawiać jej posłuszeństwa.


Żyła 64 lat. Pochowana została na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Jej sztuki, z „Moralnością pani Dulskiej”  na czele nadal  cieszą się popularnością. 

Może Ci się Spodobać

0 komentarze